Czy ja mam tylko wrażenie, że blogi publikujące zestawienia budżetów miesięcznych pomału się wykruszają? Co nie zajrzę to pustka, a szkoda. Fajnie mieć jakieś małe porównanie wydatków. Kwiecień był ciężkim miesiącem pod względem pracy i wywiązywania się z dodatkowych spraw- pisania pracy licencjackiej i magisterskiej, korepetycji, zajęć unijnych, wniosku o dofinansowanie festynu szkolnego, wyjazd na rozmowę kwalifikacyjną. Dużo, dużo, dużo… Na żadne planowanie wydatków nie było czasu, jedynie ogarnianie z wierzchu. Większość rachunków i rat opłaciłam na początku miesiąca i później miałam z głowy. Doceniłam fakt wpływu wynagrodzeń na konto każdego pierwszego, ponieważ wcześniej różnie z tym bywało i nadal różnie może być. Na razie do sierpnia mamy względny spokój finansowy i to jest najważniejsze.

Kategorię jedzenie przekroczyliśmy i to tak całkiem sporo…. Nie miałam czasu i głowy, aby planować zakupy spożywcze i menu na tydzień.W maju uwolnią mi się 3 godziny, gdzie wcześniej będę wracać do domu i to ten czas spożytkuję na wyszukiwaniu w aplikacji promocji i obmyślaniu jadłospisu. W jedzeniu na mieście znalazł się spontaniczny wypad na pizzę i frytki z dzieciakami i dodatkowe zakupy podczas podróży na dolny śląsk. Chwycone bułki z jogurtem w locie po drodze do pracy również przekroczyły normę. To znak, że trzeba przytemperować nasze wydatki. Przecież dłużej tak nie może być 🙂

Rachunki w normie, nic dodać, nic ująć. Dziwne to jest, że dwa miesiące temu za energię zapłaciliśm prawie 400 zł, a teraz ten rachunek w kwietniu tak magicznie spadł… Może to zasługa żarówek ledowych? Ale żeby aż tyle? 100 zł mniej?

Tankowanie benzyny wyszło mniej, podejrzewam dlatego, iż w tamtym miesiącu przekroczyłam normę i troche w baku paliwa zostało. Podejrzewałam, że wpadnie nam jakaś naprawa samochodu przed przeglądem, lecz Corsa przeszła go z przymrużeniem oka. Z dużą dozą zaufania pan na stacji kontroli podbił mi badanie techniczne, ale w tym roku trzeba zacząć rozglądać się za czymś lepszym i młodszym. W końcu nasza staruszka za rok skończy 22 lata! Wpadł wydatek na taksówkę z powodu kapcia w samochodzie. Niestety mieszkamy na takim terenie, że bez samochodu ani rusz. Niczym innym do pracy nie dojadę. Samochód jest moim jedynym środkiem lokomocji. Ubezpieczenie auta wyszło w tym roku 623 zł, odłożyłam je sobie na koniec miesiąca i nie starczyło pieniędzy… Na początku maja zrobie przelew uzupełniający kwotę. W tym roku skorzystaliśmy z przedłużenia ubezpieczenia, ponieważ reszta promopozycji innych ubezpieczycieli była za droga, ponad 800 zł.

W maju przechodzę już zupełnie na abonament Play’a. Rachunek spadnie, w tym miesiącu abonemant wyszedł mnie drożej, podejrzewam o to przechwycenie sygnału inną satelitę. Możecie się z tego śmiać, ale mam do granicy rosyjskiej 16 km od miejsca zamieszkania. Od miejsca pracy kilka kilometrów i czasem te satelity zawyżają nam rachunki. Po prostu nie wiadomo kiedy zaskoczy, a wystarczy, że ktoś zadzwoni w tym czasie i też więcej zapłaci, np mój mąż 🙂

Lekarstw więcej nie kupowaliśmy poza stałymi medykamentami.

Zakupów ubraniowo- butowych nie planowaliśmy, ale obudziłam się kilka dni przed rozmową kwalifikacyjną, że ja nie mam w co się ubrać. Nawet jeżeli mam, to przytyłam i niestety zakupy były nieuniknione. Musiałam kupić spodnie, marynarkę i buty. Męża buty wiosenne również odmówiły posłuszeństwa. Cieszę się jednak, iż pomimo tego zmieściliśmy się w planowanym budżecie.

Tu jest tak jakby idealnie, ale założę się, że kilku zakupów męża na pewno nie policzyłam. Znaczy się policzyłam później różnicę, ale w wydatkach niesklasyfikowanych (bez paragonów)

W tym miesiącu dziećmi zajęła się teściowa, więc wydatek na nianię odpadł. Poza tym my nie mamy niani, ponieważ niania znalazła pracę na etat. Mamy autentyczny problem… Nie wiemy, jak to będzie po świętach majowych, obawiam się, że to ja będę musiała zrezygnować z pracy miesiąc przed czasem zakończenia umowy… Nie mamy opieki do dzieci.. Dramat :/

Wyjazdy to nic innego jak podróż na rozmowę kwalifikacyjną. Cały czas czekam na jakiś odzew, ale tez nie ustepuję w poszukiwaniach ofert pracy. Być może jeszcze przede mną ze trzy/ cztery takie wyjazdy, aby serio wyprowadzić się z obecnego miejsca zamieszkania do większego miasta.

Wydatki niesklasyfikowane to jak zwykle te nieupilnowane i zazwyczaj te pogubione paragony (zakupy bez karty) i zakupy mężowe a więc zapewne i jedzenie i chemia i różne inne. Paragony nawet jeżeli mam zgubione a płaciłam kartą łatwo je namierzam podczas budżetowania.

Zwierzaki mieszczą się w normie. Żwirek kupiony na zapas był już w marcu.

Na początku maja mam cały tydzień wolny i przez ten czas pozaglądam na konta i porobię porządki (napiszę jakieś 3 wymówienia umów) i podliczę w końcu odsetki debetowe. W maju powinniśmy mieć już nazbierane 1000 zł Fundszu Awaryjnego i zaraz po nim w czerwcu zabieramy się do spłaty debetu, aby w sierpniu nie dorwała nas opłata roczna 70 zł :/

Kwota rat niezmienna. Od maja dochodzi nam rata za laptopa. W kredycie tym mieliśmy wymówione ubezpieczenie i nie musieliśmy go spłacać jakieś pół roku. Podejrzewamy, że w lipcu wpadnie nam ładny zwrot podatku, spłacimy do końca kredyt na lodówkę (bo kwota będzie najmniejsza) i zabieramy się za nadpłatę kredytu za laptopa właśnie 🙂

Przelew na konto oszczędnościowe zrobiłam na początku miesiąca i nie musiałam się głowić na koniec, że nic nie zostało. Udało się przelać kwotę zgodnie z planem, pomimo sporych wydatków w kwietniu.

Mam nadzieję, że budżet majowy ureguluje w końcu nasze wydatki na jedzenie. W maju mamy zaproszenie na komunię (a więc ubrać się + kupić prezent) i planujemy odłożyć kopertę na wesele w lipcu. A jak kupimy ciuchy na komunię to zostawimy je na wesele. Dwa w jednym. Mam nadzieję, że w maju napiszę wam, że zebrałam Fundusz Awaryjny. W końcu z własnych oszczędności, co jeszcze ponad rok temu wydawało mi się niewykonalne 🙂 !