Lipiec był ekstra miesiącem pod względem dodatkowych środków pieniężnych, których na szczęście nie zmarnowaliśmy! Przydał się zwrot z US, jak i 500 plus. Spłaciliśmy kartę kredytową i wymówiliśmy w banku jej umowę! Nadpłaciliśmy 3 raty kolejnego kredytu. Wymówiłam również ubezpieczenie z najmłodszego, największego kredytu oraz odłożyliśmy trochę oszczędności. Lipiec w naszym budżecie domowym trwał dłużej, niż standardowy miesiąc 30/31 dni. Nasz miesiąc skończył się dopiero 9 sierpnia przez mój pobyt w szpitalu z dzieckiem.

Nie chciałam rozbijać mojego „niebytu” w domu na dwa budżety domowe, więc sierpień w naszym budżecie domowym będzie trwać jedynie 3 tygodnie. W sierpniu zamierzam utworzyć również kolejne subkonto bankowe na oszczędności z tytułu leczenia i wizyt prywatnych u lekarzy, bo termin na NFZ mrozi- marzec 2017, a dwie konsultacje mają się odbyć za miesiąc, w tym drugie dziecko również musimy przebadać- oczywiście prywatnie. Ok, przejdźmy do konkretów:

jedzenie

W czerwcu w kwocie za jedzenie wyrobiliśmy się bardzo ładnie, pomimo wyjazdów, w maju zmieściliśmy się w kwocie 700 zł, ale… mieliśmy zapasy mięsa w zamrażarce. W lipcu doszedł zakup mięsa na obiady/ grille i jakoś kwota ta podskoczyła.

Dodatkowe- 120 zł to zakup truskawek do mrożenia i kompotów dla dzieci- z naszych wojaży letnich wróciliśmy dopiero na sam koniec czerwca i sezon truskawkowy dobiegł końca, cena za kg skoczyła do 6,50 zł.  Prawie 40 zł to jagody. Uwielbiam zimą pierogi z jagodami i jagody po prostu w zamrażalniku muszę mieć 😉 360 zł wydał mąż, gdy mnie nie było prawie dwa tygodnie w domu (szpital z dzieckiem). Tu ukryły się bilety do pracy, kosmetyki, chemia, jedzenie i różne inne rzeczy. Po przeliczeniu i tak ładnie za dużo nie wydał 🙂

mieszkanie

W tym miesiącu zakupiliśmy w końcu rolety do pokoju dzieci i miałam zamówioną usługę u jednego pana na zrobienie bramki w ogródku (mamy stawek) i barierkę w pokoju dzieci (pies lubi u nich sikać, sobie wybrał panele, które aż od sikania mają dziury 🙁 ) ale pan nie wywiązał się z obietnicy i chyba nie chciał zarobić pieniędzy.

Opłaty za konta bankowe- o tutaj, tutaj! Jakoś za dużo. Jak pisał już nasz główny bank strajkował– prace modernizacyjne, czy coś. Musiałam poratować nas oszczędnościami, przelać na konto mBanku, a bankomat mamy jedyny w naszej miejscowości Banku Spółdzielczego- niestety wypłaty bolą :/ zwłaszcza bolą moje oczy, mojego męża w sumie nie, on uwielbia wypłacać z bankomatu i płacić gotówką. W naszym banku mam stałą opłatę za konto, chyba, że wyrobimy obrót na koncie 10.000 zł miesięcznie- to prowadzenie jest darmowe, w tym wypłaty ze wszystkich bankomatów na świecie. W sierpniu opłaty nie będzie, ponieważ w lipcu wyrobiłam obrót – zwrot z US + 500 plus i oszczędności zrobiły swoje 😉

Ogólnie jeżeli chodzi o premie bankowe zarobiliśmy w tym miesiącu 165 zł 🙂

transport

W tej rubryce bardzo przyzwoicie wyszła kategoria transport. Nic dodać, nic ująć.

