No i mamy w końcu grudzień. Swoją drogą tak psioczyłam na listopad, a tu się okazało, że nie dość, że opublikowałam aż 9 wpisów (rekord miesięczny!), to też dodatkowo na blogu zarobiłam- i to wcale nie mało. W listopadzie mieliśmy też sporo wydatków, co ukażę wam w budżecie domowym, skorzystałam z Funduszu Awaryjnego- aby dołożyć gotówkę do smartfona.

Mój Smartfon Samsung A5 zakupiony w połowie listopada w komisie za 380 zł (400 zł z szybką ochronną i dodatkową tylnią obudową) ma się bardzo dobrze. Spadł mi do tej pory jedynie jeden raz z łóżka i żyje 😉 W pracy nie wyleciał mi ani razu z rąk, ale to też zaleta zwykłego telefonu. Oduczyłam się kompulsywnego klikania w ikonkę fb i maila. Klikam jak mam na to czas, a że tego czasu w pracy mam mało- nadrabiam w domu i tak jest lepiej. Cieszę się, że wróciłam do świata mediów społecznościowych, przelewów natychmiastowych, świata Instagrama ( wejścia z Insta na bloga też się liczą ;). Ciężko mi było ponad miesiąc być przyszytą do laptopa bez sprawnej karty graficznej. Na nowego laptopa uzbieramy w swoim czasie. Najpierw Fundusz Awaryjny i oszczędności na auto.

Więc jak to wygląda w grudniu?

Fundusz Awaryjny- 200 zł 

Ze względu na to, że skorzystałam z FA, aby zakupić w końcu telefon zostało go w grudniu 200 zł. Zawsze to coś. Ktoś może napisać, że smartfon nie jest produktem pierwszej potrzeby, kiedy w sumie miałam zwykły z przed epoki kamienia łupanego. Jednak uwierzcie, lubię być ze wszystkim na bieżąco. Jak zapomniałam dwa razy karty do bankomatu, to wściekałam się po stokroć, że nie mogę zapłacić w tym momencie mobilną kartą lub blikiem w Biedronce. Tylko zostawiałam wózek z zakupami, jechałam po kartę do domu, na nowo ładowałam zakupy na taśmę i wtedy płaciłam dopiero kartą za zakupy. Albo gdy mąż nagle zadzwonił, żebym zrobiła mu przelew na jego konto, bo dzień wcześniej zapomniałam. W Millenium banku przelew z konta na konto idzie jak przelew ekspresowy za darmo- za to ten bank kocham ;). Lecz gdy byłam poza domem, musiałam do tego domu wrócić, aby ten cholerny przelew zrobić z poziomu laptopa. A tak z panelu smartfona jest to duże ułatwienie, loguję się do aplikacji i mąż za dwie sekundy ma przelew na koncie. Poza tym aparat- bez aparatu w smartfonie moje dzieci nie miałyby żadnych zdjęć, a dodatkowych fotek nie umieszczałabym na Instagramie. Koło się zamyka- smartfon dla mnie jest produktem pierwszej potrzeby.

https://www.instagram.com/p/BqR4bdLl0WI/

W grudniu FA uzupełnię szybko promocją bankową mBanku- już czekam na maila informującego o przyznanej nagrodzie – 150 zł! Oraz napiwki. Po okresie posuchy w listopadzie, grudzień zapowiada się dość obfity w dodatkowe pieniądze- mamy 5 grudnia, w słoiku wylądowało 60 zł 🙂

Oszczędności na auto- 300 zł 

Z grudniem będzie tych oszczędności 450 zł. Zakładając, że w dalszym ciągu miesięcznie odłożymy na auto 150 zł- będziemy mieli pod koniec czerwca w sumie zebranych 1300 zł oszczędności. Postanowiliśmy, że do tej sumy dołożymy cały zwrot podatku 2000 zł oraz połowę lipcowych wypłat- po 1000 zł w lipcu oraz w sierpniu. Mamy zamiar w sumie uciułać i kupić do końca wakacji samochód warty 6 tysięcy złotych, a stary zezłomować.

