Misja przeprowadzka dobiegła końca, ale nie dobiegły końca wydatki. Wydatki nam się na maksa skumulowały, bo trzeba było kupić pralkę, lodówkę, poduszki, kołdrę, komodę, stół, sztućce, talerze, zapłacić drugą kaucję za wynajęcie mieszkania, ponieważ poprzednia nam przepadła…. No i nie obeszło się bez środków z banku. Ten kredyt traktujemy jako inwestycję. Los rzucił nam kłody pod nogi- z pracy męża nic nie wyszło i jesteśmy w sumie dwa miesiące bez wynagrodzenia żadnego. Na szczęście ja znalazłam szybko pracę za wyższe wynagrodzenie, niż praca w szkole (pracuję w hotelu), wynajmujemy mieszkanie w nowym miejscu i odpadają koszty dojazdów do pracy.
Gdybym wcześniej wiedziała, że zmienimy mieszkanie w ciągu zaledwie tygodnia i nie będzie w nim ani pralki ani lodówki, przywiozłabym swoje te 600 km. I na raz przewiozłabym wszystkie graty. Mieliśmy mieszkać koło Wałbrzycha, mąż miał mieć pracę, wynajęliśmy mieszkanie, kupiliśmy używaną pralkę za 250 zł w komisie. Z pracy męża nic nie wyszło (nie zobaczył umowy), pralka nam po dwóch tygodniach wysiadła, a ja dostałam pracę zaledwie 35 km dalej od Wałbrzycha (50 km od Wrocławia) z opcją mieszkania na miejscu trzy bloki dalej od pracy. Tylko okazało się, że cudne mieszkanie jest kompletnie puste, a w naszym mieszkają już nowi wynajmujący, więc im mojej pralki i lodówki zabierać nie będę. Obiecałam, iż zostawię na miejscu.
Właściciel mieszkania pożyczył nam łóżko małżeńskie, abyśmy na początku mieli na czym spać. Kupiliśmy nową pralkę jeszcze na poprzednim wynajmowanym mieszkaniu (nie chciałam znów wtopić kolejnych 250 zł w komisie !!!, a firma zabrała od razu stary złom, tu chociaż jest 2-letnia gwarancja na sprzęt). Pralka okazała się nieduża, zanim odkręciliśmy śruby z bębna, przewieźliśmy ją naszą Corsą do nowego miejsca zamieszkania. Swoją drogą całkiem pojemny też nasz Opel! 🙂
Na poprzednim wynajmowanym mieszkaniu mąż mieszkał od 15 maja. Ja dojechałam z dziećmi 23 czerwca, a 1 lipca już mieliśmy wynajęte kolejne mieszkanie, ponieważ dojazdy do pracy po prostu się nie opłacały (godzina w jedną i drugą stronę).
Być może moje opowiadanie brzmi dość chaotycznie, ale tak wyglądało ostatnie 3 tygodnie mojego życia. Przyjmując ofertę pracy, postawiłam wszystko na jedną kartę. Stwierdziliśmy, że chyba już gorzej być nie może. A w poprzednim miejscu zamieszkania już nas nic ne trzymało, pomimo tego, że Jedlina Zdrój to przepiękna miejscowość.
Budżet od czasu czerwca, dalej w lipcu jest w rozsypce. W lipcu miałam 3 dni wolnego od pracy za wyrobione nadgodziny, więc pojechałam w stronę Warmii i Mazur po kolejne nasze rzeczy. Mogliśmy kupić na miejscu reuter’a, pilot do tv, tłuczek do mięsa, kubki, talerze, rowery dla dzieci, ale taniej nam wyszło pojechać te 650 km i przywieźć rzeczy drugim kursem.
W połowie lipca kupiliśmy mebelki do pokoju dziecięcego. Czekałam na pojawiające się ogłoszenia o sprzedaży używanych sprzętów agd, ale po pierwsze lodówkę musieliśmy mieć w ciągu 3 dni jak się przeprowadzaliśmy, po drugie bez pralki z dwójką dzieci też byśmy sobie nie poradzili. Na bazarze w sobotę kupiliśmy używaną komodę za 200 zł (jest naprawdę piękna!) i od jakichś państwa z ogłoszenia stolik z 4 krzesłami do kuchni. I tak żyliśmy już 3 tygodnie jak na jakimś obozie, wszystko w kartonach i workach. Obejrzeliśmy oferty mebli chyba w kilku salonach, w ogłoszeniach nic nie wypatrzyliśmy, więc stwierdziliśmy, że meble tak czy siak trzeba kupić, bo ileż tak dłużej można żyć? A chcemy mieć w końcu namiastkę normalnego życia… W jednej komodzie się nie pomieścimy niestety.
