Wrzesień był najgorszym miesiącem w historii prowadzenia przeze mnie budżetu domowego. Po prostu masakra jakaś. Ja już w sierpniu wiedziałam, że na niektóre wydatki nie starczy nam pieniędzy, a tu zawaliło się wszystko. Po prostu wszystko na raz. Doszła również pożyczka gotówkowa, no bo jak nie ma Funuszu Awaryjnego to skąd wziąć pieniądze? Wszak pożyczka z banku, lepsza jest niż ta chwilówka, niby oprocentowanie to samo (sprawdzałam!), ale w banku są jednak dogodne raty i jednak.. Bank to bank… I na raz oddawać nie trzeba pełnej kwoty. A co nam się we wrześniu posypało? Wszystko nam się posypało… Nie chciałam w ogóle tego zestawienia publikować, ale jednak jak tak bez jednego zestawienia budżetowego? Choć już Wam muszę napisać, że po burzliwym wrześniu, przyszedł łagodny październik. Tak dobrego miesiąca pod względem prowadzenia budżetu już dawno nie mieliśmy. Ale o październiku w listopadzie. Tymczasem odkrywam karty tragicznego września 🙁
Wrzesień też był miesiącem, kiedy oboje z mężem podjęliśmy nowe prace… mąż na stażu, ja w szkole. Mam wrażenie, że my we wrześniu nad niczym nie panowaliśmy, ale jak pisałam wcześniej, październik jest w końcu ok. Jest 22 października, a my mamy oszczędzone 100 zł. Pierwsze sto złotych nowego Funduszu Awaryjnego 🙂 Od października znów zacznę ujawniać nasze przychody, niech wrzesień jeszcze zostanie tajemnicą, inaczej chyba ze wstydu zpłonę heh 🙂
Aaa no i muszę jeszcze dodać jako usprawiedliwienie, że we wrzesniu przestawiałam się na przelicznik- nie od 1. do 1 dnia danego miesiąca, tylko od 10. do 10. Czyli od 1 do 9 września wydatków w ogóle nie zapisywałam, a więc wydane kwoty były tak naprawdę dużo większe, niż na załączonym obrazku :/
We wrześniu założyłam sobie, że na jedzenie wydamy jedynie 700 zł, dlatego że miałam jeść obiady w szkole. Jednakże kateringu we wrześniu w pracy jeszcze nie było, więc gotowaliśmy w domu. Od 1 września do 10 października wydaliśmy na pewno większą kwote, niż 1500 zł widoczne powyżej. W paździeniku nie szalejemy już z zakupami żywnosciowymi, kombinujemy tak aby jedzenie się nie marnowało i nie kupujemy niepotrzebnych bzdetów. Chcemy zmieścić się w kwocie 1000 zł łącznie z jedzeniem na mieście i kawą. Mamy prawie końcówkę października i wychodzi nam całkiem nieźle.
Rachunki za poprzednie wynajmowane mieszkanie zostały zapłacone już we wrześniu, a my nadrabiamy rachunki z poprzedniego miejsca mieszkania, zanim się przeprowadziliśmy. Przyszło rozliczenie wody, czynsz poszedł do góry. Co prawda mamy już nowych wynajmujących, więc zaczyna być całkiem znośnie. Wszelkie opłaty, które mamy jeszcze do tyłu powinniśmy pospłacać do końca listopada.
Tak trochę w szoku jestem, ile wynosi koszt benzyny, aby dojechać do pracy. No nic, chcę tam przepracować co najmniej rok szkolny, a więc takie wydatki muszę brać pod uwagę. Poza tym we wrześniu spalił nam się cały układ elektryczny w samochodzie 3 minuty przed moją pracą…. Szybko koleżanka zorganizowała mi mechanika w trakcie pracy, który zadbał o mojego Opelka. O mało nie spaliłam całego silnika, tak ostro było… Naprawa pochłonęła 300 zł. A jeszcze trzeba zrobić w nim łożyska w kołach i inne ciekawe rzeczy przed zimą…
Oczywiście rachunek za telefon męża jak zwykle wysoki, a ja go gonię miesiąc w miesiąc do plusa, a on tak idzie, idzie, idzie… a mnie krew zalewa jak mam zapłacić za rachunek… dodatkowych doładowań już więcej u nie będzie. Mam nielimitowane smsy, minuty i internet w mixie T-mobile.
