Po wykorzystanej szansie na odroczenie rat kredytowych przychodzę do was z cyklem oddłużeniowym. Jeden kredyt wrócił do mnie w tym miesiącu. W listopadzie wracają kolejne dwa. Ze średnim kredytem zostałam po dziś dzień i na szczęście pozostało go po roku tyle, ile w zasadzie rok temu pożyczyłam. W najgorszym wypadku będę go spłacać jeszcze rok. W najlepszym wypadku odstrzelę go po zwrocie podatku. Ten kredyt niesie sobą największe psychiczne obciążenie.
Właściwie nie wracam z tym cyklem, aby się przed kimkolwiek tłumaczyć. Utwierdziłam się w przekonaniu, że zostając sama z dziećmi uratowałam siebie.
Wiedziałam jakie czekają mnie konsekwencje decyzji. Wiedziałam, że zostanę sama bez jakiegokolwiek wsparcia wsparcia finansowego od państwa (prócz 500+) Wzięłam je na klatę. Moje zadłużenie pomału spada. W tym roku kalendarzowym nie wzięłam ani jednego kredytu bankowego i ani jednej pożyczki w instytucjach pozabankowych. Jest zajebiście ciężko.
Jestem tak przemęczona, że marzę o dwóch dniach urlopu. Chciałabym móc normalnie się wyspać. Czasem już zapominam o oczywistych rzeczach i wydaje mi się, że więcej nie udźwignę. Ostatnio świadomie rezygnuję z różnych projektów propozycji/ dodatkowej pracy, bo nie daję rady. Doszłam do granicy, której wiem, że nie mogę przekroczyć. Łapię się na przeklętym muszę/ muszę/ muszę. Postanowiłam w ten weekend zatankować auto i jechać gdziekolwiek- odwiedzić rodzinę lub znajomych. Potrzebuję takich wyjść, spotkań, pomimo pandemii.
I ja się serio nadal zastanawiam (może dojdę do tego na terapii) nad tą moją heroiczną walką z zadłużeniem. Dlaczego przez 4 lata nie było żadnego progresu? Musiałam dojść do ściany. To chyba podobnie jak z alkoholikiem, który upada na dno- po to, aby zdecydować czy na tym dnie zostaje, czy jednak się ratuje. Z drugiej strony te 4 lata poszukiwania przeróżnych rozwiązań dało mi taką bazę, doświadczenie i pewność, że nawet z ostatnią złotówką poradzę sobie. I tu też muszę się zatrzymać. Na punkcie z ostatnią złotówką.
Bo… Ta ostatnia złotówka nie jest najgorsza… I nawet prośba o pożyczkę od znajomej przed następnym przelewem przestała być najgorsza… i te opóźnienia w płatnościach i ponaglenia nie są najgorsze, bo to zapłacę. Nawet w nosie mam czyjąś opinię, gdy mówię, że wychowuję sama dzieciaki- i gdy odmawiam kolejny raz dzieciom czegokolwiek- i gdy kupuję najtańsze łamiące się kredki z Auchan i kiedy nie stać mnie nawet na toner do drukarki warty 15 zł.
Te raty kredytowe są zabijające. Te smsy, że 22. upływa termin płatności. I może nie uwierzycie, ale jako nauczyciel stażysta podstawowej wypłaty gołej na rękę bez nadgodzin dostaję na konto 2270 zł… Już dodatkiem motywacyjnym/ za wychowawstwo i staż pracy 3%.
Te cholerne telefony, że może pani Agnieszko dobierze pani 10 tysi bez zaświadczeń o dochodach? Już teraz, zaraz, bo może szykują się większe wydatki? Tak, czynsz szykuje mi się w następnym miesiącu znów do opłacenia- dwa i pół tysiąca…
pozdrawiam „bank od kredytów”- poprawiacie mi dzień.
