Tak, lubię palić papierosy. Nie, nie palę nałogowo. Najczęściej sięgam po papierosy w momentach, kiedy jestem na maksa zmęczona. Mam wrażenie, że papieros mnie pobudza do działania. To jest taka chwila, kiedy mogę odetchnąć, zatrzymać się i pomyśleć, ile jeszcze dziś mam do zrobienia i czy coś mogę odłożyć na dzień jutrzejszy.
Jeszcze kilka miesięcy temu sięgając po papierosa chciałam uciszyć nerwy. Sama sytuacja z przeprowadzką, liczeniem każdego grosza, zmienianiem się sytuacji z dnia na dzień… czy znajdę nową pracę? Czy nie znajdę? A jak nie znajdę, to co dalej? Brakuje pieniędzy, co zrobić? Ta nerwówka odbijała się niekorzystnie na moim zdrowiu psychicznym i fizycznym. Miałam już typowe objawy uzależnienia: ból głowy, który magicznie mijał po zapaleniu papierosa, metalowy posmak w ustach, poczucie, że nie mam co zrobić z rękami, niepokój gdy zabrakło papierosów. Po przeprowadzce stopniowo papierosy odstawiłam.
Dziś już tej nerwówki nie ma. Często zastanawiam się, co będzie dalej, jak nam się to nowe życie ułoży, ale sytuacje jako takie stresowe wyeliminowałam na tyle, na ile pozwala sytuacja (dlatego odeszłam z pracy w hotelu). Dziś od pn do pt nie ma mnie w domu po 10 h (8 h pracy + 2h dojazdów). Uwielbiam swoją pracę, ale wracam ok 17:00 i nie wiem za co pierwsze się złapać. Często po prostu odsypiam, a w tym czasie mąż zajmuje się domem i dziećmi. Ja budzę się ok 20:00/ 21:00 i ogarniam sprawy związane z pracą na kolejne dni. Muszę zrobić nowe badania tarczycowe, bo być może tutaj tkwi cała przyczyna. W tym roku nie miałam ani jednego dnia urlopu, nie odpoczęłam porządnie nawet tydzień, nie miałam żadnej odskoczni od dnia codziennego. Po prostu jestem przemęczona. Wiem, że walczę o lepszy byt dla mojej rodziny i to jest w tym momencie kluczowe, aby sprawy doprowadzić do końca. Na święta grudniowe czekam jak na zbawienie, pomiędzy świętami a Sylwestrem wezmę 3 dni urlopu i po prostu odpocznę. Albo wybierzemy się w rodzinne strony albo kogoś do siebie zaprosimy.
Stwierdziłam w ostatnim tygodniu września, że koniec i basta. Przecież jak nie kupię papierosów, to żyję normalnie i nic się nie dzieje. Paczkę papierosów paliłam przez ponad tydzień. Przy tankowaniu samochodu, gdy kupiłam papierosy płacąc kartą- nie bolało. Ale gdy zapłaciłam gotówką i zniknęły mi prawie dwie dychy to się za głowę złapałam. Muszę po prostu znaleźć rozwiązanie na moje zmęczenie. Ja po prostu nie umiem odpoczywać. Dla mnie odpoczynkiem jest sen, a jego mam jak na lekarstwo po 6 h na dobę… Albo czasem mniej…
Ostatnio w markecie mój wzrok przyciągnęła półka ze świecami zapachowymi. Nigdy takich nie kupowałam i z deka takie rzeczy wydają mi się ekstrawagancją. Z drugiej jednak strony, co to za majątek 10 zł? Patrzę na te tańsze świece za 5,99 zł, ale ta za 10 zł ma o niebo lepszy zapach, a mnie jest szkoda pieniędzy. Obiecałam sobie, że jak nie kupię paczki papierosów za 13,20 zł to ta świeczka za tydzień będzie moją nagrodą. Przecież mi też coś od życia się należy. Czasem takie szczegóły potrafią radować człowieka. (Edit: 2 dni temu kupiłam zapachową świecę za 2,99 zł w promocji w Biedronce, w końcu zrobiłam coś dla siebie, nawet coś takiego małego i drobnego)
Palenie papierosów jest ucieczką od nerwów, zmęczenia i trudnej codzienności. Zaczęła się jesień, lato odeszło w zapomnienie, deszcz, poranna mgła i każdy chodzi jakiś taki przygnębiony. Postanowiłam sobie, że jak bardzo będę chciała zapalić to:
a) kupię sobie jakiś mały upominek dosłownie za kilka złotych, może być to nowa bielizna, ozdoby do włosów (zaczęłam je na nowo hodować), super pachnący żel pod prysznic w promocji albo świeca!;
b) prześpię się po pracy i nie będę miała z tego powodu wyrzutów sumienia. Po prostu widocznie tego mój organizm potrzebuje. Tak radzi sobie ze zmęczeniem;
c) w weekend zacznę oglądać jakiś nowy serial w internecie. Ewentualnie obejrzę jakiś fajny film, czy bajkę razem z dziećmi. Kupimy popcorn, chipsy i miło wspólnie spędzimy rodzinnie czas, którego od pn do pt mamy jak na lekarstwo. Lubię też z dziećmi wspólnie piec babeczki lub przygotowywać sałatkę.
d) kupię nową grę planszową, w którą będziemy wspólnie grać jesienno- zimowymi wieczorami lub pojedziemy na pizzę i frytki. Albo na kawę i ciacho do kawiarni. Ewentualnie kino, maksymalnie raz na miesiąc zanim finansowo staniemy na nogi.
e) spróbuję tak zaplanować sobie czas, aby spać te 8h na dobę, choć to trudne z uwagi na to, że od 17:00 do 22:00 zostaje mi tylko 5 godzin… Czasem trzeba zrobić jeszcze drobne zakupy, czasem coś do pracy dodatkowego napisać.
