Tak naprawdę nie wiedziałam, jak zatytułować ten nowy post na blogu. Maj przyniósł nam tyle zmian, że dawno, ale to dawno temu nie miałam tylu zagmatwanych sytuacji. Chciałabym napisać wam o wszystkich moich sukcesach i porażkach przeżytych w ostatnim czasie i to, jaki cykl planuję wprowadzić na blogu równo za 3 miesiące począwszy od września 2018 roku.
Myślałam, że nowy cykl „nadpłacania długów” rozpocznę wraz z nadejściem czerwca, ale musimy przesunąć nasze plany do września, choć myślę, że te zmiany i tak wyjdą nam na duży plus po kótkim czasie. Muszę opisać wam pewną sytuację na blogu, ponieważ czuję się społecznie odpowiedzialna za to, iż w ostatnim czasie zmieniliśmy z mężem zdanie apropo oszczędzania pieniędzy na konkretny cel.
O wielu sytuacjach w moim życiu prywatnym nie piszę na blogu, ponieważ z większością sobie po prostu radzę i nie lubię rozpamiętywać krótkich potknięć. Zwłaszcza w ostatnim czasie, kiedy wszystko zaczęło się pięknie układać. I jest mi cholernie źle z tym, że kolejne 3/ 4 tysiące złotych nie przeznaczę na spłatę długów, a na kolejną przeprowadzkę. Na szczęście na miejscu i w tym samym mieście. W ogóle zastanawiałam się, czy opisywać całą sytuację na blogu, ale niech nasza historia będzie przestrogą dla osób, które……… (nie wiem, co dalej napisać) naiwne są? Ufają innym? Chcą wierzyć w bezinteresowną pomoc innych?
Strasznie trudno jest mi o tym pisać, zwłaszcza, że mamy zamiar przeprowadzić się z winy właściciela mieszkania, a mojego byłego pracodawcy. Jeżeli mój post kiedykolwiek przeczyta mieszkaniec Strzegomia, od razu zorientuje się o kogo chodzi. O ile przewertuje mojego poprzednie blogowe wpisy apropo układania sobie na nowo życia przez rok.
Chcę za pośrednictwem tego wpisu wytłumaczyć wam, dlaczego podjęliśmy taką, a nie inną finansową decyzję, choć równocześnie nikt nas z tego mieszkania nie wyrzuca. O ile pamiętacie naszą historię z przed roku przeprowadzliśmy się do Strzegomia. Zatrudniłam się na początku w hotelu i od pracodawcy wynajęłam mieszkanie. Tego człowieka z nieuczciwości zna całe miasto, niestety ja przeprowadzając się w kompletnie obcą społeczność, nie miałam o tym bladego pojęcia.
Mój były pracodawca, nazwijmy go „pan Z.” ma w moim mieście, (bo już mogę Strzegom nazwać „moim miastem) powiedzmy 30/40 mieszkań na wynajem w jednym budynku. No i my w tym budynku przed rokiem zamieszkaliśmy, a ja zaczęłam pracę w hotelu. Nie raz pisałam wam, jak dobrze mi się tu mieszka i zdania nie zmieniłam. Mieszkanie jest bardzo przestronne, mamy centralne ogrzewanie, centralnie ciepłą wodę, zero gazu w mieszkaniu i elektryczną kuchenkę. Teren bloku jest monitorowany i wjazd broni brama wjazdowa otwierana za pomocą pilota lub za pomocą kodu. No komfort mieszkania mogę ocenić na 6+ i naprawdę szkoda mi będzie to mieszkanie opuszczać. W końcu to tu zaczęłam moje życie na nowo, w końcu to tu okryłam do czego chcę dążyć i jaki cel nadal obierać.
Z czasem, gdy poznałam sąsiadów (garstkę dosłownie, sąsiedzi zmieniają się jak rękawiczki) słyszałam jedno zdanie: „uważaj na pana Z”. A jak tylko usłyszeli, że pracuję u niego w hotelu, słyszałam, abym miała oczy i uszy szeroko otwarte. Po miesiącu pracy sama poznałam cechy nieobliczalnego człowieka. Raz, drugi raz- po drugim razie złożyłam wypowiedzenie z pracy, choć byłam wtedy jedynym żywicielem rodziny, prócz renty socjalnej męża. W mieszkaniu zostaliśmy, bo po 1 – nie mieliśmy pieniędzy na kolejną przeprowadzkę, po 2- wiedziałam, że nie będę już pracować u tego człowieka, po 3- dzieciaki zdążyłam już zapisać tutaj do szkoły, a mąż dostał się na staż.