Dziś jestem już tak blisko upragnionego celu, że ta determinacja jest z dnia na dzień coraz większa. Jedynie choroba jest w stanie zatrzymać mnie na krótki czas, później powstaję, otrzepuję kolana, pracuję, biorę nadgodziny i odhaczam każdy dzień miesiąca, aby uporać się choć z częścią zadłużenia w ciągu najbliższych kilku miesięcy, a przełomem w tej drodze będzie koniec 2020 roku oraz początek 2021. Najważniejsze to spłacić te bankowe zobowiązania, reszta poczeka na swoją kolej. I myślę sobie, że miałam pieprzone szczęście w tym cholernym covidowym nieszczęściu, bo mam stabilną pracę. Jeszcze dwa lata temu zapierałam się nogami i rękami, że ja do szkoły nie wrócę. Dobrze choć, że mam taką wdzięczną mieszankę na co dzień szkoły i przedszkola. Pół na pół- online oraz stacjonarnie.
Nawet nie przypuszczałam, że podpisując umowę o pracę pod koniec lutego- od marca gospodarka zacznie sypać się jak domek z kart. Na jesień już totalnie. Multum pracowników/ przedsiębiorców zostało bez jakiejkolwiek pomocy. Teraz to albo zęby w ścianę/ sznurek na szyję/ ogłoszenie upadłości konsumenckiej- kredyty inwestycyjne, hipoteczne oraz konsumpcyjne same się nie pospłacają. Piszę o tym, ponieważ sama niedawno pracowałam na śmieciówkach, prowadziłam DG, pracowałam w restauracji i dorabiałam na weselach- w branży, która dziś jest całkowicie pogrzebana.
Idę z tymi ludźmi równo w szeregu. Płaczę z nimi płacąc co miesiąc raty kredytowe. Od początku pandemii pisałam na blogu, że nie boję się wirusa. Z resztą jestem na pierwszej linii frontu i chyba tylko cud się wydarzył, że ostatnio test na covid oblałam. Boję się braku pieniędzy, boje się głodu, fali depresji i samobójstw. Tego też, że jak nie staniemy solidarnie przeciwko rządowej obłudzie, to nie będzie już hasła: „Będzie jeszcze pięknie”.
Zniewoliłam się kredytami, zniewoliłam się nadgodzinami, zniewoliłam się płacąc podatki na Fundusz Zdrowia, który nie istnieje. Jednak iluzjami oraz słowami, za którymi nie idzie żaden normalny gest pomocy zniewolić się nie dam. Nie działają na mnie hasła: zobacz, nie masz tak źle…
Resztka mojej godności każde mi walczyć o swoją wolność. Wolność od rat kredytowych, wolność w wyborze oferty pracy, wolność w decydowaniu o moich podstawowych kobiecych prawach. Wolność, aby żyć tak jak chcę.
- Do końca grudnia zamykam najmniejszy kredyt- pozostało do spłaty 312 zł
- W styczniu z 13tki zamykam większy kredyt- postało do spłaty- 986 zł
- A w marcu lub w kwietniu ze zwrotu podatku zamykam średni kredyt- pozostało do spłaty 3000 zł
- Jak to ogarnę, wezmę się następnie za kartę kredytową, debet, zobowiązania niebankowe, a wisienką na torcie będzie kredyt największy wynoszący w tym momencie 18 tysięcy 500 zł.
Wzięłam rozwód z uzależnieniem od nikotyny,
wzięłam rozwód z zadłużeniem,
pozostanie jeszcze jeden rozwód-
wypiorę wszystkie brudy,
rozliczę przeszłość
i
podniosę dumnie głowę
27 comments
Dziękuję. Mam ciarki jak to czytam. Powodzenia!
Uwierz mi , będzie jeszcze pięknie .Coś się zaczyna , i coś się kończy .Idziesz jak burza , uwielbiam śledzić Twoje wpisy .
Trzymam kciuki za Ciebie ! Jakbyś miała gorszą chwilę, czy chciała z kimś obcym porozmawiać- daj znać. Śledzę Cię już dłuższy czas. Obserwuję perypetie, zawsze staram się przesyłać pozytywną energię. Serdecznie pozdrawiam :)!
Jesteś WIELKA?