No i żeby nie było tak przyjemnie wszyscy się we wrześniu pochorowaliśmy, ale najgorzej dzieci. Katar, kaszel i gorączka. Pierwszy tydzień bez zantybiotyków, bo nie… bo lekarz nie przepisał, a więc od pt do pt dzieciaki były z mężem na L4 stażowym. Drugi tydzień już na antybiotyku dzieciakom zorganizowałam nianię. Starszą panią, która opiekowała się dziećmi sąsiadki. Nie chciałam brać zwolnienia w 3 tygodniu pracy, szykowało mi się zebranie z rodzicami i masa innych rzeczy w pracy. Po prostu musiałam być. Ale na kolejne chorobsko dzieci obiecałam sobie, że zostaję z dziećmi w domu. Trudno niech się wali, niech się pali. Na nianię już nie chcę wydawać pieniędzy więcej.
Tutaj pierdoły, gumki, spinki jak zwykle do włosów, kapcie po domu.
Jedyna kategoria, w której nie przekroczyliśmy norm, ponieważ mieliśmy spore zapasy chemii w domu z sierpnia z promocji Biedronkowych.
U dzieci się nazbierało. Musiałam zamówić komplet sześciolatka do zerówki dla córki- 130 zł z przesyłką do paczkomatu, opłacić obiady dzieci + ponadwymiarowe godziny- 148 zł (1 zł za każdą rozpoczętą godzinę po godz 13:00). Mąż odbiera dzieci po stażu zazwyczaj pomiędzy godz 14:00 a 15:00.
Składki grupowe dzieci- opłaciłam każdemu z nich po 25 zł za 1 semestr z góry. Niania zarobiła 330 zł podczas choroby dzieci oraz ubezpieczenia dwójki dzieci- razem 98 zł.
Uwielbiamy książki o Neli małej reporterce, a jak już zobaczyłam jedną z części w Biedronce to musiałam ją mieć i dla swoich dzieci i aby czytac opowieści dla moich dzieci zerówkowych. One także ją uwielbiają 🙂
Artykuły biurowe do pracy… Nauczyciel to chyba jedyny zawód, w którym człowiek kradnie rzeczy z domu do szkoły- gdzieś trafiłam w internecie na taki cytat. Skończył nam się toner do drukarki, a znalazłam świetną promocję- 3 tonery za jedyne 50 zł. Jeden toner wystarcza mi na 1,5 ryzy papieru, a więc opłacalność duża.
Z tego środkowego kredytu wymówiliśmy w październiku ubezpieczenie, a więc już w listopadzie jego rata albo powinna spaść albo… być może w ogóle jej nie będzie, bo spłata będzie zawieszona. A wtedy szybciej uzbieramy FA.
Kot jak kot normy nie przekroczył 🙂
Także we wrześniu posypał się samochód, dzieci się rozchorowały, doszedł koszt niani, miesiąc był o ponad tydzień dłuższy (od 10. do 10.) i mam nadzieję, że więcej aż tak głupiego miesiąca nie będzie. A jak będzie to przynajmniej będziemy na niego przygotowani z oszczędnościami. Cieszę się, że ten październik jest już o niebo lepszy 🙂
PS.
Przepraszam, że nie raz piszę posty trochę „nie po polsku”. Potrafię przestawić czasownik na koniec zdania ( zboczenie germanistki 😉 )lub ze zmęczenia gubię wyrazy … albo jeszcze lepiej pomylę litery i zamiast poprzednie wynajmowane mieszkanie wyjdzie mi- poprzednie wynajmowane mieszkania– różnica spora 🙂
Jak coś wyłapię po publikacji, to zaraz poprawiam 🙂 Dzisiejszy wpis miał opublikować się rano, byl w postach planowanych, ale złośliwość rzeczy matwych- musiałam po południu opublikować go osobiście! Kolejny post w piątek.
Tak jakoś wyszło, że na blogu Rodzina na Kredyt wpisy publikowane są we wtorek lub w piątek. Chcę opublikować równo 100 wpisów do końca roku kalendarzowego! Takie wyzwanie 🙂
Na szczęście tematy się nie kończą.
