Witajcie w kolejnym odcinku budżetu domowego. Nigdy nie lubiłam listopada, a jednak okazało się, że więcej wpisów zagościło na blogu w poprzednim miesiącu oraz dzięki dodatkowej pracy dorobiłam do budżetu domowego. Pomału odczarowuję zbiór poniedziałków z całego roku 🙂 W listopadzie zdecydowałam się również na terapię u psychologa.

Przychody prezentowały się w listopadzie bardzo ładnie. W zasadzie od początku października blog, co miesiąc przynosi mi co miesiąc dodatkowy dochód. I ten blog poratował nam sytuację finansową w listopadzie.

W listopadzie kupiłam telefon. Nie był to planowany wydatek. Postanowiłam sobie, że kupię nowy smartfon, gdy zarobię na niego co najmniej połowę kosztów. Smartfon Samsung A5 kosztował w komisie 380 zł plus 20 zł dołożyłam za nową obudowę oraz szybkę ochronną. Część z zarobionej dodatkowo gotówki przeznaczyłam na nadpłatę długów, a drugą część gotówki do telefonu dołożyłam z Funduszu Awaryjnego. W Biedronce kupiłam dzbanek żaroodporny za 12 zł i pech chciał, że za kilka dni leciutko uderzyłam nim o talerz będący obok na blacie. Momentalnie się rozbił. Nauczka na przyszłość! Myślałam, że dzbanek za 12 zł to prawdziwa okazja. Jednak opłaca się zainwestować więcej pieniędzy w mocniejszy produkt.

Na początku grudnia zaczęłam się martwić o to, czy zaliczki na rachunki w kwocie 350 zł na pewno nam wystarczają. Pamiętam jak w poprzednim mieszkaniu, co jakiś czas rachunki szybowały nam w górę. A tutaj mamy ogrzewanie gazowe i lubimy po prostu, jak jest ciepło w domu. Okazało się po rozmowie z właścicielką mieszkania, że mamy 400 zł nadpłaty 🙂 i dopiero po nowym roku będą wszystkie rozliczenia kwartalne. Możemy wpłacać mniejsze zaliczki, ale wolimy asekuracyjnie płacić więcej. Najwyżej w wiosnę zobaczymy, jak sytuacja nadal będzie się prezentować. Mamy w domu piec gazowy, który sterowany jest elektronicznie. Jak spada temperatura poniżej 23 stopni w domu, piec automatycznie włącza się i temperaturę w domu wyrównuje.

Benzyna poszła w górę, a tak naprawdę cena jej spadła. Tylko widocznie nasza stara Corsa smok ciągnie jej o wiele więcej. Lubi ostatnio nam za mocno gazować, ale postanowiłam, że przecierpię i poczekamy aż ją zezłomujemy. Zbieramy na nowsze auto i nie chcę wkładać dodatkowej gotówki w naprawy. „Corsinka” jest bardzo grzeczna i przez cały 2018 rok wcale się nie zepsuła! Ostatni wydatek związany z naprawą mieliśmy w styczniu! Aż szkoda będzie ją złomować, ale przyznajcie szczerze, że 15 – letni samochód będzie bezpieczniejszy, niż dzisiejszy zaraz 23- letni. Z resztą niedługo samochód będzie mi niezbędny do dodatkowej pracy, więc ściskamy kasę i oszczędzamy na lepszy model.

W listopadzie masę pieniędzy wydaliśmy nam na lekarzy i leki. Mój prywatny endokrynolog 200 zł + prywatny neurolog córki 120 zł. W poprzednim miesiącu zakupiliśmy stałe leki córce oraz leki dla mnie, ponieważ trafiło mi się choróbsko i antybiotyk. Cieszę się jednak, że w końcu po 1,5 roku poszukiwania w nowym miejscu zamieszkania, znalazłam dobrego endokrynologa. Córkę prowadzi pani neurolog, która przestała przyjmować na fundusz. Biorąc pod uwagę to, że neurolog- jest to wydatek raz na trzy miesiące a endokrynolog raz na pół roku- można te koszta sobie spokojnie rozłożyć w czasie i zaplanować.

Jeszcze niedawno taki wydatek i to podwójny w jednym miesiącu był dla mnie nie do pomyślenia! Uparcie poszukiwałam alternatywy na fundusz. Tylko, że w tamtym momencie córkę prowadziło w ciągu roku 3! neurologów, a ja również sama obiłam się o chyba kilku endokrynologów. Więc wolę mieć jednego lekarza- dobrego lekarza prywatnie, niż pięciu na nfz. O! ginekologa mam na fundusz bardzo dobrego, więc trochę równoważy równanie. W dalszym ciągu poszukuję lekarza rodzinnego dla dzieci i również dla nas, ponieważ w tej chwili nie raz nie idzie dostać się do lekarza. Zwłaszcza w sezonach grypowych. Za każdym razem trafiam do kogoś innego.

