Sa takie kwestie, których na blogu Rodziny Na Kredyt nie poruszam, ponieważ nie pasują do tematyki finansowej lub nie są wedlug mnie interesujące. Dziś postanowiłam odkryć wam kilka tajemnic, bo każdy z nas ma jakieś swoje sekrety. Dziś będzie niekoniecznie finansowo i niekoniecznie parentingowo. Zapraszam do odkrycia 10 rzeczy, których jeszcze o mnie nie wiecie 🙂

1. RODZINA NA KREDYT nie jest moim pierwszy blogiem. Niektóre osoby zdążyły się zorientować. Pierwszy blog był parentingowy, trochę livestyle, trochę finansów, trochę narzekań, trochę radości dnia codziennego- taki misz- masz. Długo myślałam nad jego reaktywacją, ponieważ ciężko mi porzucić coś, co zajęło mi 4 lata życia. Ja się zmieniłam i moja rodzina się zmieniła. Mamy teraz w życiu całkiem inne priorytety. Całkiem inne cele i marzenia. Pomyślałam, że najlepszym sposobem będzie przeniesienie części dobrych merytorycznie artykułów pasujących do tematyki finansowej do tego bloga. Artykuły te będą ukazywać się w zaplanowanych odstępach czasowych od lipca do września, ponieważ we wrześniu domena kamaszkowo.pl wygaśnie. W związku z tym, iż nadal redukuję rożne bezsensowne wydatki, utrzymywanie dwóch domen, z czego jedna jest martwa…. mija się z celem. Bloga na pewno zatrzymam na pamiątkę gdzieś na dysku…. A nadal będę rozwijać domenę odwaznieprzezzycie.pl 🙂

2. Uwielbiam slodycze! Lubię ciasta z kremami i wszelkie słodkości do tego stopnia, że gdybym miała je w domu na co dzień, jadłabym i jadła. Taki łasuch ze mnie. Nie potrafię chomikować pół szafki słodyczy dla gości lub dzieci i wydzielać po kawałeczku. Piętrowe Ptasie Mleczko jak zasiądziemy w czwórkę znika w mgnieniu oka. A jak nie mam w domu, to nie mam. Nie kupuję, chyba że nam się mocno słodkiego zachce, zazwyczaj dzieciom- a to żelki, a to loda, a to Oreo 🙂

Rodzina Na Kredyt- archwium prywatne

3. Jestem chaotyczna, choć systematycznie walczę z tą cechą uparcie. Krok po kroku wypisuje cele do zrealizowania, a jak nie mam czegoś zapisanego- to to… nie istnieje albo gdzieś mi umknie w czeluściach zapomnienia. Później przypomnę sobie w ostatniej minucie i mam szubienicę nad głową, no bo jak ja się ze wszystkim wyrobię?

4. Zafiksowanie to moja specjalność. Łapię wszystkie sroki za ogon, nie raz nie zrobię przerwy, a przeskoczę bez wytchnienia do drugiej pracy… Praca na etacie, korepetycje, studia, praca licencjacka, artykuł na bloga, a do tego ogarnąć dzieci i dom… Nie za dużo tego? Jestem Zosia Samosia, co odbija się później na moim zmęczonym organizmie…

5. Marzy mi się aparat fotograficzny, taki z prawdziwego zdarzania, jakiś Canon, czy coś. Do tego kurs fotografowania… W planach już od dwóch lat mam wywołanie najlepszych zdjęć z dysku i stworzenie dla moich dzieci ich osobistych kronik, które wręczę im w dniu pełnoletności.

6. Chciałabym kiedyś napisać książkę być może o tematyce finansowej, ale stworzoną dla rodzin z dwójką lub więcej dzieci, ponieważ w tych rodzinach wydatków jest najwięcej. Chciałabym opisać naszą krętą drogę wychodzenia z długów. Chciałabym opowiedzieć o tym, jak wygląda życie bez rat kredytowych.

Rodzina Na Kredyt- archiwum prywatne

 

7. Uwielbiam filmy na faktach i biograficzne, praktycznie innych nie oglądam, za to kocham disco polo i Zenka Martyniuka 😉  Taki paradoks!

8. O wyjeździe do większego miasta marzyłam od dawna! Przez 4 lata nie mogłam przyzwyczaić się do życia w malutkiej miejscowości i mieszkańców, którzy przepełnieni są zazdrością, plotkami i pomówieniami. Przez ostatni rok przyzwyczaiłam się, zaczęłam chłonąć to małe środowisko i … stwierdziłam, że gdy dłużej zostanę- to zdziczeję. Dość mam myśli, że nie warto, nie opłaca się i nie da się, a najlepiej to za darmo…Przez te kilka lat dowiedziałam się, na ile ludzie gadanie potrafi być ważniejsze od wartości rodzinnych. Jak ludzie potrafią być podli (piszę to z pełną świadomością słów), gdy sąsiad kupi nowy samochód…  Sami staliśmy się okolicznymi bogaczami, gdy w jednym miesiącu zepsuła nam się pralka i lodówka, a byliśmy w trakcie remontu mieszkania.

9. Kocham niezależność. Niezależność tą odzyskam po przeprowadzce. Pomimo, że mieszkaliśmy osobno i gospodarowaliśmy się osobno- nigdy nie mieliśmy pełnej „władzy decyzyjności”. Mieszkaliśmy w mieszkaniu rodziny, blisko rodziny i większość naszych planów oraz marzeń była krytykowana.  Aby cokolwiek nowego zrealizować, musieliśmy co najmniej rozbić głową mur i zmienić bezsensowność mentalności. Przeprowadzka da nam wolność od słuchania, tego co powinniśmy byli zrobić… Jak powinniśmy żyć… Oczywiście zawartość naszych portfeli również był opiniowany… Cieszę się, że skończy się szarpanie, niepewność i czekanie na to, aż będzie lepiej. Ileż można czekać!

10. Najbardziej na świecie nie lubię kłamstwa, ale bardziej od tego nie lubię, gdy ktoś nie mówi całej prawdy lub koloryzuje. Dla mnie najgorsza prawda jest lepsza od wymyślania. Uważam, że lepiej jest nic nie mówić, niż kłamać. Choć o ważnych sprawach i sytuacjach powinno się zainteresowaną osobę informować, ponieważ później okazuje się, że wszyscy dookoła wiedzą, tylko nie ja… Nie lubię plotek i takiego głupiego pomawiania kogoś, ponieważ wiem, jak można daną osobę tym skrzywdzić. Nie wiem, nie widziałam, nie złapałam za rękę, więc nie oskarżam i nie wypowiadam się na dany temat.