W sklepie Agata zakupiliśmy komplet mebli dziecięcych/ młodziezowych (szafa narożna, komoda, regał, biurko) za 1669 zł, zapłaciliśmy za dowiezienie 103 zł, zakupiliśmy przez allegro wiertarko- wkętarkę i będziemy składać jak klocki lego. Będziemy bohaterami we własnym/ wynajmowanym mieszkaniu. Następna w kolejności jest do kupienia szafa do naszego pokoju, najpierw poczekamy aż nasza sytuacja finansowa z lekka się ustabilizuje. Już część mebli będzie stała.
No i cóż więcej mogę napisać? Mąż w tej chwili zajmuje się dziećmi, do czasu aż pójdą od września do placówek- mam taką nadzieję, że synek dostanie się gdzieś w mieście do przedszkola, z córką spokojnie, ma obowiązek szkolny w wieku lat sześciu. Ja pracuję na dwie zmiany, w godzinach od 6:00 do 14:00 lub od 14:00 do 22:00. Bardzo dobrze mi się tu pracuje, naprawdę lubię swoją pracę 🙂 Mam umowę na 1,5 roku. Na początku obawiałam się rozmów z gośćmi w języku angielskim (ponieważ znałam typowo szkolny i nigdy z nikim, kto nie zna języka polskiego nie miałam przyjemności rozmawiać), ale tak naprawdę nie było czego się bać! Najbardziej i tak lubię „szprechać” po niemiecku 😉 Czy żałuję takiego kroku w nieznane? Chyba nie… Odzyskaliśmy w końcu prywatność. Żyjemy w całkowitej anonimowości. Jedno marzenie się spełniło- udało się przeprowadzić i udało się dostać pracę choć jednemu z nas. Kolejne marzenia to przedszkole/ szkoła dzieci, praca męża i spłata kredytów do końca. 3-majcie za nas kciuki! Zaczęliśmy wszystko od nowa!
16 comments
Czekałam z niecierpliwością na wieści, co u Was! Najważniejsze, że się nie poddajecie, tylko szukacie rozwiązań. Meble na stancjach szukaliśmy na olx-ie po taniości, potem nie żal było zostawiać/odsprzedać za kawę czy czekoladę, symbolicznie. Trzymam kciuki i pozdrawiam! 🙂
W wielu.krajach ludzie przeprowadzaja sie a to.na starosc a to w poszukiwaniu pracy …bywa ze za granice i daja rade wiec i Wy dacie?jestescie odwazni!!!!zycze mezowi znalezienia dobrze platnej pracy,Tobie sukcesow w obecnej i duzo sil i zdrowka dla wszystkich,bo bez niego to sa problemy i.tragedie!!!a tak to pomyslmy :mamy 2rece i 2nogi to damy rade !!!!czekam na kolejne pozytywne wpisy i trzymam kciuki
Damy radę, jasne że damy 🙂 Nam pomału odrastają skrzydełka 🙂
Super pozdrawiam!! Powodzenia! Czyli mąż jest trochę nianią 🙂 w moim mieście rekrutacja do przedszkoli w maju. Potem tylko prywatne a jak jest w waszej miejscowości? Czemu kaucja przypadła?
Miliśmy miesiąc wypowiedzenia w poprzednim mieszkaniu, a już przeprowadzliśmy sie do nowej miejscowości. Zostawiliśmy kaucję w zamian za czynsz, w sumie to samo. A okazało się, że nasze dzieciaki od września idą do punktu przedszkolneo przy szkole 🙂 Oboje dostali się do tej samej placówki 🙂
Super,że się dostały! Jedno miejsce mniejszy kłopot. Czyli co teraz mąż do pracy i zaczynacie walczyć z długimi?