Muszę wam ułożyć pewne wydarzenia chronologicznie, abyście mogli zrozumieć, dlaczego wolę kolejne 3 tysiące przeznaczyć w przeprowadzkę, a nie w spłatę długów. Raty na bieżąco płacę, nie są przeterminowane, a ten krok może być ostatnią najlepszą rzeczą jaką zrobię dla mojej rodziny.
lipiec 2017– zatrudniam się w hotelu, wprowadzam się z rodziną do mieszkania, poznaję nowych sąsiadów, nową okolicę
sierpień 2017– rezygnuję z pracy w hotelu, definitywnie kończę temat z pracowdawcą o jego impulsywności. Tłumaczę mu swoją nieodwołalną decyzję pomimo jego i jego żony nieustających próśb o mój powrót.
wrzesień/ paździenik 2017– pracuję w szkole i weekendami dorabiam na nocki w hotelu. Wszystko wydaje się być w porządku, ale poznaję historie osób poszkodowanych przez pana Z., oszukanych, tracących swój cenny czas na sprawy sądowe z tym człowiekiem (zwłaszcza osób, które wykupiły u niego na własność mieszkania)
listopad 2017– jest to czas, kiedy nie wyszło mi z drugą pracą. Jest to moment, kiedy tracę sens życia, kiedy wypaliłam się kompletnie w zawodzie nauczyciela i poznałam smak mobbingu. Nie zgadzam się na kolejne dorabianie w hotelu. Nie mam siły ani fizycznej, ani psychicznej, aby pracować ponad 12 h dziennie i jeszcze do tego nie spać po nocach. Jest to moment, w którym podejmuję decyzję o odejściu z pracy w szkole i z zawodu nauczyciela. Nie chcę również wracać do poprzedniego miejsca pracy.
grudzień 2017– kończę pracę w szkole, jednocześnie rozpoczynam dorabianie w restauracji, w której zostanę na początku stycznia zatrudniona, zaraz jak skończy mi się umowa z poprzednim pracodawcą. Pan Z. zaczyna wydzwaniać do mnie, co 15 min i informując mnie krzykiem wręcz, że pani Agnieszko nie płaci mi pani za wynajem od prawie pół roku!!! Nie widzę pani przelewów na koncie! Nie ma pani żadnych wpłat ani do mnie, ani do wpólnoty mieszkaniowej!!! Proszę koleżankę o zastąpienie mnie za moment, wychodzę na zaplecze i pobieram przez telefon wszelkie potwierdzenia przelewów za wynajem mieszkania i czynsz od lipca poprzedniego roku do grudnia. Łącznie wyłałam mmsami poprzedniemu pracodawcy 12 potwierdzeń wpłat. Temat się kończy. Po dwóch godzinach mam spokój po morderczych atakach pana Z.
Jedziemy na święta do rodziny, w trakcie świąt dostaję telefon, czy nie mogłabym przyjść do hotelu, bo pan Z. ma niedobór pracowników. Zgodnie z prawdą informuję tego człowieka, że w tym momencie jestem na Warmii i Mazurach. Fizycznie mnie w Strzegomiu nie ma.
styczeń 2018– rozpoczynam pracę w restauracji już na cały etat na umowę. Dostaję kolejny telefon, że znów jakiegoś przelewu pan Z. nie dostał… Wysłałam mu kolejne potwierdzenie i podjęłam decyzję, że koniec z dorabianiem w hotelu. Mam tyle okazji do dorobienia na imprezach w obecnej pracy, że więcej naprawdę mi nie trzeba. Nie chcę znów, żeby dopadł mnie kryzys mocy, jak w listopadzie. Nie zajadę się tylko dlatego, że u pana Z. non stop uciekają nowi pracownicy. Ja byłam 3 pracownikiem, który kolejno uciekł po 2 miesiącach.
luty 2018– pierwsze podwyższenie czynszu o 50 zł w górę z 447 zł na 499 zł. Razem już 1,5 tysiąca złotych, z prądem miesięcznie 1600 zł. Trochę zaczyna być drogo, ale … w sumie da się przeżyć. W końcu więcej zarabiam.
