Przyszedł taki etap w życiu, że nie wiem co dalej. Po prostu nie wiem. Za równo miesiąc, minie 5 lat odkąd opublikowałam pierwszy blogowy wpis o nowym etapie życia związanym z prowadzeniem budżetu domowego. Zaczęło się od spisywania każdej złotówki, podliczania całego zadłużenia, poszukiwania setek rozwiązań naprawienia słabej kondycji finansowej.
Z biegiem czasu zaprosiłam was do mojego życia. Pokazałam wam, jak wygląda życie rodzinne zdeterminowane ciągłym zadłużaniem, raz wygrywaniem, raz robieniem 3 kroków w tył. Przeszliście ze mną kilka życiowych kryzysów. To był naprawdę ogromnie ciężki czas. Zadziało się przez te 5 lat kilka spektakularnych wydarzeń:
- przeprowadzka na drugi koniec Polski
- rzucenie pracy w szkolnictwie (mobbing) i rozpoczęcie wszystkiego od początku
- rozpoczęcie psychoterapii
- wydanie dwóch autorskich ebooków
- stworzenie grupy wsparcia Lepsze Życie
- rzucenie raz na zawsze nałogu nikotynowego
- zdecydowanie o studiach magisterskich
- fala hejtu
- w końcu decyzja o rozwodzie
- powrót do szkolnictwa lecz trochę w innym wymiarze
- kosmicznie tragicznie ciężki ostatni rok i samodzielne rodzicielstwo
- nareszcie skuteczne rozbicie góry lodowej zadłużania
Byłam na różnych etapach blogowania. Zaczynając od anonimowego pisania wstydząc się zadłużenia po porzucenie tej anonimowości, rozliczanie się co miesiąc z każdego grosza przed czytelnikami, publikowanie live’ów, cotygodniowych Babskich Plotek, relacjonowanie codzienności na Instagramie, napisanie i wydanie dwóch ebooków. Ja temu miejscu w sieci oddałam wszystko. Wszystko oddałam za to, aby w końcu zaznać odrobiny stabilności, spokoju, by w końcu przestać się szarpać z brakiem pieniędzy na kolejną ratę.
Kiedy wreszcie nadszedł ten czas, że z dwoma ratami kredytowymi to już nie jest tak samo jak z pięcioma, kiedy zapadalność płatności tej raty nie przeraża. Kiedy nareszcie wiem, że na tą ratę pieniądze będą, kiedy już wiem, że nawet z najgorszej opresji wyjdę zwycięsko… Wtedy się wypaliłam….
Myślałam na początku, że to zwykłe przemęczenie, przepracowanie, od tak po prostu brak czasu na to, co zwykle mnie cieszyło. Właściwie, to co pochłaniało każdą sekundę mojego dnia. Zaczęłam łapać się na tym, że ja już nie wiem, jaki ma być ten 3 ebook, o czym ma być kolejny produkt. O czym mam opowiadać na Babskich Plotkach. Wiem, że moja przygoda z zadłużaniem pomału się kończy, ponieważ to zadłużenie po prostu maleje. Na koniec roku kalendarzowego zejdę poniżej 20 tysięcy złotych. Za rok o tej porze zacznę czyścić BIK, otworzę nowe konto bankowe i ukryję dzieci- tylko po to, aby za dwa/ trzy lata rozpocząć procedurę starań o kredyt hipoteczny. W końcu historię kredytową, jak i doświadczenie z kredytami mam olbrzymie.
Już od dłuższego czasu nie jestem w stanie wymyślić nic nowego, nic kreatywnego. Zastanawianie się nad nowym produktem, usługą, czymkolwiek wywołuje we mnie wewnętrzy sprzeciw. Biorąc pod uwagę to, iż jestem przeciwniczką kopiowania/ odtwarzania- a wszystko zostało już wymyślone, opisane, opatentowane, chciałabym aby było po prostu po mojemu. Tak samo jak ten blog jest moją bajką i jest po mojemu. Gdy zaczynałam pisać tego bloga miał być on świadectwem poradzenia sobie z zadłużeniem, nieuchronnie zbliżam się do tego momentu. Poprzedni rok bez pomocy i wsparcia ze strony państwa sprawił, że jestem jeszcze bardziej samodzielna, niezależna w decydowaniu i działaniu. Asertywna i pewna siebie w dążeniu do życiowych celów. Wiem, że sobie poradzę.