telekomunikacja

Tak mój mąż narzekał na plusa i na telewizję z euro 2016 w tle w Cyfrowym Polsacie, że poszedł do nich, wziął nowy telefon i uwięził się abonamentem na kolejne dwa lata. Faceci… A mówią, że to my kobiety jesteśmy zmienne. Internet- to była nasza zmora ostatnich miesięcy, ale już koniec 😉 Został jedynie kablowy! Za 50 zł miesięcznie.

zdrowie

Lekarz– tu ukryła się opłata za okulistę prywatnego dziecka, lekarstwa to jest stała kwota za tabletki męża, a inne to szeroko pojęty szpital.  Dziecko wyżywienie miało -ja nie. Trochę kasy zostawiłam w szpitalnym bufecie, trochę w przyszpitalnym markecie, trochę w szpitalnym tv płatnym i trochę wydałam na gazetki, zabaweczki dla dziecka, bo zanudzić się tam można było na śmierć. Suma sumarum przez okres prawie 2 tygodni wyparowała nam kwota dodatkowa- ok 800 zł.

ubranie

Nie pamiętam już, co to były za ubrania…. Buty męża i klapki syneczka 😉

higiena

U fryzjera zaszalałam- było farbowanie i strzyżenie. Strzyżenie w sumie dwóch głów, bo męża też. No i środki czystości- wydaje mi się, że na chemię w tym antyperspiranty, żele pod prysznic wydajemy niebotyczne kwoty, choć staram się kupować najtańsze rzeczy w dyskontach. Zwracam uwagę na różnorodne promocje.

dzieci

Zabawki/ gry– jakieś pierdoły, tylko te pierdoły to zawsze taka studia bez dna…

rozrywka

Inne i festyny– wyjazd do miasta turystycznego nad jezioro, pizza, miło- rodzinnie spędzony dzień 🙂 W tym również jest koszt wesołego miasteczka dla dzieci, kawa, lody.

sprzęty inne

Prezenty to prezent urodzinowy naszej córki (dmuchańce), ten prezent był rozłożony w czasie, bo i ten wyjazd wymieniony wyżej + nowy fotel samochodowy zakupiony jeszcze w czerwcu.

Sprzęt RTV– nowy pilot do tv, poprzedni wyzionął ducha, usługi- inne- zapłaciłam koleżance za pożyczony fotelik samochodowy- u nas pokrowiec przez pasy się wydarł i nie chciałam już takiego oddawać a koszt uszycia nowego pokrowca w ogóle nie kalkulowałby się nam.

nadpłata długów

Tak jak pisałam na początku, udało się spłacić kartę kredytową- pozbyć się jej zupełnie i nadpłacić 3 razy kolejnego kredytu! 🙂

oszczędności

Najmilsza część budżetu domowego to oszczędności!

Coś mi się „pokićkało” i nie ogarnęłam oszczędności, ale teraz z biegiem czasu na bieżąco będę wszystko aktualizować w exelu. Fundusz wydatków nieregularnych został uzupełniony przez końcówki z Msaver’a, a fundusz awaryjny został zasilony oszczędnościami ogólnymi, no bo jednak lepiej zbierać na konkretny cel, niż nie wiadomo na co, plus fundusz awaryjny został uzupełniony promocjami bankowymi i końcówkami CAsaver’a

Pomimo tego, iż byliśmy w lipcu ok 800 zł w plecy nie musieliśmy korzystać z żadnych kredytów, ani z wiernej przyjaciółki karty kredytowej, bo ją skutecznie zastrzegliśmy. Kartę tą noszę w portfelu, chyba jedynie z sentymentu. Zastanawiam się, jak uroczyście się z nią rozstać. to był taki słodki nałóg 😉 Tak jak czasem lubię zapalić papierosa w kryzysowych, stresujących momentach (nałogowo nie palę), tak ta karta kredytowa była na kryzysowe momenty.

Oszczędności również nie zostały ruszone. Zostały ruszone te, które mogłyby być odłożone, gdyby nie przedłużający się pobyt w szpitalu. Teraz przed nami batalia z lekarzami, lekami, badaniami i prywatnymi wizytami. Dobrze, że w porę się obudziliśmy, bo teraz byłby to dla nas cios nie do przejścia- zwykła wizyta  prywatna kosztująca 150 zł.