marzec 2018– czynsz skończył na 624 zł. Hmmmmm…. rozliczenie wody, rozliczenie ogrzewania i takie bajki…. Dowiaduję się, że pan Z. ze wzgledu na to, iż jest właścicielem połowy mieszkań, ma 50% udziałów we wspólnocie mieszkaniowej, a samą wspólnotę prowadzi jego dobra koleżanka we Wrocławiu.
kwiecień 2018– znów kolejne rozliczenie/ przeliczenie czynszu- 540 zł. Zwróćcie uwagę, jak chaotycznie co miesiąc te czynsze się zmieniają. Dowiaduję się, że ten monitoring to tak naprawdę atrapa, a kod do bramy wjazdowej, jak i kod do klatki schodowej zna każdy dotychczasowy mieszkaniec. Kod jest po prostu taki sam dla każdego właściciela i wynajmującego mieszkania.
maj 2017– moment kulminacyjny, spotykam pana Z. na parkingu. Pani Agnieszko, czy mogłaby nas pani poratować w wekeend w hotelu? Chodzi o noc z soboty na niedzielę. Tłumaczę panu Z, że sobotę mam wolną, ale mój mąż ma nockę i nie będę niani na całą noc ciągnąć, bo to nie ma najmniejszego sensu. Sama chcę położyć dzieci spać. A niedziela pani Agnieszko? A w niedzielę cały dzień pracuję, w poniedziałek również mam popołduniową zmianę i przykro mi, ale na pracę w hotelu nie mam po prostu, ani czasu, ani ochoty. Wolę ten czas spędzić ze swoimi dziećmi i tak go w sezonie komunijnym niewiele mam.
Pani Agnieszko, a kaucja za mieszkanie? Mija prawie rok. Nie zapłaciła mi pani kaucji. Poczułam się, jakby mi ten człowiek napluł w twarz. Tłumaczę mu, że wpłacałam 1200 zł w lipcu ubiegłego roku (ze zwrotu podatku). 1000 zł kaucja, 200 zł pilot do bramy i łącze telekomunikacyjne (że tv itd) w hotelu pod kamerami i wykopię mu z pod ziemi ten świstek. Stał i śmiał mi się w twarz. W życiu nie czułam się tak podle.
Wracając roztrzęsiona do klatki spotkałam sasiadkę i zapytałam o pana Z. Ta kobieta myślała, że ona jedyna ma problem z tym człowiekem. Co miesiąc do niej przychodzi, że nie ma rachunków zapłaconych. W tym miesiącu wręczył jej fakturę za ogrzewanie na bagatela! 3600 zł! Tak dobrze czytacie! Ponad 3 tysiace złotych! Drugi sąsiad dostał fakturę na 2100 zł. W pracy dowiedziałam się, że pan Z. chciał przekręcić mojego obecnego szefa na lewe faktury. Jest tak nieuczciwy, jest tak podły i zdemoralizowany, że ciężko mi określić to słowami. Same przekleństwa cisną mi się na usta.
Nie chcę udowadniać nikomu, że jestem uczciwa. Dla mnie 1000 zł to jest bardzo dużo pieniędzy! Ja wiem, co robię z 1000 zł co miesiąc. Dla mnie są to wakacje raz do roku dla całej rodziny lub dach nad głową, co miesiąc. W maju znów nastąpiła zmiana kwoty czynszu- 600 zł. Z prądem w tym miesiącu jest to prawie z wynajmem 1800 zł. Słuchajcie ja nie mieszkam we Wrocławiu, aby tyle płacić za mieszkanie i mogę się założyć, że będzie coraz gorzej. Te opłaty będą coraz większe.
W poniedziałek listem poleconym wysyłam do głównej siedziby firmy mojego byłego pracodawcy list polecony z pisemnym wymówieniem umowy najmu mieszkania z 3 miesięcznym okresem wypowiedzenia, bo taki zawarty jest w umowie. Pocztą pantoflową każdego znajomemu wypuściłam informację, że poszukuję najlepiej już od lipca mieszkania do wynajęcia takiego, abym w kwocie najmu i mediów zmieściła się do 1200/ 1300 zł. To będą miesięcznie naprawdę duże oszczędności! Tą nadwyżkę od września przeznaczymy na nadpłatę długów. Boję się, ze teraz pan Z, nie da nam życ, albo przyjdzie z jakąś lewą fakturą i czeka mnie wizyta u prawnika.