Ostatnimi czasy z całości misji Rodziny Na Kredyt bije bardziej nadzieja, determinacja, wewnętrzna siła do pokonywania trudności, niż sam temat zadłużenia, oszczędzania lub ciułania grosz do grosza. Finanse zeszły na drugi plan. One są w dalszym ciągu bardzo ważne, jednak Pani Agnieszko pora zacząć żyć…. Pora skończyć z biedowaniem mentalnym, zrobiła to Pani… Nawet na studia i terapię Panią stać. Nie spadnie bomba… nic się gorszego nie może stać.
I pisząc ten wpis ryczeć mi się chce, bo pewien etap w moim życiu dobiega końca. W zasadzie on nadal trwa, ale tak jakby cały temat zadłużenia usuwa się w dal. Tylko nie wiem, co dalej… Na tą okoliczność nie wymyśliłam recepty. Cały poprzedni rok okupiony był milionem wylanych łez, kiedy to zbliżał się choćby termin końca wakacji kredytowych. Kiedy to dość miałam zarabiania jedynie na czynsz, jedzenie i raty kredytowe. Jak już przeszłam przez to pasmo rozpaczy, złości na polskie sądownictwo i instytucje państwowe, które w statucie mają chronić- okazało się, że może być jeszcze piękniej.
Dzieci odzyskały kieszonkowe i nawet wzrosło, na czynsz mnie w końcu stać i nie boję się momentu, jak wzrośnie na nowo, uzyskałam klauzulę wymagalności zabezpieczenia alimentacyjnego, doszłam do momentu, kiedy zaczynam pisać pracę magisterską, za chwilę obrona, po obronie wynagrodzenie będzie większe o 160 zł netto na rękę. Nadgodziny w przedszkolu na nowy rok szkolny mam już rozplanowane, wszystko układa się po mojej myśli. Nie ma takiej rzeczy do jakiej w życiu nie dojdę. Pomału, krok po kroku, cierpliwie, strategicznie, czasem odrzucając to co nie służy.
Potrzebuję teraz czasu, aby zastanowić się właśnie co dalej. Po co to wszystko i dlaczego. Znaleźć na nowo tą radość tworzenia. Cieszenia się każdym nowym tekstem. Zastanowić się, do czego teraz chciałabym dojść. Sobie już udowodniłam, że potrafię i straciłam chęć udowadniania każdemu dookoła. Miewałam już takie kryzysy twórcze, lecz ten jest szczególny. Zaczęłam rozumieć autorów, którzy mogliby dość wysoko i daleko ze swoją twórczością ale z biegiem czasu porzucili to zajęcie. W internecie są setki, jak nie tysiące nieaktualizowanych, porzuconych blogów. Nie chciałabym, aby tak stało się z Rodziną Na Kredyt. W końcu to kawał mojego życia. Ten kawał mojego życia będzie niedługo analizował sędzia na sprawie rozwodowej… bo… sam pozew rozwodowy to dosłownie streszczenie bloga i ebooków.
Teraz wolałabym postawić na spontaniczne teksty w formule właśnie pamiętnikowej, więc raz na jakiś czas na pewno wpadnie coś na blog, relacje na IG również będę aktualizować. Chciałabym wam napisać więcej, a niestety nie mogę ze względu na bieżące sprawy prywatne. To co mogę, to mogę…. A czym teoretycznie mogłabym się podzielić, zostawię sobie na później jak emocje opadną. Także to nie przemęczenie i przepracowanie, bo ja przepracowana jestem ciągle od X lat. Wypaliłam się w tej drodze do sukcesu związanego z rozbiciem góry lodowej najgorszego zadłużenia.