Na dzień dzisiejszy nie planujemy w 2019 roku wakacji. Prawdopodobnie będą to jedynie weekendowe wyjazdy, o ile nam czas w pracy pozwoli. Będzie do wyjazd w rodzinne strony w okolicach Wielkanocy i opłacenie hotelu na kilka dni. (Babcia wciąż mi mówi, że ona nam hotel zasponsoruje- kochana 😉 miły gest, choć zamierzam hotel opłacić z naszych oszczędności. Podczas poprzedniego wyjazdu wszystko poszło niezgodnie z planem, nie tak jak chcieliśmy. Nie zobaczyłam się z przyjaciółką, za mało czasu spędziłam ze swoją rodziną, za dużo było złości i wzajemnych żalów. Być może w wakacje wyskoczymy na kilka dni do Giżycka, a stamtąd mamy rzut beretem w rodzinne strony. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Tego chyba nie potrafię zaplanować, choć bardzo bym chciała.

Gdybyśmy do lipca nadpłacili każdy z kredytów choć jedną ratę do przodu, to w kolejnym miesiącu mielibyśmy wakacje od rat. I te pieniądze moglibyśmy przeznaczyć na krótki wyjazd na odpoczynek. Zobaczymy, co życie przyniesie.

W listopadzie dokopaliśmy długom 1000 zł 

Wiem, że czasem piszecie, czy nie lepiej byłoby na początku uzbierać całe FA, a dopiero później zacząć nadpłacać długi. No właśnie nie możemy. Jeżeli pozwolimy sobie na miesiąc bez nadpłaty choć 250 zł najdroższego z kredytów (chodzi o wysokość raty) to w styczniu dopadnie nas rata  500 zł. łącznie z pozostałymi ratami 520 zł- będziemy mieli po nadpłacie kredytów. Dlatego realizujemy zarówno jeden, drugi i trzeci plan. Wolę płacić i nadpłacać pomału największy kredyt, niż później nie mieć możliwości żadnej nadpłaty. Zarazem spłacamy i nadpłacamy kredyty oraz oszczędzamy. Na razie plan zdaje egzamin i nam odpowiada.

W listopadzie wróciliśmy z rodzinnych stron, ominął mnie zarobek weekendowy w pracy. Później zachorowałam, znów cały tydzień mi odpadł. Szczęście w nieszczęściu, że podczas chorowania (3 dzień na antybiotyku) złapałam 3 nowe zlecenia na artykuły sponsorowane na blogu na łączną kwotę 920 zł netto! Zamiast zwolnienia lekarskiego, wykorzystałam w pracy urlop, więc miałam okazję zarobić dodatkowe pieniądze będąc w domu. W sumie współprace blogowe uratowały nasz listopadowy budżet. Oczywiście przy współpracach płatnych trzymam się blogowego cennika, choć dostałam propozycję gotowego artykułu za 40 zł…… Słabo, w momencie gdy ja już ze stawką doszłam do 300 zł.

Z kolejnych nowości- zaczęłam terapię u psychologa. Jest to płatna terapia, za każde spotkanie płacę 100 zł. Jedno było w grudniu, na kolejne umówiłam się w styczniu. Postanowiłam, że na terapię u psychologa przeznaczę połowę mojego miesięcznego kieszonkowego. Terapia jest mi niesamowicie potrzebna. Już po pierwszej rozmowie z bezstronną i nieoceniającą mnie osobą, czuję się o niebo lepiej. Doszłyśmy na razie do tematu krzyczących osób, od których zawsze uciekam. Choćby zmieniając pracę dwa razy po krótkim czasie. Jest to po prostu ucieczka, ponieważ ja emocjonalnie nie potrafię sobie z takimi sytuacjami poradzić, gdy ktoś mnie nagle atakuje. Zadaniem na ten miesiąc jest  nauczenie się technik relaksacyjnych  oraz nagranie siebie samej jak krzyczę. Mogę wyobrazić sobie dowolną osobę, następnie to nagranie odsłuchać. Powinnam wtedy zobaczyć, czy się siebie przestraszę, czy odczuję strach, jak w tym momencie reaguje moje ciało. Zrozumiałam też, że ta krzycząca, atakująca osoba nie może po prostu mi nic zrobić. Kompletnie nic. Mam prawo w tym momencie wyjść, nie słuchać, nie odpowiadać krzykiem, tylko po opadnięciu emocji wrócić i powiedzieć tej osobie, że źle się czuję z tym, że ona krzyczy. Kolejnym elementem terapii będzie to, że sama na siebie będę krzyczeć, chyba będzie zabawnie. Nie mogę sobie tego kompletnie wyobrazić.

