Rzucając palenie papierosów w lipcu tego roku myślałam, że nigdy nie dotrwam do tego momentu. Jednak okazuje się, że im dłużej człowiek nie myśli o zapaleniu- tym jest po prostu łatwiej! Mój mąż mówi, że zazdrości mi tego, że udało mi się rzucić i już ponad 4 miesiące trwam bez papierosa. On myślał, że paląc jednego papierosa dziennie, nigdy się nie uzależni. Podobnie twierdziłam jeszcze dwa lub trzy lata temu.
Pokonałam moją pierwszą granicę uzależnienia. Po nowym roku będę świętować prawdziwe zwycięstwo. W końcu już raz w życiu pół roku nie paliłam, a do daty styczniowej już bliżej, niż dalej. Jeszcze miesiąc temu pisałam wam, że czuję złość na papierosy. W tej chwili stały mi się prawie obojętne. W listopadzie, czyli w 5 miesiącu niepalenia odezwały się do mnie wyzwalacze uzależnienia. Według aplikacji Quit Now zaoszczędziłam 1098 zł i odzyskałam 6 dób oraz 13 godzin czasu, które przeznaczałam na palenie. Niezapalone papierosy: 1571 sztuk 🙂
Aczkolwiek skłamałabym gdybym napisała, że ani razu przez ten czas mnie nie kusiły. Miałam kryzysowe momenty, jak zobaczyłam np. paczkę papierosów na parapecie w kuchni. Pomyślałam, czemu nie? Czemu nie ten tylko jeden raz? Za chwilę wróciło otrzeźwienie, że szkoda marnować tych 3 miesięcy i przecież wiem, że jeden papieros wystarczy do powrotu do nałogu. Pomyślałam o wyrzutach sumienia i zawiedzeniu samej siebie- przeszło mi od razu 🙂 Obawiam się bardziej przykrych uczuć, niż samego powrotu do palenia.
Czasem śni mi się, że palę papierosy. Wracają wspomnienia, jak katowałam się poczuciem winy przed samą sobą i wstydem przed innymi osobami: „A ty znowu palisz? Czemu? – bo tak!”. Budzę się następnie rano i mówię: „Uff, to na szczęście sen”.
Czasem dokucza mi brak nagrody i myślę, że te nagradzanie się przestało na mnie z lekka działać. Myśli o zapaleniu wracają, gdy jestem przepracowana lub kolejny raz w życiu ogarnie mnie uczucie strachu i przerażenia. Tak było w tą niedzielę, gdy miałam kolizję z sarną na drodze. Gdy wyszłam z auta cała się trzęsłam, nogi miałam ciężkie jak z metalu, w głowie panował jeden wielki huk. Oczywiście jaka była moja pierwsza myśl? Papieros! Wezmę się znieczulę, przecież to genialny pretekst do zapalenia! świetne usprawiedliwienie i wymówka. Postanowiłam przeczekać, założyłam słuchawki na uszy, włączyłam muzę i dwie godziny ryczałam z emocji. Na drugi dzień przespałam łącznie 15 godzin. Wczoraj czułam się jeszcze oszołomiona, a dziś emocje opadły i kończę pisać ten tekst- trzeci raz z rzędu. Zaczęłam go pisać na początku października.
Udało mi się, a raczej (na pewno!) wypracowałam zdrowy nawyk reagowania na stresowe sytuacje. Wcześniej- pierwszą myśl był papieros, jako poczucie ulgi. Podobnie myślę dziś sobie-działa kredyt lub szybka pożyczka- przecież miał być ten ostatni! Tak samo działa kieliszek wódki- zapiję i zapomnę o problemach. Przecież już tyle wiem! Więc dlaczego uzależnienie rządzi moim życiem? Jak to się dzieje, że chcę rzucić, a jak bumerang do papierosów wracam? Przecież nie chcę, więc jakim cudem wszystkie moje myśli krążą wokół papierosów? Mogłabym wam napisać, że jest lekko, jest elegancko i wcale o paleniu nie myślę. Mam trochę patową sytuację, ponieważ mój mąż pali. Więc każdy moment jest dobry, aby do uzależnienia wrócić. A tak naprawdę do końca życia będę uzależniona od nikotyny.