Przestałam czuć i cieszyć się tym, co robię. Stało się to regularnym przymusem, z którego rezygnuję. Blogowanie nigdy nie miało być drogą do pełnoetatowego zarabiania i trochę się w tej drodze zapędziłam. Dotarłam nie wiem gdzie…. i nie wiem po co. Potrzebuję sobie odpowiedzieć na te pytania. Nie wiem, co będzie z projektem Babski Team. Właściwie już wczoraj podjęłam decyzję o zamknięciu tego przedsięwzięcia i to, co dobrego wyniosłam, przeniosę na grunt grupy Lepsze Życie.
To są wbrew pozorom bardzo ważne decyzje. Chciałam się tak po prostu nimi podzielić. Ja mam takie poczucie, że to co robię jest ważne i jest potrzebne. Każdy kto wejdzie na ten blog weźmie coś dla siebie- popatrzy z lotu ptaka na swoje życie, skończy z aluzjami pięknego życia na kredyt, może dojdzie do wniosku, że zadłużenie nie jest końcem świata. Może podejmie walkę, może po prostu poczyta o tej nadziei, determinacji i zaszczepi jej trochę w sobie. Chciałabym to dalej robić, chciałabym nadal być tym promykiem rozjaśniającym mrok- jednak sama potrzebuję się dowiedzieć w którą stronę iść.
Dziś kończę wpis bez podsumowań tabelkowych, bez rozliczania, bez obwiniania, bez pretensji, bez oczekiwania czegokolwiek, jednak z nadzieją na to, że wszystko dzieje się po coś. Moment wypalenia też jest po coś.
22 comments
Pisz dalej,jest mnóstwo tematów,splata do końca kredytów,samotna mama,kredyt hipoteczny, budzet niepełnej rodziny,mnóstwo, dasz rade,a wpisy napewno nie jednej osobie pomogą, dodadzą siły
Wiem, że masz kryzys. Każdy go kiedyś przechodzi. Ale patrząc po wpisach i obliczeniach bezpieczna to ty jeszcze finansowo nie jesteś. Gdyby nie ten blog i ta społeczność nie było by ludzi którzy ci pomogli w tym trudnym czasie ostatnio. Tak przynajmniej zrozumiałam z twojich wpisów. Poza tym po spłaceniu kredytów przed tobą dużo trudniejsze zadanie. Będziesz musiała nauczyć się budowania oszczędności, a to może być dla ciebie trudne. To jest zupełnie inne podejście do oszczędzania bo nie ma noża na gardle, ponagleń z banku i łatwo jest ulec pokusie dziśkupię/pujdę/wyjadę a w przyszłym miesiącu odłożę więcej. Jak popatrzysz na to z innej perspektywy to masz o czym pisać tylko blog musi dalej z tobą ewoluować.
Aga to co robisz jest na prawdę świetna robota, wierzę że ten i każdy inny kryzys minie ☺️. Tak jak ktoś wyżej napisał tematów do poruszenia jest wiele. Ja chętnie poczytam o opiece, pracy w przedszkolu 🙂 Jak to jest zajmować się gromada takich małych ludków 🤭
Nie ma sensu pisać czegoś na siłę, lepie pisać wtedy kiedy ma się ochotę. Zamiast spalać się pod przymusem napisania czegoś kolejnego na bloga lepiej zrobić coś dla siebie, albo po prostu odpocząć i się zregererować. Pozdrawiam
Pisz, bo fajnie Ci to wychodzi! Ja zawsze wpadam poczytać!
Warto dać sobie czas, wena i chęć do pisania przyjdą same w swoim momecie. Po spłacie zadłużenia wyznaczać nowe cele finansowe. Założyć poduszkę bezpieczeństwa, odłożyć coś dla dzieci i po prostu spokojnie żyć.
To też jest ważne 🙂
A jak splata długów?
Spłaciłam już ten kredyt ze zwrotu podatku?
Myślę, że fo spłaty wszystkiego jeszcze trochę zostało,nie jest tak różowo,a i zarobki tez sa niewiele większe od minimum
Teraz można znaleźć mieszkanie na wynajem taniej,może poszukaj czegoś do 2000 z opłatami?