Ja w tej chwili na taki wydatek w postaci wizyty prywatnej raz na jakiś czas mogę sobie pozwolić. I wierzę w to, że jest multum ludzi, których na wizyty prywatne nie stać. Odbijają się od jednych drzwi do drugich szukając właśnie alternatywy na fundusz. Jeszcze dwa lata temu i wcześniej, od momentu urodzenia pierwszego dziecka wspieraliśmy się zasiłkiem rodzinnym. Zasiłek rodzinny jest naprawdę fajnym dodatkowym źródłem dochodu w danym miesiącu. Do zasiłku rodzinnego przysługują różne dodatki w postaci np:

  • dodatku za urodzenie dziecka- 1000 zł
  • dodatku za opiekę nad dzieckiem w trakcie urlopu wychowawczego- 400 zł
  • za wychowywanie dziecka w rodzinie wielodzietnej- 95 zł

Szkoda jedynie, że kryterium dochodowe jest tak niskie, ale jeżeli ktoś z czytelników ma trudną sytuację finansową, warto o taki zasiłek się postarać- odsyłam do poradnika o zasiłku rodzinnym, ile wynosi i jak go uzyskać. 

Dodatkowo warto pomyśleć nad dorobieniem do budżetu domowego:

  • jako św. Mikołaj w Wigilię. Naprawdę jest wiele rodzin, które św. Mikołaja potrzebują! W poprzednim wpisie opisałam wam mój zarobek jako Mikołaj w Wigilię 2016 roku.
  • jako kelner w okresie przedświątecznym lub noworocznym (liczne wigilie firmowe, zabawy choinkowe oraz ostatki)
  • sprzątanie! Lubisz sprzątać i masz do tego dobry dryg? Sama ostatnio zastanawiam się nad pomocą domową raz w tygodniu, ponieważ dojdzie mi więcej obowiązków od nowego roku. Ogłoś się przed świętami w internecie, na pewno znajdzie się ktoś, kto potrzebuje pomocy w sprzątaniu.
  • prowadzisz stronę internetową/ fp lub bloga? Ja co miesiąc mam świetne oferty współpracy z portalu Reachablogger. Rozliczam się na umowę o dzieło.
  • korepetycje! Zaczyna się sezon wzmożonego wystawiania przez nauczycieli ocen próbnych. Myślę, że rodzice będą poszukiwać korepetycji z każdego przedmiotu. A jeżeli jesteś taką osobą jak ja, że żaden przedmiot szkolny ci niestraszny, to do dzieła!

W listopadzie okazało się, że potrzebowaliśmy więcej usług naszej niani. Pod koniec miesiąca nagle mojemu mężowi zmienił się grafik, a ja również nie mogłam sobie pozwolić na nieobecność w pracy. Zapomniałam wpisać wydatku na hosting bloga, ale zapłaciłam 😉 Zabaw w listopadzie nie było, ze względu na wizyty prywatne.

Zapłaciłam klasowe semestralne w szkole u córki, drugie klasowe wpłaciłam na początku grudnia. Zapłaciłam również za wycieczkę do Centrum Nauki Kopernik, w tym wliczyłam dodatkowe 20 zł, które córka ze sobą zabrała. W listopadzie nie mieliśmy kompletnie jak się zorganizować, aby dotrzeć na taekwondo. Albo był wyjazd rodzinny, albo dzieci zachorowały, albo ja zachorowałam, albo zmiany w pracy mieliśmy takie zakręcone, że nie było nawet jak na te zajęcia dotrzeć. Trochę szkoda, w grudniu nadal zajęcia są pod znakiem zapytania.

1002 zł- tyle udało się w listopadzie spłacić długów 🙂 Postanowiłam pieniądze z Konta Wolności Finansowej przekierować na Fundusz Awaryjny. A na auto również wpadły dodatkowe pieniądze.

Stan oszczędności na koniec listopada:

FA- 200 zł

Auto- 300 zł

Kieszonkowe, których miało nie być. 100 zł przeznaczyłam na worek ubrań używanych od niani. To samo gdybym poszła do ciucholandu, ale tutaj mam zapas ubrań co najmniej na pół roku i wszystkie w dobrym stanie. A 69 zł? Nie mogę przypomnieć sobie wydatku, ale na pewno coś ważnego. Nie wiem, kompletnie nie wiem, ale wydatek policzony. Mąż kupił płytę w jakiejś super ekstra mega promocji w Empiku, musiał ją po prostu mieć i nie mógł zaczekać na grudzień. Cóż, siła wyższa.

Konto charytatywne to koszt paczki w paczkomacie z ciuszkami dziecięcymi dla potrzebującej koleżanki. Postanowiłam, że co miesiąc będziemy przekazywać komuś, czy to w gotówce ( siepomaga), czy to jakąś niewielką pomoc rzeczową od nas. 10 zł lub 20 zł nie jest majątkiem, a komuś może naprawdę się przydać.