28 comments
wydatki na jedzenie wcale mnie nie dziwia…sama wydaję podobnie lub znacznie więcej na 3 osoby…a to jednak róznica ,także jest ok,wszystko drożeje i to nie tylko masło.
hm 1000 zł za samochód ( benzyna i naprawa )plus 330 zł za nianię…a i tak mąż był tydzień na L4,1330 zł to sporo
cóż , uważam, że łatwiej i spokojniej by wam się zyło, gdyby w tym 1 roku po przeprowadzce mąż pozostał z dziecmi-tym bardziej ,że ma rentę…
moglibyście zamieszkać pod twoją szkołą, zero dojazdów dla Ciebie i zero kosztów,na rok zrezygnować z samochodu, pozostałoby zapewne ponad 12 000 zł oszczednosci
szybciej w domu po pracy, mniej wydatków na gotowce itp.
przy chorobach dzieci, jeszcze małych, ja bym tak zrobiła.
za rok po twoim awansie i uzbieraniu poduszki finansowej ,mąż mógłby wrócić do pracy,ale to ja bym tak zrobiła…
Wiesz, to byłby bardzo dobry pomysł, nawet go rozważaliśmy. Tylko prawdopodobnie mąż po stażu zostanie tu na miejscu zatrudniony, dzieci chodzą tu do szkoły. No, a mnie się dobrze pracuje godzinę jazdy od domu. Tylko to tyle kosztuje ;( Jak zrobię awans zawodowy, rozejrzę się za pracą na miejscu, ewentualne gdzieś w pobliżu. Być może uda się coś ciekawego znaleźć, ewentualnie pracować kilka godzin w publicznej, potem jakaś szkoła językowa, prowadzenie kursów lub korepetycje. Ale ten rok już się przemęczę i ze względu na męża pracę i szkołę dzieci. A samochodu w kwietniu poszukam na gaz. Jednak ten gaz z roku na rok wcale nie drożeje, a i dojazdy byłyby o wiele, wiele tańsze. Na samym gazie mogłabym oszczędzić ok 300 zl miesięcznie.
o i to jest pomysł, ja zawsze jednak optuję za całym porządnym etatem, bo takie łączenie kilku drobnych-często oznacza utratę któregoś z nich…
Dlatego chyba przychylam się dalej za placówkami prywatnymi/ niepublicznymi, bo jednak lepiej płacą za 8h pracy w szkole lub w przedszkolu, a tu problemu ze znalezieniem pracy nie będę miała. Choć tak fajnie mi się pracuje, że zapewne zainwestuję w samochód w gazie. No chyba, że męzowi z pracy nie wyjdzie, to się po prostu przeprowadzimy i już. Także plan jest, czekam tylko aż się wszystko rozwinie, a do tego potrzeba niestety czasu. Tego już nie przeskoczymy 🙂
jasne
ja miałam okres bez samochodu-bardzo się podudowałam finansowo:
zero kosztów benzyny
-napraw
zero kredytu na zakup samochodu
-ubezpieczenia wzrosły
inne koszta(opony, przegląd,myjnia okazjonalnie,itp)
Dodatkowo praca obok domu ( ja tak mam teraz-przedszkole/szkoła-100m,praca 2 km-pieszo dojdę
Oszczedzam czas i pieniądze…
No i nawet opłat za przedszkole po 13 by nie było
A mąż mógłby dorobić np. w soboty
Jeżu, jak fajnie 🙂 Fajna perpektywa.
Mój mąż tak szybko nie dorobi, a nawet jesli, ciekawe kto go będzie woził? Tu się wszystko rozbija o organizację. Na razie mamy taką jaką mamy i tak nie źle, tym bardziejm że nie mamy tu żadnego dziadka czy babci do pomocy. Wczesniej niby mieliśmy, a i tak na nianię wydawaliśmy kasę. Także różnie z tym jest,
Jak to robicie, że kot Was tak mało kosztuje? U nas na samego zwierzaka idzie co najmniej 200 zł miesięcznie 😉
200 zł? :O Nasz kot zadowolony z Whiskasa. Wiem, wiem, że są lepsze karmy itp, itd. To kot wolnobiegający. Pobiega dwa dni poza domem i wraca do ciepełka, dużo mu do szczęścia nie potrzeba 🙂
Trochę przesadziłam, ale sam żwirek do kuwety kosztuje nas około 90 zł, do tego karma ~ 60 zł… No i wizyty u weterynarza (odrobaczanie itd.), ale to raz na jakiś czas 🙂
Ojej aż tyle za żwirek?! Może używacie jakichś mało ekonomicznych opakowań? My mamy Cats best eko plus- drewniany zbylający, który w małych opakowaniach wychodzi bardzo drogo, ale przez neta zamawiamy duże worki 40 litrów za 80zł i starcza na 3 miesiące na 2 koty.
