Jest 29 sierpień 2019 roku. Dwa dni temu niechcący znalazłam papierosy w plecaku u mojego męża. A dziś w nocy śniło mi się, że zapaliłam papierosa. To jest nałóg tak silny, że myślenie o nim objawia się nawet podczas snu. Nie motywuje mnie wcale to, że mój mąż pali… Wręcz odwrotnie, chciałabym go wyrwać ze szponów nałogu. Lecz wiem, że zmienić tej sytuacji nie mogę. Same naciski, aby papierosy rzucić przynoszą odwrotny skutek. Człowiek musi sobie sam uświadomić, że ma problem. Nie zmienimy nikogo na siłę. Możemy ewentualnie dać mu przykład rzucając papierosy raz na zawsze.

Jest 16 wrzesień 2019 roku. Kilka dni temu kupiłam sobie nagrodę za niepalenie. Nie mogę zapomnieć się nagrodzić, ale o tym przeczytacie za chwilę. Mąż nadal pali i żadne racjonalne argumenty nie trafiają. Mnie jedynie szlag trafia, bo trudno jest wytrwać w takim układzie. Kupiłam sobie szal jesienny w Pepco o wartości jednej paczki papierosów. A za chwilę trafiłam na piękny planer, który po promocji w Biedronce kosztował mniej, niż 5 zł.

Dziś nawet jak sobie pomyślę o paleniu papierosów pisząc ten artykuł, bałabym się wrócić do nałogu. Bałabym się, ponieważ znów miałabym poczucie winy, że nie dałam rady. Znów musiałabym się ukrywać przed dziećmi- przecież palenie papierosów jest złe. Kolejny raz zawiodłabym samą siebie i znów przestałabym samej sobie wierzyć. Obiecałam sobie, że jak pobiję swój rekord w niepaleniu- czyli pół roku- kupię sobie  w nagrodę coś mega. Wydam na ten cel 3 albo 4 stówy. Będzie to tylko moja nagroda! Będą to okolice świąt Bożego Narodzenia, więc czekam i przebieram nóżkami 😉

Palenie papierosów rzucałam 5 razy, ale dopiero za 6 próbą zrobiłam papierosom całkowity pogrzeb w mojej głowie. 

1 PRÓBA RZUCENIA PALENIA

W styczniu 2018 roku postanowiłam sobie, że od nowego roku rzucę palenie i tak się stało. Zachętą do rzucenia palenia była promocja szkolenia coachingowego Kamili Rowińskiej  we Wrocławiu.  Szkolenie kosztowało jedyne 150 zł. Zrobiłam przelew i postanowiłam od tej pory wynagradzać się za moją walkę. Nawet świetnie mi to wychodziło. Pierwszy tydzień niepalenia był straszny. Suszyło mnie, jak po potężnym kacu i tego pragnienia nie gasiła nawet woda. Wspierała mnie koleżanka z pracy mówiąc, że na pewno mi się uda. Po tygodniu została już tylko myśl, że w gorszych momentach zapaliłabym sobie. Najbardziej w momentach okropnego przemęczenia.

Nie paliłam pół roku do lipca 2018 roku. Byłam z siebie cholernie dumna, nawet po drodze w maju zgubiłam 7 kg na diecie bezglutenowej. Wystarczyła tylko jedna sytuacja w pracy. To był moment, w którym poczułam się okropnie niesprawiedliwie potraktowana. Nie miałam jak się wytłumaczyć, bo zarzucono mi kłamstwo. Na dodatek ktoś śmiał podnieść na mnie głos. Pamiętam tylko obronne: „nie krzycz na mnie” i rozpadłam się na milion kawałków. Zostałam osaczona i okropnie upodlona. Wstydziłam się rozpłakać, a musiałam za chwilę wyjść na salę do klientów. Wzięłam od koleżanki dwa papierosy i poszłam zapalić na zaplecze. Następnie wróciłam do domu, opowiedziałam o całej sytuacji mężowi i powiedziałam, że pójdę kupić papierosy, bo inaczej nie dam sobie rady. Nie chciałam znów raptownie rzucać pracy, jak poprzednio, więc postanowiłam przeczekać. Tak przeczekałam, że paliłam papierosy kolejne 2 miesiące.