Nie żałuję, że zmieniłam swoje życie, nie żałuję, że mieszkam w Strzegomiu. Nie żałuję, że uwielbiam swoją pracę w restauracji. Nie żałuję, że posłałam do szkoły tu moje dzieci. Mój mąż znalazł niedaleko pracę. W końcu się odbiliśmy i z każdym miesiącem mierzymy coraz wyżej i wyżej.
Żałuję jednego……., że kiedykolwiek na swojej drodze spotkałam pana Z. Nie omieszkam na sam koniec powiedzieć mu kilka słów oddając klucze do mieszkania.
Do połowy czerwca zbieramy na kwotę 1000 zł na wakacje. Z urlopu nie zrezygnuję.
Do końca czerwca zbieramy drugie 1000 zł na nową kaucję za nowe mieszkanie, tak aby móc sobie jakieś zaklepać, aby jak najszybciej stąd się wyprowadzić.
Najpóźniej w lipcu dostaniemy zwrot podatku 2000 zł. Przeznaczymy je na jeden lub dwa czynsze w nowym mieszkaniu. Nie zdziwię się, jeżeli będę płacić za to mieszkanie do końca sierpnia pomimo, iż nie będziemy tu już mieszkać i nie zdziwię się, jak nie zobaczę mojej ubiegłorocznej kaucji z powrotem. Z takimi numerami pana Z. to nawet pewne.
Być może uda nam się przeprowadzić niedaleko mojej pracy i szkoły dzieci (szkoła dzieci jest na przeciwko mojej pracy ;), być może uda nam się wynająć mieszkanie z balkonem! Może będą z tego same plusy! Jeżeli poślizgniemy się finansowo, mam wyrozumiałe szefostwo, wiedzą już, że chcę uciec od pana Z. całkowicie. W razie W. mogę wziąć w pracy zaliczkę na poczet przyszłej wypłaty, ale mam nadzieję, że poradzimy sobie i bez tej zaliczki. Choć z drugiej strony dobrze jest mieć takie zabezpieczenie. Na dniach dostanę kontakt do kobiety, która chce od czerwca wynając mieszkanie. Poczta pantoflowa. Może uda nam się dogadać, że poczeka na nas do lipca, a my w czerwcu zapłacimy kaucję, aby mieć pewność, że mamy do czego się przeprowadzic. Chciałabym, abyście wiedzieli, że opisałam namiastkę zachowań pana Z. z całego roku. Choćbym miała płacić innej osobie taką samą kwotę, jak w tym mieszkaniu, to po upływie trzech miesiący nie zapłacę temu nieuczciwemu człowiekowi ani grosza więcej.
Chcę uciąć raz na zawsze toksyczne relacje ze strony pana Z. Nie chcę mieć nigdy więcej z nim do czynienia- żadne relacje zawodowe, mieszkaniowe, życiowe- NIGDY! Umowa o wynajem mieszkania była ostatnią umową pomiędzy mną a panem Z.
Na bieżąco będę zdawać wam relacje z przeprowadzki. W końcu w przeprowadzkach to ja już mam … spore doświadczenie. Przeprowadziłam się z drugiego końca Polski, to co mi tam przenieść graty kilka ulic dalej 😉
A od sierpnia lub września 2018 po cyklu przeprowadzkowym, rozpocznę przedstawianie wam moich raportów, co do nadpłacania długów i zbierania oszczędności. Mamy zamiar w 24 miesięce pozbyć sie calego zadłużenia. Następnie dołożymy kolejne miesięczne oszczędności bez rat, uzbieramy wkład własny i kupimy własne mieszkanie. Taki mamy kolejny cel! Ta przeprowadzka da nam sporo oszczędności.
Prócz tego mam dwa majowe sukcesy!!!
- schudłam 6 kg ! Na diecie bezglutenowej, bezmlecznej i bezcukrowej. Ograniczyłam kawę, jem zdrowo, a jak naprawdę mam coś innego zjeść, niż moja dieta, to wybieram same najlepsze rzeczy 😉 I nawet smaki mi się zmieniły! Nie jem tak jak popadnie, byle czego. Nawet dzieciaki zainteresowały się zdrowym żywieniem.