Uwazam ze 1500 zl na jedzenie to bardzo duzo. Musicie zweryfikowac swoja diete – jak najmniej produktow przetworzonych i najwazniejsze nie jesc miesa codziennie. Wyjdzie wam to na zdrowie. Dieta oparta na kaszach, warzywach i straczkach, a nie ser zolty wedlina, slodycze i kotlety coddziennie. My wydajemy 700 zl na 3 osoby i nikt z nas nie ma nadwagi. Tak samo 80 zl miesiecznie na środki czystosci. W biedronce plyn do okien czy wc to wydatek 5 zl. Nie macie duzego mieszkania takze naprawde nie wiem na co mozna co miesuac wydac az tyle. Do mycia wielu rzeczy sprawdza sie soda i ocet swietnie. No chyba, ze bardzo lubisz czystosc i sprzatasz codziennie jak moja mama ?
Sam proszek do prania to wydatek 50 zł miesięcznie, dodaj płyn do płukania, dwa domestosy (mogą być Agenty)- dużo dwa, ale córka lubi miec nawracające zakażenia układu moczowego, więc trzeba. Szampon HeadandShoulders od wielu lat i nie zmienię najtańszy nie jest, jakieś mleczko do czyszczenia, płyn do płyty indukcyjnej (choć mamy kuchenkę elektryczną), jakieś maszynki do golenia raz na jakiś czas, płyn pod prysznic zawsze z promocjii i się zbiera, płyn do mycia podłogi zawsze z promocji, płyn pod prysznic dla dzieci, córka potrzebuje odżywki do rozczesywania włosów, inaczej jest tragedia. tu 5 zł, tam 5 zł. Uważam, że i tak nie jest źle, że zeszliśmy poniżj 150 zł na miesiąc.
Nie, nie latam cały czas ze ścierą. Ocet też za mną nie przemawia, kotletów też co dzień nie jem 😉 I powiedz o tych strączkach mojemu mężowi 🙂 W październiku już zeszliśmy z tej kwoty na jedzenie, jest dużo niższa.
Prowadze budzet domowy od jakis 9 lat i nigdy nie wydalismy na jedzenie 1500 zl nawet jak mielismy gosci. Na blogu Oszczednickiej tez widze 700-800 zl na jedzenie, takze jak najbardziej jest to mozliwe i przy tym jemy naprawde zdrowo. Warzywa i owoce na bazarku sa tanie, nie przesadzajmy nawet mieso jest tanie. Chodzi o to zeby wszystko gotowac samemu, nie kupowac przetworzonej zywnosci. A proszek do prania 50 zl miesiecznie?! Wlasnie sprawdzilam w lazience klebuszek za 9 zl z biedry pisze ze starcza na 33 prania. Ja robie max 3 prania tyg wychodzi 10 tygodni. Nawet lejac wiecej wychodzi 5 zl niesiecznie czyli 10 razy mbiej niz Ty. Aga naprawde masz mnostwo mozliwosci obciecia wydatkow. A tel meza nawet nie skomentuje, bo nawet nie wiem jak to mozliwe tyle wydzwonic przy obecnych cenach. Zazwyczaj za 50 zl masz wszystko bez limitu.
Wypróbuję tego Kłębuszka. My mamy tako problem, że po zmianie proszku lub płynu wszystko zaczyna nas swędzieć. Używamy proszku Dosi, 25 zł za opakowanie 5 kg, a na miesiąc nie starcza. Dużo pierzemy przy dwójce dzieci, ok 5/6 prań tygodniowo przy dwójce dzieci.
W plusie w abonamencie też niby wszystko nielimitowane, a rachunki przychodzą kosmiczne. Dlatego jak wszystkie umowy się pokończą, przeniesiemy mężs na mixa do innej sieci, być może w tmobile będziemy mieli oboje taniej. Poczekamy tez do konca umowy CP i przechodzimy na tv naziemną.
Niestety, chyba kupujecie, jak leci… Tymczasem naprawdę wystarczy po prostu zdrowiej się odżywiać, nie kupować śmieci i gotować samemu (nie mówię o dwudaniowych obiadach, ale czymś szybkim – my po pracy jesteśmy w stanie zrobić obiad w 15 minut, a nie kupujemy żadnych gotowców).
