Czasem w życiu tak się zdarza, że trzeba zacisnąć przysłowiowego pasa. Wtedy, gdy szykują nam się większe wydatki. Wtedy, gdy potrzebujemy zaoszczędzić większą kwotę pieniędzy i wtedy, gdy tego najmniej oczekiwaliśmy. Zaciskanie pasa nie jest komfortowe, nie można już sobie pozwolić na nadprogramowe, niezaplanowane zakupy lub spontaniczne, dłuższe wyjazdy.

Czym innym też jest zaciśnięcie pasa, gdy możemy sobie na to pozwolić. Gdy jesteśmy świadomi, że to na jakiś czas, że niedługo ten stan wróci do normalności. Czym innym znów jest stan, gdy na co dzień żyjemy od pierwszego do pierwszego, a życie jest przewrotne i potrafi przyszykować nieciekawe niespodzianki. Wtedy nic już nie jest przewidywalne, walczymy, aby utrzymać się na powierzchni. Możemy wpaść w zadłużenie i stan ten może trwać latami. Stan, który powoduje chroniczny stres, bezsenność, nieadekwatne decyzje, stany lękowe i depresję. Funduje też kłótnie o pieniądze, których nigdy nie ma. Obwinianie siebie, partnera, wyrzuty sumienia i brak w końcu nadziei na wyjście z patowej sytuacji.

Ten obrazek stworzyła Sztuczna Inteligencja

Piszę dziś o zaciśnięciu pasa, ponieważ ostatnie pół roku było niezłym sprawdzianem dla mojego związku i aż dziw mnie bierze, jak naturalnie oboje odnaleźliśmy się w tej sytuacji. Czasem się martwiłam, mówiłam, że tutaj i tutaj znów jest potrzebne 300/ 500 zł na specjalistę/ terapię. Adam mówił: damy radę. Brał nadgodziny, ja brałam nadgodziny, łapaliśmy kolejne okazje, aby zarobić dodatkowe pieniądze. Raz w tygodniu wspólnie siadaliśmy, rozmawialiśmy, przeliczaliśmy wspólne dostępne pieniądze i decydowaliśmy o kolejnych płatnościach. Bywały momenty, że liczyliśmy każdy grosz i obracaliśmy złotówkę pięć razy, tak aby starczyło do wypłaty. Radziliśmy sobie nawet, gdy przez dłuższy czas nie wpływały alimenty. Wtedy też ruszyliśmy nasze oszczędności, które były na wypadek sytuacji awaryjnych. Wszak lepiej sięgnąć po oszczędności, niż po pożyczkę, którą trzeba następnie spłacać. Często też tak się zdarza, że jak już się wali jedno, to wali się drugie. Na kanałowe leczenie zęba posłużyły oszczędności z PPK.

I w zasadzie te wszystkie powyższe działania sprawiły, że wyszliśmy z opresji i cali zdrowi, tylko bez oszczędności. Córka została w końcu dobrze zdiagnozowana, rozpoczęła zalecane terapie. Można by rzec, że historia z happy and’em.  Jednak trzeba trzymać rękę na pulsie. Nauczyliśmy się funkcjonować z bardziej wymagającym budżetem domowym, który nie zawiera już tylko w sobie podstawowych opłat, czesnych za studia i jedzenia, ale właśnie płatne terapie SI, TUS oraz raz w czas wizyty kontrolne u lekarzy specjalistów. W niedługim czasie dojdą czesne za prywatną szkołę. Budżet też się polepszy, bo podwójne 800+ plus moja podwyżka w pracy.

Będziemy też mieli z czego odłożyć nowe oszczędności (13-tka, zwrot podatku, wyrównanie szumnej podwyżki, zaległe alimenty). Chciałabym zawsze mieć taką determinację i nadzieję w kierunku lepszego jutra, nawet gdy budżet zacznie się sypać. Planowanie finansowe stało się nieodłącznym elementem naszego codziennego życia, a nauka radzenia sobie z trudnościami finansowymi to umiejętność, która zawsze przyda się nam w każdej sytuacji. Nasz ostatni okres zaciskania pasa był wyzwaniem, ale także lekcją współpracy i zdolności do podejmowania trudnych decyzji. Wspólnie przeszliśmy przez ten trudny czas, zdając sobie sprawę, że kontrola nad finansami to klucz do utrzymania stabilności w życiu rodzinnym.

Rozmowy o pieniądzach są dużą częścią naszego życia, ale nie kończą się nigdy poróżnieniem czy kłótniami. Dzięki temu, że umiemy radzić sobie w trudnych sytuacjach, łatwiej nam podejść do planowania przyszłych wydatków. Wiemy, jak ważne są oszczędności. Jak ich brak skutecznie może hamować pewne decyzje. Nawet jeśli teraz mamy więcej środków, zawsze będziemy pamiętać o tym, jak ważny jest tzw. Fundusz Awaryjny. Oszczędzanie z myślą o przyszłości stało się dla nas nawykiem, a nie tylko koniecznością.

Cieszę się z każdego postępu, z każdej nadwyżki w budżecie, ale równocześnie pamiętam, że życie jest nieprzewidywalne. Dziś wiem, że nawet gdy nadejdzie nieoczekiwana sytuacja, jestem spokojna, że poradzimy sobie z nią bez zbędnego szarpania nerwów. Chciałabym, aby ta determinacja towarzyszyła nam zawsze, niezależnie od zmieniających się warunków życia. To nie tylko umiejętność radzenia sobie z trudnościami finansowymi, ale także spojrzenie w przyszłość z ufnością, wiedząc, że nawet w najtrudniejszych chwilach potrafimy znaleźć rozwiązania. Obyśmy zawsze tak dobrze sobie radzili, utrzymując równowagę między zaciskaniem pasa a radością z osiągnięć finansowych.