Tej sytuacji nie rozwiązałam do tej pory, ale za to kilka miesięcy później- gdy odbył się lincz na koledze z pracy ( T. ma problem z alkoholem) jako jedyna stanęłam w jego bronie. Przy całej załodze opowiedziałam jak to jest być dzieckiem alkoholików i bardzo proszę, aby kolegi gorzej nie kopać- on już i tak wie, że zawiódł. Każdy był w szoku, gdy usłyszał o mojej historii. Odważyłam się otwarcie mówić o tym, że alkoholizm jest chorobą. Ja za to poczułam się mega silna i dowartościowana, że nie dałam nikomu zgnoić młodego chłopaka, któremu po prostu spieprzyło się życie.

Kiedyś wam o tym na blogu opowiem.

2 PRÓBA RZUCENIA PALENIA

Kolejna próba rzucenia palenia nastąpiła we wrześniu 2018 roku. Na moje szkolenie Kobieta Niezależna pojechałam już jako osoba niepaląca. Kupiłam sobie w nagrodę książkę i powiedziałam sobie, że teraz to już na zawsze. Nie paliłam 3 miesiące.

Zapaliłam w listopadzie 2018 roku. Druga sytuacja w pracy i znów krzyk. Do tego teściowa, która wykrzyczała mi na urlopie, że jestem złą matką. To był moment, w którym poczułam kolejny raz wewnętrzną rozpacz, poniżenie i poczucie bezradności. Uświadomiłam sobie, że nie radzę sobie ze swoimi emocjami, nie radzę sobie z rzuceniem palenia, bo kolejny raz do palenia wracam. Zapisałam się on-line na konsultację psychologiczną- nie sądząc, że konsultacja zamieni się w długą terapię.

3 PRÓBA RZUCENIA PALENIA

Trzecia próba rzucenia palenia nastąpiła w styczniu 2019. Miałam już doświadczenie ze stycznia poprzedniego roku, kiedy to nie paliłam już 6 miesięcy. Niestety znów na krótko. Jedynie miesiąc wytrzymałam w moim postanowieniu. Przemęczenie, poczucie osamotnienia, wyczerpanie fizyczne po 300 godzinach fizycznej pracy w miesiącu, wyrzuty sumienia  i brak nagrody dały o sobie znać.  Paliłam kolejne 3 miesiące

CZWARTA PRÓBA RZUCENIA PALENIA

Czwarta próba rzucenia palenia nastąpiła w połowie maja 2019. Po prostu wypaliłam ostatniego papierosa i więcej już nie kupiłam. Wspomogłam się tabletkami z nikotyną, choć szybko odstawiłam ze względu na skutki uboczne- koszmary w nocy. Przy tej próbie rzucenia palenia zapomniałam się nagrodzić, nagrodą za to był papieros wypalony wspólnie z przyjaciółką na urlopie. Na dodatek palący był mąż, więc próba skończyła się fiaskiem z własnej głupoty.

PIĄTA PRÓBA RZUCENIA PALENIA

Piąta próba rzucenia palenia nastąpiła, gdy wróciłam z dwutygodniowego urlopu do domu w lipcu 2019 roku. Tylko palenie rzuciłam w złym momencie, kiedy wydawało mi się, że świat mi się wali na milion kawałków i psychicznie leżałam. Ktoś z rodziny śmiał ocenić negatywie mój wybór kierunku studiów, ktoś znów chciał wejść z buciorami w moje życie. Dodatkowo milion dobrych doradców na blogu w białych rękawiczkach mówiło mi, jak mam postępować. Tak jakby była jedna i uniwersalna recepta na życie. Nie waż się zmienić zdania lub iść inną drogą, bo cię zaszczują z każdej strony.

Zapaliłam po 4 dniach. Wtedy już górę nad paleniem wzięło poczucie winy i wstyd przed dziećmi. Drążyłam dziurę w internecie szukając historii byłych palaczy. Znalazłam niszę- nie ma w blogosferze pamiętnika byłej palaczki. Więc postanowiłam, że ja będę dla kogoś wparciem tworząc na blogu cykl wpisów o niepaleniu. Zrobiłam rozpiskę każdego mojego powrotu do palenia. Wypisałam uczucia, które mi za każdym razem towarzyszyły. Wymyśliłam sposoby, jak mogę sobie kolejny raz z nimi poradzić już bez papierosa.