To samo z chemią i kosmetykami – może i Head&Shoulders tani nie jest, ale często są na niego promocje – nie trzeba wydawać 18 złotych za butelkę. Ostatnio w Lidlu była promocja 2 za 1, wyszło niecałe 9 zł za 500 ml.
I tak ze wszystkim. Nie trzeba analizować każdej gazetki, ale 2-3 sklepów, które macie blisko. I tyle.
Co do rachunków za telefon – sprawdźcie może, czemu te rachunki takie wysokie? A nie po prostu przechodzicie nad tym do porządku dziennego, bo tak jest co miesiąc… Może wystarczy wykupić jakiś pakiet czy coś.
Zadziwia mnie Wasz brak planowania czegokolwiek – przy takim stylu życia będzie wpadali z jednego kredytu w drugi i „rodzina na kredyt” zostanie już na zawsze.
Apropo HeadandShoulders kupuję w promocjach Biedronkowych, właśnie jeden używamy a drugi czeka na swoją kolej. Również na swoją kolej czeka Rexona. Nigdy nie kupuję tego szamponu w normalnej cenie bez zniżki. Po drugie zazwyczaj robię zakupy w 3 wybranych sklepach, jest to albo Biedronka, albo Tesco albo Intermarche. Męża do salonu plusa wysyłam już drugi miesiąc i normalnie mnie krew zalewa, bo poszłabym to sama załatwiła, ale nie jestem ich abonentem. Muszę przejrzeć umowę z plusa, kiedy się wreszcie skończy i uciekamy od nich, gdzie pieprz rośnie. W tym miesiącu z jedzeniem uda nam się zejść do 900/1000 zł, jeszcze 10. nie ma a nie mamy wydanych 700 zł, więc tu się poprawiliśmy. Myślę, że będzie coraz lepiej. Nie wiem, czy w plusie w abonamencie można wykupić jakiś pakiet… To prędzej w ofercie na kartę. Przy okazji dodałam ogłoszenie o korepetycjach z angielskiego i niemieckiego,zawsze 2/3 uczniów to dodatkowe 3 stówki w budżecie. Dziś też zakupiłam w Biedronce płyn KŁębuszek do prania, rzeczywiście cena jest korzystna. Jeżeli nikt z nas nie będzie skarżył się na swędzenie skóry to będzie całkiem fajnie i. tanio przede wszystkim. Dziś nawet zakupiłam masło za 24 zł za kg (500g sztabka w Biedrze za 12 zł). Tak ,chcę zmienić naszą sytuację i pomału mam nadzieję, że do tego dojdziemy.
no tego fenomenu na 3 osoby i zdrowo nigdy nie zrozumiem…
wydaję 1500 zł na 3 osoby
jedzenie eko kosztuje, warzywa,owoce ,dobre mięso,bakalie,jak za 7- 8 zł na osobe dziennie zbilansować diete…
dzieci tez straczki nie zawsze chcą jeść-moja 6 latka nie tyka ani w domu ani w przedszkolu
Każdy ma właśnie inne „upodobania kulionarne”, dla mnie te porównywanie wydawania kwot na jedzenie lub chemię są z choinki wzięte- my na troje 700, a ktoś 1500 właśnie. Z resztą chyba stworzę o tym osobny post. Moze nawet jutro, jestem na L4 ze względu na chore dziecko- przyszedł czas na mnie. My np zupami sie nie najdamy, samymi warzywami również. Jeżeli chodzi o nadwagę, to jedynie mój problem w domu, ale mnie dowaliło kilogramów Hashimoto i niedoczynność tarczycy, 2 lata temu byłam szczuplutka. Także na pewno nie zła dieta. Owoce tez jemy. Syn uwielbia banany, jemy jabła- są w miare tanie, teraz zaczyna się sezon na mandarynki. No jak dziecku owoca nie kupic? Jak nie kupić czekolady raz na 3 dni? To są prawa dzieciństwa. A ograniczanie czegoś do zera, bo tak, tez często mija się z celem. Moje dzieciaki na strączki tez nawet by nie spojrzały.
