Żyjemy w świecie Instant. Wszystko już, wszystko teraz, zaraz, za moment. Nie czekamy, gonimy za luksusem, za pieniądzem, który czasem nawet nie jest warty naszych wysiłków. Czasem jednak kredyt nie jest zwykłym kaprysem.

Życie potrafi nie raz tak przygnieść, że brakuje nam tchu do pierwszego. A później pracujesz tak jak my – 90 godzin miesięcznie tylko na spłatę długów. Tak, pracujemy 90 godzin miesięcznie wyłącznie na spłatę kredytów, które potrzebne mi były, aby starczyło na życie. Taki paradoks. Gdyby nie ten jeden kredyt, drugi kredyt, trzeci kredyt pewnie nigdy nie przejrzałabym na oczy. Albo przejrzałabym w momencie, gdyby zapukał komornik i wszelka windykacja razem wzięta.

 

Gdyby nie ten kredyt, jak większość konsumentów- nie miałabym dziś lodówki. Jedzenie trzymałabym okrągły rok za oknem. Gdyby nie drugi kredyt, nie umeblowałabym po dziś dzień mieszkania. Ba, ja nawet nie znalazłabym pracy na stałe- dzięki pożyczce miałam szansę wyprowadzić się z miejsca, w którym nie miałam nazwiska, ani znajomości. Dziś mam stałą pracę i spłacam te złe kredyty. W końcu mam za co żyć i nie martwię się, że zabraknie mi pieniędzy na chleb przed wypłatą.

Czasem kredyt nie jest zwykłym kaprysem.

Wystarczy, że Kowalskiemu zepsuje się samochód 10 dni przed wypłatą. Bez samochodu Kowalski nie dojedzie do pracy. Mechanik zaśpiewał tysiąc złotych polskich. Kowalski nie ma rodziny, znajomego, który pożyczy. Kowalski wziął kredyt z banku. Nadal dojedzie do pracy, będzie teraz pracował na życie oraz na comiesięczną spłatę tego kredytu. Ot, życie.

Pani Zosia odeszła od męża alkoholika. Rozwiodła się. Po latach okazało się, że były mąż tak zadłużył wspólne mieszkanie, że pani Zosia dziś ma długi. Doszły dodatkowe kredyty byłego męża, o których pani Zosia nie miała kompletnego pojęcia. Nieznajomość prawa szkodzi. Pani Zosia ma dziś komornika na koncie, a trzech następnych czeka w kolejce po jej niewielkie wynagrodzenie. Były mąż nie pracuje, bimba sobie, dobrze jej tak- ma za swoje…

Młode małżeństwo trafia nagle z półrocznym dzieckiem do szpitala. Okazuje się, że życie dziecka jest zagrożone i tylko operacja za granicą w specjalistycznej klinice może je uratować. Na operację w Polsce trzeba czekać w kolejce 2 lata. Oczywiście na fundusz. Mała Klara nie ma tyle czasu, został miesiąc! Rodzice uruchamiają całą swoją zdolność kredytową, pożyczki u rodziny, znajomych i ogólnopolską zbiórkę. Udało się! Życie ich dziecka ocalił kredyt, z którym będą kolejne 15 lat. Ale co jest ważniejszego od zdrowia dziecka. Ty i ja na ich miejscu zrobiliśmy dokładnie to samo! Pewnie do pełnoletności Klary spłacą całe zobowiązanie. Ktoś może za 8 lat powie, że zadłużyli się ze swojej winy, niech spłacają. Tylko „głupi” się zapożyczają…

 

O pierwszym swoim zadłużeniu dowiedziałam się w wieku 19 lat. Opuściłam placówkę opiekuńczo- wychowawczą i poszłam na studia. Spółdzielni mieszkaniowej nie interesowało to, że ostatnie 5 lat mieszkałam w domu dziecka. Skoro jestem zameldowana pod danym adresem, to wspólnie z moimi rodzicami odpowiadam „solidarnie” za ich długi – za  niespłacany przez 3 lata czynsz.

Tutaj na szczęście rodzice pod naciskiem dziadków zadłużone mieszkanie sprzedali, dług w spółdzielni spłacili i kupili 20m kawalerkę. Reszta pieniędzy starczyła na meble, nowy telewizor i kilkadziesiąt butelek wódki.

Ilu dorosłych dzieci nie ma takiego „szczęścia”? Spłacają długi rodziców, dziadków, wujków, rodzeństwa? Bo podpisali, podżyrowali, nie wiedzieli… Chcieli zrobić tylko przysługę. Przecież gdyby wiedzieli, że tak będzie…

5,5  roku temu zmarła moja mama. Przyczyna śmierci? Zatrucie alkoholem etylowym. Byłam w trzecim miesiącu ciąży z drugim dzieckiem. Mój 5-letni synek nie poznał babci, a prawie 8- letnia córka już jej nie pamięta. Po otrzymaniu aktu zgonu składałam wniosek o odrzucenie spadku w biurze podawczym sądu rejonowego. Spadkiem były nie moje długi. Kilka miesięcy później biegłam z kolejnym wnioskiem do wydziału rodzinnego tego samego sądu. Tym razem z wnioskiem o pozwolenie o odrzucenie spadku przez moje dzieci.