Jednak doświadczenia mają wpływ na to jacy jesteśmy, ale jeżeli dostrzeżemy problem warto się z tym udać do kogoś, kto pomoże nam, aby ten problem rozwiązać. Psycholog w tych czasach to żaden wstyd. Kiedy z każdej strony słyszymy, jak mamy żyć, co mamy robić, co mamy kupować, w co inwestować, jak oszczędzać, a co ludzie powiedzą i najlepiej to wszystko szybko i jak najszybciej. Wyścig szczurów. Tyle słyszy się wokół o samobójstwach młodych ludzi, o matkach, które porzucają swoje narodzone dzieci. Tyle jest rodzin patologicznych i destrukcyjnych, że naprawdę potrzebni są ludzie, którzy pomagają przepracować negatywne emocje i doświadczenia. Tyle jest rodziców, których nie ma nigdy w domu. Całe dnie z nianią, babcią lub z korepetytorami (znam taki przypadek dziewczynek). Tyle jest euro- sierot. Z rodzimego domu dziecka pamiętam historię, gdy przyszła mama i oddała dwójkę dzieci na 3 miesiące, bo jedzie do pracy. Wyjechała i nigdy nie wróciła. W dzisiejszym świecie często tragedia goni tragedię. Ludzie wpadają w alkoholizm, w narkotyki, bo nie mogą poradzić sobie ze swoim życiem. Nie umieją, nie chcą i nie szukają pomocy. Często na tą pomoc jest za późno i każdy zadaje sobie pytanie: dlaczego?

Dobrze jest uzmysłowić sobie z czym mamy problem i jakie podłoże może mieć ten problem. Ja w życiu nie przypuszczałam, że po terapii DDA w wieku 17 lat będę kiedykolwiek potrzebować jeszcze psychologa. A tu bach, ktoś krzyknie, a 30-letnia Agnieszka płacze, czuje rozpacz i wyobraża sobie tego „derciucha” jako tyrana. Jako kogoś, kto może jej zrobić krzywdę. Doświadczenia z dzieciństwa. Awanturujący się ojciec alkoholik bijący matkę na moich oczach. Niejednokrotnie wymachujący tymi rękami w moją stronę. To zostaje w pamięci, to tak cholernie zostaje w pamięci…

Z drugiej strony, gdybym nie pisała tego bloga. Zapewne nigdy nie doszłabym do tego momentu, że sama potrzebuję pomocy. Być może doszłabym do tego w inny sposób. Gdybym po raz 55  zmieniła pracę lub gdybym zaczęła swoje nieprzepracowane emocje przenosić na moje dzieci. Dlatego cieszę się, że doszłam do takiego momentu w swoim życiu, że nie muszę się martwić o podstawowe potrzeby. Nie muszę martwić się tym, że nie mam na chleb, nie mam na ratę, a pani z banku znów dzwoni w sprawie spłaty i doliczy bajońskie odsetki. Cieszę się, że doszłam do takiego momentu w życiu, że jestem w końcu spokojna o siebie oraz o swoją rodzinę. Teraz mogę zadbać o swoje zdrowie. Tak jak dbam o swoje zdrowie fizyczne, wydaję pieniądze na badania i endokrynologa, normalnym wydaje mi się fakt, że dbam również o zdrowie psychiczne.