Aga! Brakuje takiego całkowitego podsumowania.. ile wydaliście na koniec miesiąca…W każdym razie podziwiam, podziwiam i kibicuje!! Najgorszy jest samochód i benzyna… trzeba by było pomyśleć jak to zrobić, żeby z niego zrezygnować.. wiem, że z małymi dziećmi jest ciężko, ale to jest studnia bez dna..Właśnie może to jest dobry pomysł z tym zamieszkaniem pod szkołą i dzieci zapisać, żeby było na piechotę…
Jeśli chodzi o resztę radzicie sobie i to jest najważniejsze, fajnie, że się z nami dzielisz i nie zrażaj się, że jest mało komentarzy.. szkoda, że z bloga nie udaje się za wiele zarobić.. 3mam kciuki i pozdrawiam serdecznie
Właśnie tak jak napisałam w poprzednim komentarzu, czekamy co ze stażu męża wyniknie. Są duże szanse, że zostanie zatrdniony, a wtedy ja rok się przemęczę dla tego awansu i poszukam na kolejny rok szkolny pracy bliżej domu. Nawet w szkole publicznej + korki albo przedszkole prywatne i po 16:00 będę w domu ,a nie że jeszcze w tygodniu zakupy i prawie 18:00 dochodzi..
ale po co ten mix? to nadal jak umowa.
Jeśli nie zależy wam na możliwości udania się do oddziału operatora to jest mnóstwo operatorów „internetowych”. Chociażby heyah – marka tmobile
Ja mam numer w mobile vikings, płacę miesięcznie 19zł i mam w tym nielimitowane smsy i mmsy, 3GB internetu i 100 minut na rozmowy (więcej nie potrzebuję).
Poza tym – bardzie fajnie czyta się bloga! 🙂
Super oferta z tym heyah, więc czekamy teraz do końca umowy 🙂
Co do jedzenia to u mnie wychodzi ostatnio jakieś 1200zl na 3 osoby. Niestety straczkow nie jem bo mam po nich problemy,mąż lubi mięso i marudzi jak go nie ma,vhociaz 3x w tyg robię jakąś zupe lub curry wegetariańskie. Wędlin nie kupuje,ser żółty raz na tydzień i to nie jakoś dużo. Wszystko gotuje sama,nie używam gotowcow,fast food’ów nie jem. Warzywa,owoce i mięso kupuje dobrej jakosci i niestety tak kasa leci. My poprostu sporo jemy i tez nikt nie ma nadwagi.
Gdy byłam nad morzem ze znajomymi i gotowalismy wspólnie to chodzilam czasem glodna,bo jak mialam się najeść miseczka rosołu….
Mam nadzieję że wam się wszystko ułoży w nowym miejscu.trzymam kciuki za twoją kariere:) A maz nie próbował kiedyś jakiejś pracy z domu? Kiedyś widzialam ogłoszenia o internetowych asystenta itd.
Bardzo lubię twojego bloga i codziennie sprawdzam czy dodałas coś nowego.
On chce pracować na etat, w sumie po to tu przyjechaliśmy. Jak mam powiedzieć facetowi zostań rok z dziećmi w domu. Przecież to brzmi jak wyrok, tym bardziej że tutaj pracy w brud.My też sporo jemy, zupą się nie najadamy, bez chleba nie wyobrażamy sobie życia… Kupujemy masło… Mleka dużo idzie… Czasem jakiś jogurt i to tylko też w promocji.
a ja uważam, że pan mąż 😉 powinien pracować. Im więcej doświadczenia się zdobędzie, tym łatwiej znaleźć inną pracę. A jak się siedzi w domu to się stoi w miejscu.
Bardzo Wam kibicuje, trzymaj się i nie załamuj, nadrobicie!:)
Ale ogarnijcie może te telefony- to naprawde szaleństwo jest:( ponad 237 zł w jeden miesiąc??? jak to się mogło stać- kosmicznie droga oferta, my mamy za 39 zł na 2 osoby nielimitowane rozmowy, sms, mms i 10 giga internetu (nju). Spróbujcie- komfort życia taki sam a 200zł w kieszeni:)
Też polecam nju. Syn za nielimitowane rozmowy, smsy i 10 GB internetu nabija rachunek max. 29 zł, a do tego umowa na czas nieokreślony.
U mnie na dwie osoby na w miarę zdrowe jedzenie około 1200 zł. miesięcznie. Mało chleba, pieczemy ziarnisty na zakwasie lub takowy kupujemy. Slodycze to gorzka czekolada taka 75-90%. Warzywa i owoce kosztują, dobre jajka też… Sam piesek kundelek 20 kg. wagi je dodatkowo za przynajniej 120 zł. Najważniejszy dla nas jest fakt, że nic się nie marnuje, że jedzenia nie wyrzucamy.