 

Okazuje się, że dziecko, które jeszcze się nie urodziło- ale się poczęło- jest według polskiego prawa dłużnikiem!!! Uchroniła mnie moja czujność, ponieważ na rozprawie o odrzucenie spadku powiedziałam sędziemu o drugiej ciąży. Uff, zdążyłam w pół roku urodzić (tyle miałam ustawowego czasu po moim wniosku) i odrzucić długi za moje dzieci.

Historia lubi się powtarzać. Mam jeszcze drugiego rodzica, który nie poczuwa się do odpowiedzialności, aby pójść do jakiejkolwiek pracy i te długi spłacić. Był jedynym spadkobiercą. Reszta rodziny spadku się zrzekła. Nie, nie czekam na jego śmierć.  Tylko ponad 10 lat temu usamodzielniłam się z placówki, a cholerny, śmierdzący ogon po dziś dzień się za mną ciągnie.

Jak spłacasz swoje długi, to spłacasz swoje- taka lekcja od życia. Spłacisz, uwolnisz się, być może więcej w gówno nie wdepniesz. Ale weź spłać czyjeś długi, których notabene nie jesteś wcale winny.

Czasem są sytuacje w życiu, które tak potrafią dobić, że człowiek ledwo się z nich podniesie. Życie tak człowieka potrafi przeczołgać, że tylko nadstawiasz klatę i pytasz: „Co jeszcze?” Dawaj mocniej! Tylko tyle?” Czasem ma się tak dość wszystkiego, że kolejny krok na przód tylko paraliżuje strach. Powiedzenie, że nie może być gorzej nie sprawdza się wcale. Dostajesz kolejne ciosy i pytasz, dlaczego ja? Historie w serialach paradokumentalnych pisze samo życie. Niestety. To nie jest tak, że tylko ty masz najgorzej. Rozejrzyj się, inni mają gorzej od ciebie.

 

Dzięki wszystkim kredytom przez 6 lat:

  • kupiłam lodówkę;
  • kupiłam pralkę;
  • ukończyłam studia podyplomowe;
  • miałam pieniądze na notorycznie psujący się samochód;
  • kupiłam drukarkę i laptopa, aby móc prowadzić działalność gospodarczą;
  • poznałam, co to konsolidacja kredytu, gdy raty były stanowczo już za wysokie;
  • dowiedziałam się kilka razy jaki ze mnie nieudacznik, że nie mam pieniędzy; mogłam przynieść pieniądze teściowej, ona mi wyliczy;
  • dowiedziałam się, ile odsetek kosztuje wypłacenie gotówki w bankomacie z karty kredytowej 😉
  • dowiedziałam się, ile odsetek kosztuje kilkudniowe opóźnienie w spłacie raty kredytu;
  • wiem, co to znaczy spłacić opóźnioną ratę kredytu z odsetkami, a na drugi dzień jeść prawie tynk ze ścian;
  • dzięki doświadczeniu z kredytami prowadzę bloga: RODZINA NA KREDYT
  • dzięki kolejnemu kredytowi wyprowadziłam się za stałą pracą;
  • dzięki kredytowi wpłaciłam kaucję za wynajęte mieszkanie i zapłaciłam za pierwszy czynsz;
  • umeblowałam to wynajęte mieszkanie;
  • znów kupiłam lodówkę i znów kupiłam pralkę;
  • mam umowę w pracy na czas nieokreślony, mój niepełnosprawny mąż również pracuje na cały etat
  • dziś wiemy, jak to jest pracować na życie i na raty kredytowe;

 

Dzięki kredytom zaczęliśmy oszczędzać i przejrzeliśmy na oczy. Dzięki brakom funduszy na życie, zainteresowałam się blogami finansowymi i budżetem domowym. W końcu pracuję za normalne pieniądze i mam za co żyć. Mogę się dzielić swoimi doświadczeniami z czytelnikami na blogu. Dziś nie pluję sobie w brodę, że mam długi. To życie musiało mnie poturbować, abym odebrała solidną lekcję. Ja nawet zaprzyjaźniłam się z moimi ratami. Być może gdyby nie one, nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem dziś.

 

Czasem kredyt nie jest zwykłym kaprysem. W sumie wzbogacimy się, ale tylko na chwilę. Załatwimy bieżące sprawy, ugasimy ogień, odetchniemy, a następnie na te długi będziemy zapieprzać.

Nasz w tym momencie najmniejszy kredyt wynosi 920 zł do całkowitej spłaty. To tylko 83 godziny pracy z najniższej krajowej. To tylko pół miesiąca pracy. Tylko na jeden kredyt…