Ale oczywiście bez kolejnych splat wypowiedzen,trochę nie rozumiem dlaczego nie mogłaś zmienić mieszkania płynnie,tzn wypowiedzieć i przenieść się na nowe?
A czy mogłabym zadecydować o własnym życiu sama? Trochę się zagalopowałaś.
Mam nadzieję że trochę odpoczniesz i czasem wrzucisz jakis nowy post. Myślę że niejedna samotna matka bedzie mogła od ciebie wziasc parę pomysłów na życie. Ja mimo ze mam stabilna sytuację lubie czytać twoje posty bo fajnie Ci wychodzi pisanie. Ja chętnie poczytam co u Ciebie i jak sobie radzisz.
A to ktoś się zagalopuje to wiesz, tak już jest jak ludzie czuja się anonimowi. Łatwo kogoś pouczać nie będąc na miejscu tej osoby.
🙂
Przecież to tylko rady
Z rad się korzysta albo nie
Ostatnio ceny wynajmu,pewnie ze względu na brak studentów, znacznie spadły,wiem ,bo znajomi znaleźli, tez w b dużym mieście, mieszkanie o 700 zl taniej…
A najciekawsze są podsumowania miesiaca,ile na co
Fajne,b fajne byly te wpisy ,szkoda ze ich nie ma
Nie będzie już podsumowań budżetowych ze względu na takie rady.
Pozostanie jedynie cykl oddłużeniowy, jednak najprędzej w maju- teraz detox blogowy 🙂
Cześć!
5 lat! Wow, kawał czasu 🙂 Twój blog na pewno dodaje otuchy wielu osobom w złej sytuacji materialnej i jest im potrzebny. Rzadko kto ma odwagę pisać o tym, że mu się kasa nie spina…i w końcu po takim czasie, pokazujesz że można i zaczynasz wychodzić na prostą 🙂 Mam wrażenie, że jesteś po prostu bardzo przemęczona i nie potrafisz się z tego teraz cieszyć. Wiem, że to trudne, bo social media narzucają straszne tempo, ale spróbuj zrobić sobie od nich mały detoks i prawdziwie odpocząć. Myślę, że pomysły i kreatywność jeszcze się odnajdą 🙂 Najgorsze to się zmuszać do pisania. Trzymam kciuki!
pozdrawiam,
Monika
Cykl oddluzeniowy tez jest fajny,wiele osób ma kredyty lub zbyt dużo kredytów
W tych czasach wiele osób,które nigdy nie były klientami chwilówek,że względu na zamknięte branże,tez się zadłużyło
B łatwo wpaść w petle zadłużeń, trudniej wyjść
Gratuluję prowadzenia bloga przez 5 lat! To bardzo długi czas i mógł stać się rutyną… Niemniej jednak podziwiam i gratuluję takiego wyniku! Warto byłoby jeszcze móc przeczytać Twoje wpisy i porady 🙂
Na bierząco śledzę Twoje wpisy i tym bardziej mnie to cieszy, że wszystko pomału się układa.
Nie wypalaj się ,pisz dalej. Uwielbiam czytać Twoje wpisy i cieszy mnie, że idziesz do przodu jak burza.
Miło się czyta, że komuś coś się udało. Zwłaszcza teraz kiedy ludzie tracą pracę. Przeszłaś wiele przez te 5 lat i należy Ci się zasłużony odpoczynek, ale proszę pisz dalej, bo jesteś żywym przykładem, że warto walczyć.
Jak to w życiu bywa, są wzloty i upadki. Nie przestawaj się piąć, bo różnie z tym bywa. Myślę, że wiele osób wyciągnęlo różne wnioski z Twojego wpisu, a to się ceni.
Dla wielu rodzin niestety wybór jest taki: życie na kredyt albo wyjazd za granicę i życie na wiecznym wynajmie, ale na troche lepszym poziomie.
Nie ma nic na siłę, temat do pisania sam przyjdzie, a idzie Ci to świetnie.
Trochę też tak mam, że gdy osiągnąłem to co chciałem, dotarłem niestety do pustki. Tak, moment wypalenia też jest po coś, to dobre. Pozdrawiam.