Napiszę na samym wstępie, iż ten miesiąc był lepszy od pozostałych. Zarobiłam w październiku na koszty oraz dodatkowe pieniądze, które pochłonął budżet domowy. Popyt na animacje jest- 5 przyjęć urodzinowych w z moim udziałem 🙂 W listopadzie będzie trochę posucha, ponieważ to taki nostalgiczny miesiąc, ale za to długi pod względem korepetycji. Ustaliłam w końcu datę pierwszych zajęć w miejscowym domu kultury. W grudniu mam zamiar wystartować w sali zabaw z ciekawymi warsztatami dla szkół i przedszkoli. Nie mogę zdradzić wam tematyki, ale zajęcia oryginalne i całkiem nowoczesne, jak na nasze czasy. Zawierają element edukacyjny, plastyczny oraz dobrą zabawę!

STAN FINANSOWY MOJEJ FIRMY- PAŹDZIERNIK 2016

konto firmowe- 0 zł, oszczędności- 0 zł

W tym miesiącu miałam również około 1000 zł kosztów i myślę, że tej kwoty będę się trzymać. Będę starała się kwoty kosztów nie przekraczać, aby spróbować oszczędzić pieniądze na kolejny miesiąc, o ile więcej pieniędzy zarobię. Mój budżet domowy potrzebuje 1000 zł miesięcznie z firmy, aby zamknąć się w wydatkach.

W październiku nie dołożyłam do działalności, w firmie nie liczę benzyny, która za szybko wyparowuje z mojego zbiornika- zapewne wyszłabym na zero. Benzyna jest potrzebna i na dojazd na korepetycje, animacje, zajęcia, do lekarza, na zakupy i po prostu kosztów utrzymania samochodu w działalności nie wliczam.

W tym miesiącu zakupiłam 2 gry edukacyjne, ćwiczenia z gramatyki oraz ćwiczenia z testami gimnazjalnymi, kredki, 2 tonery na zapas do drukarki, pelerynę do stroju diabła na Halloween oraz balony do modelowania 🙂

POŻYCZKA UDZIELONA Z BUDŻETU DOMOWEGO ZMNIEJSZYŁA SIĘ:

1800 zł- 180 zł=

pozostało 1620 zł do spłaty

W tym miesiącu zaczęłam zastanawiać się nad sensem prowadzenia działalności gospodarczej, bo żadna ze mnie biznes- women. Więcej mam martwych okresów (wakacje, ferie, przerwy świąteczne), w których nic nie zarabiam i dokładam nawet do małego ZUS-u. Prawda jest taka, że ja zarobię 1000 zł w miesiącu bez opłacania co miesiąc ZUS-u i księgowości. Chociaż nie ukrywam, że pokładam nadzieje w zmianach od stycznia 2018. Do tego okresu zapłacę „jedynie” 3 duże ZUS-y. Gdyby moje koszty skończyły się na poziomie dzisiejszego 1000 zł, byłabym super happy, a taka jest prawda, że odprowadzam składki i mam problem z dostaniem się do lekarza endokrynologa (Hashimoto daje mi ostatnio bardzo w kość) i musiałam zapisać się prywatnie… Gdzie tu sens…. Ach… z dzieckiem również prywatnie do specjalisty…

Zaczęłam zastanawiać się nad zawieszeniem działalności od połowy grudnia do połowy stycznia (brak zajęć i korepetycji), ale wtedy stracę składki chorobowe… na kolejne 3 miesiące. Wszak i tak choruję prywatnie 😛 Może pomyślę o zwolnieniu ze względu na „przemęczenie materiału”, zawsze kilka groszy w kieszeni.. Marne to pocieszenie.

W październiku dochodu z firmy wyszło mi całe 486 zł, które pochłonął budżet domowy. On jest na 1 miejscu, przecież nie mogę nie zapłacić rat i rachunków, a pieniądze trzymać na koncie oszczędnościowym- to się „kupy” nie trzyma 😉

Na dzień dzisiejszy podjęłam decyzję, aby zawiesić firmę z początkiem czerwca do końca września, aby nie dokładać z budżetu i się więcej nie zadłużać, poczekać na decyzję władz, czy zamierzają pomóc małym przedsiębiorcom, czy będą dalej nas „maluczkich” zabijać opłatami.

Mój plan oszczędzania legł w gruzach, nie oszczędzę więcej, niż na jeden mały ZUS, który zapewne wyparuje mi w styczniu, o ile nie zawieszę firmy. Chyba, że sytuacja radykalnie poprawi się w listopadzie (pisałam wam o warsztatach wyżej oraz zajęciach w domu kultury).

Mniej już dziś nie ma całymi popołudniami w domu, wyjątkiem jest piątek, sobota, niedziela i to również nie zawsze, bo to Halloween, Andrzejki, Mikołajki, impreza urodzinowa. Mam małe dzieci i nie mogę być non- stop nieobecna w domu. Taka ciężka cena własnego biznesu.

1

Plan oszczędzania od listopada uległ modyfikacji, najpierw muszę skupić się na uzbieraniu FA w wysokości jednej kwoty za mały ZUS- czyli 466 zł. Muszę mierzyć siły na zamiary, inaczej szybko się zniechęcę. Jestem niepoprawną optymistką i zarażam energią do działania. Tylko jak człowiek widzi, że prowadzi działalność calusieńki rok i nic tak naprawdę z tego nie ma, prócz własnej samorealizacji, kiedy widzi, że 50% swoich zarobków musi oddać, to …. scyzoryk w kieszeni się otwiera. Po prostu.

Mam nadzieję, że kolejny wpis z cyklu budżetu frimowego będzie bardziej optymistyczny. W listopadzie nie stawiam sobie dużych celów, ponieważ skrzydełka ktoś mi nadszarpnął 🙂

  1. ZUS– 466 zł
  2. Księgowość– 180 zł
  3. Wynajem sali– 30 zł
  4. Rata do budżetu domowego– 180 zł
  5. Podatek, ale raczej jeszcze nie zapłacę
  6. Fundusz awaryjny– 466 zł- Mały ZUS
  7.  Wypłata, jak wspominałam raty i rachunki zapłacić muszę.

Tak naprawdę to listopad wszystko rozstrzygnie, oby tylko na plus 😉