SZÓSTA PRÓBA RZUCENIA PALENIA

12 lipca 2019 roku zapaliłam papierosa po raz ostatni. Nadal leżałam psychicznie. Nadal ciężko było mi się pozbierać. Każdy kolejny upadek to coraz większy ból i porażka. Nie miałam już wsparcia w mężu (mąż palący) i nie miałam już wsparcia w nikim więcej. Przeryczałam znów całą godzinę u pani psycholog. Bałam się, że nie wytrwam i kolejny raz się poddam. Musiałam przestawić myślenie w mojej głowie. Nawet jak zapalę tego jednego papierosa, to nie znaczy, że wszystko jest do dupy. To nie znaczy, że ja jestem nic nie warta. Ja po prostu kolejny raz zawiodę samą siebie. A błąd to jest po prostu błąd. Człowiek w końcu uczy się na swoich błędach.

Z każdym dniem było coraz lepiej. Czas leczy rany.

Dzięki terapii poznałam własne wyzwalacze.

  • Moim wyzwalaczem jest …. moja paląca przyjaciółka. Nie mogę przebywać w jej towarzystwie, jako bierna palaczka (do towarzystwa). Czyli już z nikim więcej nie wychodzę „na papierosa”
  • Moim wyzwalaczem jest alkohol– nie wyobrażam sobie wypić piwa lub wódki bez papierosa, więc tak samo jak papierosy- wywaliłam również je z mojego życia. Również tak samo piwo bezalkoholowe kojarzy mi się z paleniem, więc furtką jest drink lub lampka wina. Nie mam wizji w głowie, że drink lub lampka wina = papieros.
  • Moim kolejnym wyzwalaczem jest przemęczenie oraz rozdrażnienie. Muszę dbać o swój odpoczynek i chwile tylko dla siebie.
  • Moim wyzwalaczem jest wpadanie w rolę ofiary, kiedy ktoś próbuje na siłę mnie „zbawić” i układać moje życie. Muszę szybko rozwiązać taką sytuację zgłaszając mój stanowczy sprzeciw. Mówiąc wprost o moich uczuciach bez względu na to, czy ktoś się na mnie obrazi, czy nie.
  • Moim wyzwalaczem jest poczucie krzywdy, żalu do innych osób oraz poczucie osamotnienia. Dziś przynajmniej mogę się na terapii po ludzku wyryczeć i nikt mnie z tego powodu nie wyśmieje albo nie zawstydzi, bo przecież taką katastrofę z byle czego robię.

Dziś okazuje się, że rodzina nie jest dla mnie żadnym wsparciem. Dziś okazuje się, że nawet mąż nie musi/ może nie chcieć być dla mnie wsparciem. To ja mam takie niespełnione marzenie/ pragnienie, aby ktoś był ze mną bez względu na to, co się w życiu wydarzy. Bez zbędnego oceniania. Potrzebuję zapewnień, że ktoś będzie ze mną, pomimo tego, że się poddam. Najważniejsza jest akceptacja wyborów oraz ścieżki innych. A o to w naszym społeczeństwie jest bardzo trudno.

Okazuje się, że nie jest trudno rzucić palenie papierosów. Najtrudniej jest w tej decyzji wytrwać- tydzień, miesiąc, rok i kolejne lata. Jednym pomaga własna determinacja, drugim pomagają tabletki i plastry, a trzecim pomoże dopiero terapia psychologiczna. Nie ma uniwersalnej metody na rzucenie palenia. Nie bez powodu mówi się, że były alkoholik po udanym leczeniu nie powinien wracać do swojego poprzedniego środowiska. Bardzo łatwo jest wrócić do swoich poprzednich nawyków i schematów działania. Wystarczy, że życie nas czasem pokopie- wtedy niedokarmiony nałóg odzywa się pierwszy.

Kolejny wpis będzie dotyczył strat jakie ponosiłam paląc papierosy. 

Z tego cyklu ukazały się artykuły:

Jeżeli czytasz ten artykuł, bo chcesz rzucić palenie- cofnij się pamięcią w czasie i wypisz własne wyzwalacze powrotów do palenia. Ja w następnym wpisie pokażę ci mój plan działania w chwilach zwątpienia.

Nie paląc oszczędziłam już 600 zł. W sam raz na wpłatę za czesne studiów magisterskich 😉

„Rzucić palenie? To łatwe. Robiłem to ze sto razy”- Mark Twain