No jakoś tak 🙂
Cześć,
Pamiętasz mój wpis pod postem o przeprowadzce, w którym wyrażałam obawę, czy cała akcja nie jest nieco chaotyczna? Właśnie takiego obrotu sprawy się obawiałam. Wydaje mi się, że za szybko podjęliście decyzje o wynajęciu poprzedniego mieszkania w sytuacji, kiedy Twój mąż nie miał jeszcze nawet umowy o pracę. Ja bym zaczekała ten miesiąc, żeby zobaczyć jak sytuacja się rozwinie. Ale teraz nie ma już co płakać nad rozlanym mlekiem. Całe szczęście, że Tobie tak szybko udało się znaleźć nową pracę. Mam nadzieję, że teraz będzie już lepiej i że ten kredyt, który wzięliście nie jest bardzo duży i szybko go spłacicie. Czy Twój mąż szuka teraz pracy czy musi zaczekać aż dzieci pójdą do przedszkola? Czy wasze dochody (sumaryczne) teraz są wyższe niż to, co zarabialiście w warmińsko-mazurskim, a koszty życia niższe?
Bardzo Wam kibicuję i trzymam kciuki! Oby teraz było już tylko lepiej!
Pozdrawiam,
Justyna
Pisałam wcześniej odpowiedź 5 razy i tyle samo razy mi usunęło… Więc jeszcze raz po kolei 🙂
Mąż mógł mieszkać u rodziny jedynie tydzień i właśnie w tydzień musiał sobie znaleźć lokum, więc w samą porę wynajęliśmy poprzednie mieszkanie. Nie miałby po prostu gdzie 'przeczekać”. Na razie czekamy do września z pracą męża, aż dzieciaki pójdą do szkoły. Powiem ci tak, gdybyśmy zostali w warmińsko- mazurskim zostałaby nam z dochodów jedynie męża praca na pół etatu 850 zł (- 250 zł bilety pks) + jego renta 830 zł. W tym momencie ja mam więcej wynagrodzenia + jego renta. Do września nie powinien przekroczyć nam dochód do 500+ razy dwa i nie wiem jak z zasiłkiem rodzinnym. Jutro idę się dowiedzieć. Fakt, że i mieszkanie jest droższe, ale na dzień dzisiejszy wiemy juz, ze życie jest w mieście po prostu łatwiejsze.
Tak czy siak i tak byśmy wyjechali. My po prostu w tamtych okolicach nie chcieliśmy już dłużej żyć. Pomimo wszystko chieliśmy wyjechać.
Hej,
Czekałam na wiadomość co tam u was!! Dobrze że już się „osiedliliście”:) Nie dobrze że trzeba było sięgnać po kasę z banku, no ale mam nadzieję że teraz będzie już z górki!! Super ze znalazłaś tak szybka fajną pracę, oby mężowi też się udało. Będe czekać na podsumowanie finansowe jak już ograniesz te kwestię po takim haotycznym miesiącu pewnie jest to niezłym wyzwaniem!!
Super wpis. Wiem jak ważne jest czasami zmienienie miejsca zamieszkania a potem jak długo zajmuję zaadaptowanie się jako, że przeprowadzałem się wiele razy.
A jak z wynajmem waszego mieszkania? Pokrywa on wynajcie aktualnego? Nie wiem czy dobrze zrozumialam i aktualne mieszkanie jest sluzbowe ?
Nie, nie pokrywa. Z wynajmu „naszego” mieszkania zostaje nam po opłatach 250 zł, jak na tamte rejony to i tak coś… Aktualne mieszkanie nie est służbowe, gdy zmienię kiedyś pracę, nadal będziemy mogli tu mieszkać.
Ale się u Was porobiło! Najważniejsze, że teraz się układa 🙂
Cześć Aga, a nie było czegoś z meblami? Sama wynajmuję swoje mieszkanie i nie wyobrażam sobie żeby nie było mebli, szafy czy stołu chociaż.. później przy przeprowadzce ciężko będzie to wszystko zabrać.. dodatkowo to jest spore obciążenie… wynajmujący to nieudacznicy, myślą, że ściany będą wynajmować.. no nic tak w roli dygresji, ja bym wolała przespać się w hostelu i szukać do skutku mieszkania z meblami to wtedy nie jest się zobowiązanym… ale ogólnie gratuluję i oby tak dalej.. życzę dużo zdrówka a pieniążki jakoś same przyjdą..
Spac w hostelu/ hotelu sama to inaczej, niż z rodziną, no i policz 200 zł doba 😉 Takie meble kupowaliśmy,aby łatwo można byłoby w przyszłości się z nimi przenieść. Niedługo pokażę na blogu jak to wszystko wygląda