- Ministerstwo Edukacji odpisało mi na mojego maila w związku z niedostaniem się mojego dziecka do I klasy, w szkole, w której chodzi do zerówki. Według ustawy powinna iść do I klasy automatycznie. Z pismem powędrowałam dziś do dyrekcji szkoły. Pani dyrektor obiecała mi utworzenie trzeciej klasy I, a moje pismo ministerialne będzie kartą przetargową u burmistrza. Mam 100% pewność od pani dyrektor, że od września nie będę wozić dzieci do dwóch szkół. Czasem trzeba i tak! Nieznajomość prawa szkodzi.
- Dostaliśmy zaproszenie na wesele na początku września mojej najlepszej przyjaciółki, wiąże się to z wyjazdem ponad 400 km w okolice Warszawy. 6 kg już zrzuciłam, do września będzie mnie mniej o kolejne 14 kg na pewno! 🙂 A z napiwków uzbieram na nową sukienkę 🙂
Ostatnio mam tak intensywny czas, że piszę ten post po nocy, zamiast spać. Tylko jak pójdę spać, to kolejny tydzień blog będzie wiał pustką, a nie chcę aby tak się stało. Jestem na bieżąco na Intagramie, zapraszam do obserowania:
https://www.instagram.com/rodzinanakredyt/
- Na Instagramie nie spotkacie takich relacji, jak na blogu. Tam są krótkie urywki z mojego prywatnego życia, postepy w mojej diecie, książki, które obecnie czytam: „Zaufanie- czyli waluta przyszłości” Michała Szafrańskiego- polecam!!! 🙂
https://www.instagram.com/p/Bi5HwyClcMg/?taken-by=rodzinanakredyt
8 comments
Powodzenia!
Bardzo Cię podziwiam za determinację w dążeniu do celu i walkę o lepsze jutro dla Twojej rodziny. Gratuluję odwagi i inspiruję się do działań na własnym podwórku. Tyle rzeczy chciałabym zmienić, a tak ciężko zacząć i wytrwać do celu.
Trzymam kciuki za bezbolesną przeprowadzkę. W opisanej sytuacji to najlepsze wyjście. Co do prawników, są tacy, którzy udzielają darmowych porad. Może warto takiego poszukać i powalczyć o odzyskanie kaucji. Powodzenia
Masz jakiś dokument na to ze dałaś kaucje?
Nie mogę znaleźć, choć nigdy go nie wyrzucałam.
To samo było z książeczką sanepidowską do pracy, po dwóch miesięcach od tak się odnalazła.
Teraz liczę na to samo, że do czasu przeprowadzki się odnajdzie.
Na razie sprawa ucichła, choć jak wymówienie umowy najmu mieszkania dojedzie do właściciela, to zapewne będe go miała na głowie. Nie zdziwię się, jak zanów przyjdzie z prośbą, że może zostaniemy i pewnie będzie sypał durne pytania, w stylu: A dlaczego pani Agnieszko chce się pani wyprowadzić? Niktórzy ludzie mają chyba rozwojenie jaźni. Jednego dnia coś mówią, drugiego dnia mówią coś innego, a póxniej tego nagle nie pamiętają- jakby cholera nic ale to nic się nie stało….
Ach. A najlepsi są ludzie którzy krwi napsują, a później jak gdyby nigdy nic są mili…. Poszukaj na spokojnie może się znajdzie 🙂 chyba czas zrobić porządek w papierach 🙂 polecam
No właśnie robię ten porządek w papierach raz na….. pół roku, raz na kilka miesięcy. Muszę poświęcić pół dnia, aby się z nich odkopać. Powiem szczerze, że odkąd nie pracuję w szkole tych papierów jest jakies 90% mniej. Tylko zostawiłam najważniejsze umowy, rachunki, faktury, świadectwa pracy, dyplomy, zaswiadczenia, ważne dokumenty i gwarancje a i tak za miesiąc muszę cos do czegoś wyciągnąć.
Moim problemem jest nie odkładanie na miejsce, albo położę na wierzch, bo teraz nie mam czasu, bo teraz coś ważniejszego i nagle na wierzchu robi mi się mały stosik papierów z takich ważnych rzeczy i wrrrrr…. 🙂
Trzymam za Was kciuki!
Trzymajcie się!