Jest coraz drożej, takiej inflacji to ja nie pamiętam. W sumie w dorosłe życie weszłam dopiero w 2007 roku. Dziś mam 33 lata, a pieniądze zaczęły przepływać mi przez palce. Paragony w dyskoncie opiewają na coraz wyższe kwoty. Jak żyć? 

Pamiętam jak jeszcze pół roku temu chciałam dotrzeć do przychodów rzędu 5 tysięcy złotych, aby spokojnie żyć od przysłowiowego 1. do 1. danego miesiąca. Myślałam, że jak już zdobędę tą kwotę a studia odpadną to odetchnę i nie będę zastanawiać się na czym znów zacząć oszczędzać. A tu zonk. Inflacja pokrzyżowała moje plany. W Auchan za najtańszy olej rzepakowy zapłaciłam 6,99 zł. Ceny rosną w oczach. Jestem ostatnia do narzekania, ale sytuacja naprawdę zaczyna być niepewna. Prognozy ekonomistów mówią o tym, że ceny w ciągu 3 lat wzrosną w sumie o 10%!

Jak tylko moje 200 zł brutto podwyżki za tytuł magistra zjadła inflacja postanowiłam działać i ogłosiłam się z korepetycjami z języków obcych . Cenę dałam dla jednych zaporową, dla drugich niską – 50 zł. Za chwilę do współpracy zaprosiła mnie szkoła językowa, z której nie skorzystałam, bo lekcje indywidualne to jednak korzystniejsza opcja za tą samą stawkę. Jeżeli chodzi o korepetycje to w tej chwili a mamy początek listopada – powinnam mieć żniwa, a wcale tego zjawiska nie obserwuję i to w tak dużym mieście jakim jest Wrocław. Myślę, że minęły już czasy, kiedy korki mieli wszyscy, bo moda – dziś to towar luksusowy. Na regularne korepetycje tylko z jednego przedmiotu rodzic musi wyłożyć 200 zł miesięcznie, które zjadła mu inflacja.

Nadgodziny w przedszkolu to również fajna opcja, jednak dwa razy mniej płatna, niż korepetycje. W tym roku szkolnym już się nie zażynam za głodowe pieniądze. Jak słucham w radiu reklamy Amazona a też znam człowieka, który na co dzień tam pracuje – to mam ochotę rzucić pracę nauczyciela i iść na magazyn. Choć obiad za złotówkę zjem, dopłacą mi 4 zł do godziny i będę miała płatną opiekę medyczną … i 3 dni wolnego w tygodniu. Bezpłatny dojazd. Za 40 godzin w tygodniu bez nadgodzin i bez korków zarobię porównywalne pieniądze miesięcznie. Odpowiedzialność też zerowa, jedynie za powierzony towar.

Jednak bądźcie spokojni, pracy w przedszkolu nie rzucam. W przedszkolu trzyma mnie rewelacyjna atmosfera, stała umowa o pracę na KN i fundusz socjalny. Dopóki te plusy będą dominować, na Amazon ani na żadne korpo jeszcze się nie zdecyduję. Biorąc pod uwagę, że czasu mam ciut więcej, niż w poprzednim roku szkolnym- wróciłam do wertowania gazetek z promocjami – Blix i te sprawy. W tygodniu jestem w różnych rejonach Wrocławia i po drodze objeżdżam markety – raz Lidl, raz Aldiego, Netto i Biedronkę. Przy domu Auchan. Nawet w Legnicy u terapeutki wyczaiłam Lidla, w którym po 19:00 przeceniają produkty o 50% z kończącą się datą ważności.

Regularnie spłacam ratę kredytu, staram się nie zadłużać, wszelkie nadprogramowe zakupy ograniczone są do minimum. Dzieci za to zaczęły mi jeść, a nie tak dziubać jak jeszcze jakiś czas temu. Młoda potrafi zjeść porcję jak dorosłego a młody też już nie gardzi obiadami szkolnymi. Nadal gotuję jedynie w weekendy, bo wszyscy na co dzień stołujemy się w placówkach. Autem jeżdżę tylko do pracy, do terapeutki i na korki – cena 6 zł za litr ostudziła wszelkie wojaże. Nawet komunikacja miejska przestała mi się opłacać. 15 zł za bilet dobowy – kogoś w tym mieście nieźle poniosło. Mam za to prawie 3 litry benzyny – dojadę szybciej i po drodze zrobię zakupy. Tramwaj wybieram rekreacyjnie. Dzieci jeżdżą za darmo – chwała Ci za to Wrocławiu.

Reasumując myślę, że każdy człowiek mający głowę na karku i będący choć trochę przedsiębiorczy i gospodarny ogarnie sytuację finansową w tym trudnym czasie. Być może dla części osób będzie to dzwonek, że halo koniec zadłużania i życia ponad stan – jest coraz drożej…

Jak żyć? Skupić się na zaletach codziennego dnia – na wspólnym pieczeniu ciasta (niekoniecznie z najdroższych składników) i obejrzeniu filmu (niekoniecznie na Netflixie). Spacery są darmowe, gorąca herbatka i pogaduchy z przyjaciółką też. Przetrwamy. Wszystko w życiu mija – nawet najgorsza żmija. Ważne jest to, aby niczego ważnego nie przegapić.

W związku z obniżaniem kosztów codziennego życia wypowiedziałam umowę dla Inkubatora Przedsiębiorczości. Umowa wygaśnie na koniec listopada.  Nie mogę w nieskończoność zastanawiać się, czy wrócić do działalności zarobkowej bloga. Doszłam do wniosku, że chcę zamknąć ten etap i być może w przyszłości rozpocząć nowy etap już z wydawcą. Sklep na blogu będzie istniał już tylko miesiąc. Na koniec listopada usunę zakładkę z możliwością kupna e-booków.

Dlatego też wrzucam je ostatni raz do blogowego sklepu w skandalicznie niskiej cenie. 

Pojedyncze sztuki e-booków zakupicie za 9,99 zł

Pakiet dwóch ebooków oddaję za 14,99 zł. 

Symboliczna cena, aby nie oddawać mojej pracy za darmo.

Wierzę, mocno wierzę, że ta pisanina może jeszcze komuś pomóc. Kogo wcześniej nie było stać – bierzcie i czytajcie. Kto wcześniej kupił – dziękuję po stokroć – udowodniliście mi, że warto iść po swoje i zamknęliście pyszczczki hejterom, że jednak można <3 😉

E-booki sprzedaję ostatni raz. Na koniec listopada znikną razem ze sklepem blogowym raz na zawsze.

Blog zostaje. Dla przyjemności. Dla fanu. Dla relaksu. Dla was.