Teraz w momencie dużych emocji dzwonię do ludziach i muszę się wygadać. Następnie w miarę możliwości biorę psa na spacer, zakładam słuchawki na uszy i krążę jakieś 3 lub 4 kilometry wokół domu. Terapią jest dla mnie pisanie dla was tego tekstu i wspieranie nim np innych walczących z uzależnieniem! Dobrze mi robi kawa na mieście, wypad do ciucholandu, nowe spodnie lub jazda samochodem okrężną trasą. Wątpliwości mogę zawsze przegadać na psychoterapii (myślę, że to będzie kolejny tekst na blogu poza budżetem domowym) oraz studiowanie! Mam pole do popisu, na którym mogę się spełniać 🙂 jakkolwiek to brzmi.
Mam nadzieję, że ten cykl artykułów będzie trwać i trwać, co najmniej 2 lata! Po dwóch latach statystycznie są znikome szanse, że osoba uzależniona od nikotyny wróci do palenia. Jednak wyzwalacze są podstępne i jak tylko człowiek zapomni, aby się nagrodzić lub porządnie wypocząć- perfidnie dają o sobie znać 🙂
4 comments
Śledzę Twoje wpisy na temat rzucania palenia od początku i cały czas trzymam kciuki za pozbycie się przez Ciebie tego nałogu. Sam rzuciłem palenie już jakiś czas temu, ale wiem jak to jest 🙂
Trzymaj się mocno tego postanowienia i liczę, że za dwa lata „dymek” będzie już wspomnieniem 🙂
Brawo! Tak trzymaj!:)
Brawo, tak trzymaj. Jest tylko jeden mały problem. Twoja walka z nałogiem, która krótko mówiąc wyczerpuje Cię psychicznie. Myślę że brak Ci wiedzy na temat mechanizmów rządzących nałogiem i chciałabym Ci podać kilka wskazowek. Nie jestem i nigdy nie byłam palaczką ale dla odmiany swego czasu nadużywalam alkoholu i miałam z tym problem. Przeszłam profesjonalna terapię i jestem abstynentką już 4 lata. Wcześniej kilkakrotnie usiłowałam zerwać z piciem, ale po kilu lub kilkunastu miesiącach z powrotem wracałam do alkoholu. I musiałam odkryć pewną prawdę, która dotyczy wszystkich uzależnionych, obojętnie od jakiej substancji. Walka z nałogiem jest ciężka i nieskuteczna, bo to on jest od nas silniejszy i nami kieruje. Co więc należy zrobić? Ogłosić BEZSILNOŚĆ. Bezsilność sprawia że nie tracimy energii na walkę, bo nie walczymy, tylko rezygnujemy świadomie z używki. Zamiast „nie mogę”, „nie wolno mi”, w naszej głowie powinno pojawić się „nie chcę”.
Temat bezsilności nie jest łatwy ale jeżeli jesteś zainteresowana to poszukaj informacji na ten temat. Warto. Na razie Twój mózg rozpaczliwie domaga się nikotyny, poprzez systematyczne palenie wytworzyły się trwałe połączenia elektryczne, które obecnie ulegają powolnemu zanikowi. To jednak trochę potrwa. Najtrudniejszy jest pierwszy rok, potem jest z górki. Warto, abyś przyjrzała się swoim emocjom i sytuacjom w jakich sięgałaś po papierosa i starała się je obserwować. znaleźć alternatywę w razie kryzysu Dobrze że masz już takie mechanizmy, ale jak widzę to Twoje emocje są bardzo rozhuśtane. Szkoda że Twój mąż Ci nie pomaga, a wręcz utrudnia. Powinnaś stanowczo zażądać aby nie palił przy Tobie, ani w domu. A papierosy powinny być schowane, poza zasięgiem wzroku. Przynajmiej na tym pierwszy etapie wychodzenia z nałogu. Życzę powodzenia i spokoju ducha. Ela S.
Dziękuję ci za twój komentarz ☺. Wiesz, ja mam problem z tą bezsilnością. Ja bezsilność cały czas odbieram jako porażkę. Jestem tak silna, że bezsilność mnie wręcz paraliżuje. Jestem w trakcie psychotetapii i na pewno jeszcze będzie ona długa. Bardzo się cieszę, że ty swoje uzależnienie rozłożyłaś na łopatki ?. Mam nadzieję, że ida mi się jak nadłużej wytrwać ? a tłumaczenia mężowi, aby nie palił w domu przy oknie nic nie dają. Próbowałam prośbą i groźbą i wiem: trochę taka patowa sytucja ?.