Z piątku na sobotę spałam ponad 12h (usnęłam o 20:00) i nadal wstając byłam senna i zmęczona (tydzień temu na weekend pracowałam w hotelu- dwie nocki). Od rana ogarnęłam trochę mieszkanie, mąż zajął się dziećmi- poszli na spacer, ja zrobiłam szybki obiad i o 15:00 znów położyłam się, aby trochę odespać. Wstałam o 19:00 i na 22:00 poszłam znów do pracy na nockę. Zabrałam wszystkie szkolne książki i zaplanuję sobie pracę na cały tydzień wykorzystując na maksa te 8h na recepcji, gdy goście będą spali i w hotelu będzie względny spokój.
Może Wy macie jakieś ciekawe sposoby na przemęczenie lub szybką regenerację w intensywnym czasie?
Obiecałam sobie, że te pracujące weekendy to tylko do świąt. Chcę abyśmy trochę odbili się na plus, pospłacali zobowiązania, które kuleją (kilka rachunków) i zebrali Fundusz Awaryjny. My bez FA ładujemy się zaraz w kolejny kredyt, tak jak to było we wrześniu. Ale bierzemy rozbieg- mąż już dostał pierwsze stażowe, walczy o swój etat w dps-ie (miałby pracę na miejscu, a pracodawca zwracane koszty zatrudnienia), a ja dbam najbardziej o finanse rodziny, aby znów zapanowała u nas jako- tako względna harmonia.
Mam nadzieję, że bez papierosów się obejdzie. Stwierdziłam, że nigdy więcej ich już nie kupię. Koniec i kropka. Szkoda pieniędzy, szkoda zdrowia i szkoda tracić cenny czas na zapalenie papierosa. A jakie jest wasze zdanie?
5 comments
Powodzeniu w wytrwaniu w postanowieniu. Sama nie palę – ale mam wielu znajomych palących. I wiem ile razy podejmowali próby i jak różnie im to się kończyło.
Więc mimo że pewnie będzie ciężko – uszy do góry – dasz radę 🙂
A system nagród – bądź odkładania tych pieniędzy na papierosy – tak jakby się kupiło powinien być świetnym mobilizatorem do wytrwania w postanowieniu 🙂
Ps. Nigdy nie paliłam – bo w dzieciństwie miałam problemy z oskrzelami. I potrafiłam się budzić w nocy nie mogąc złapać oddechu. Po tych kiepskich doświadczeniach jak na dzieciaka – stwierdziłam że nigdy nie dołożę sobie czymś co mnie poddusi jeszcze bardziej 🙂 Póki co słowo dotrzymane. No i skoro nie palę – to i nie ciągnie mnie do tego 🙂
Paliłam ponad 10 lat. Dla mnie papieros był taką odskocznią, chwilą dla mnie – mogłam oderwać myśli od rzeczy przyziemnych. Rzuciłam ponad 7 lat temu z dnia na dzień jak miałam ataki duszności, coś jak przy astmie oskrzelowej, nie mogłam nabrać powietrza głęboko w płuca. Po rzuceniu odczuwam korzyści zdrowotne i finansowe 🙂
Hej Aga, podziwiam Cię, że jeszcze masz czas, żeby się z nami tutaj dzielić… wzięłaś los w swoje ręce i super… nie narzekasz, tylko działasz! Świetna postawa.
Z takim przykładem wychowasz dzieci na super ludzi, oby tak dalej – a do końca roku jakoś dociągniesz.. mój mąż pracuje w szkole na razie jako stażysta, więc pensja jest fatalna, niby 17 godzin, ale co z tego jak w domu non stop przygotowuje zajęcia dla klas, układa sprawdziany i później sprawdza, a że przedmiot ciężki, to jeszcze dzieci w domu nic nie robią, także nie ma satysfakcji – bo można gardło zedrzeć, ale jak są braki z matmy, to i z fizyką się nie pociągnie.. wszedł w ten zawód, ale powiem szczerze, że nie wiem czy na drugi rok jeszcze to pociągnie.. miał dorabiać po godzinach, ale jest tyle zajęć dodatkowych, szkoleń, wywiadówek, rad i innych zajęć wymyślonych przez dyrektora (na dodatek jeździ między dwiema szkołami i to nie jest cały etat , brakuje 1 godziny), że naprawdę nie ma kiedy wziąć się za coś innego.. ludzie krzyczą, że nauczyciele mają tak dobrze, otóż może nauczyciel w-fu i pedagog szkolny, reszta przedmiotowców zrzyna gardło w zamian za nic…
A dwie szkoły to i dwie rady pedagogiczne 😉 Rozumiem, poprzednio jeździłam pomiędzy szkołami, wiem co to za ból 😉 Masakra. Ja przemęczę się w tym roku dla stazu na nauczyciela kontraktowego. Póxniej może coś poszukam bliżej, ale wątpię, abym miała lepsze warunki niż w obecnej pracy.
A bloga piszę w weekendy, tylko publikację wpisów ustawiam tak, aby automatycznie zaskakiwały w środku tygodnia 🙂 Co dziwne wpisy pojawiają się częściej, niż wcześniej. W sumie to moje takie wyzwanie, do końca 2017 roku chcę opublikować łącznie 100 wpisów 😉