Kolejny raz gratuluję motywacji, siły walki i uporu. Jestem pewna, że z 3 najmniejszymi kredytami Pani sobie szybko poradzi. Najbardziej przerażający jest kredyt na 18500 zł, spora suma. Jednak nie oznacza to, że nie do przejścia. Życzę Pani dużo siły i szybkiej spłaty kredytu aby mogła Pani pełną piersią i wolną głową odetchnąć i stać się „wolnym” od kredytów człowiekiem.
Znalazlam Twoj blog niedawno i przeczytalam caly. Podziwiam Twoja niesamowita pracowitosc i ze pomimo tylu przeciwnosci losu idziesz do przodu. Zycze, zeby juz teraz bylo z gorki. Tak z ciekawosci nie myslalas o wyjezdzie do Niemiec, tam chyba jednak latwiej sie zyje niz w Polsce. Pozdrawiam,
Myślałam, myślę coraz bardziej…
jest Pani naprawde dzielna! trzymam kciuki i przesyłam mnóstwo wsparcia!
Kobieto !!!! ktoś Ci kiedyś powiedział , że jesteś wielka ?? Jesteś !!!
Czytam Cię już jakiś czas. I muszę Ci napisać, że jesteś bardzo dzielna. Znam kobiety, które wolą być przy swoich mężach tyranach, właśnie dlatego że się boją jak sobie poradzą same. Życzę Ci wszystkiego najlepszego. Jesteś bardzo pozytywną osobą. I pamiętaj , że dasz radę ? Bo jak nie my kobiety, to kto?
Trafilam na ten blog niedawno, przeczytalam caly i trzymam za Ciebie kciuki. Podziwiam determinacje w dazeniu do celu i walke o lepsze zycie dla Ciebie i dzieci, niesamowita pracowitosc. Trzymam kciuki, zeby szybko udalo sie splacic te dlugi! Ja trzy lata temu kupilam mieszkanie i zaczelam niechlubna przygode z kredytami… najpierw pozyczka od rodziny na brakujaca czesc wkladu wlasnego, potem pozyczki z banku na remont mieszkanie i tak siedze w dlugach. Z calym tym wirusem przyszlo opamietanie i ciecie wydatkow, bo jesli ja albo moj partner stracilibysmy prace to nie bylibysmy w stanie splacic wszystkich zobowiazan. Ciagle jeszcze wydaje mi sie, ze wydajemy za duzo przede wszystkim na jedzenie dlatego zaczelam szukac inspiracji w internecie w blogach jak Twoj albo Malo kasy godne zycie. Pozdrawiam serdecznie! Pisz czesciej! 🙂
Aga ogłoś upadłość konsumencką. Masz do tego postawy. Załóż zbiórkę, na pewno Twoi czytelnicy wpłacą.. Może nie uzbiera tuch 18 tysięcy, ale co ci zależy.. Nic nie tracisz. Do Niemiec też możesz jechać chociaż na trochę odbić się od dna, ale najgorsze są dzieci.. Chociaż możesz potraktować to jako nauka języka dla nich, najwyżej będą miały rok do tyłu w szkole. A ty zarobisz szybko
JESTES FANTASTYCZNA BABKA. Specjalnie piszę wielką literą. Jesteś silna, mądra, pracowita i nie dajesz się przeciwnościom losu. Bardzo Cię podziwiam. Ja nie dałabym rady zapewne. Kredyty w końcu spłacisz, jestem pewna, to kwestia czasu. W głowie sobie poukładałaś, a to najważniejsze. Cala reszta ułoży się już po tym. I będzie jeszcze normalnie – i na urlop długi z dziećmi pojedziesz…..:) jestem pewna! JESTES SUPER KOBIETA***
Aga, podziwiam Twój upór, jednak mam wrażenie, że marnujesz najlepsze lata swojego życia walcząc tak na prawdę o przetrwanie. Życzę mimo to wytrwałości. Niech ci słońce zaświeci nad głową pewnego dnia.
Pozdrawiam
Kamil
Podziwiam. Miesięcznie musi mieć Pani sporą kwotę do zapłaty, plus wynajem mieszkania – duże obciążenie, ale daje sobie Pani świetnie radę, naprawdę.
Z bloga dowiedziałam się, że po wcześniejszej spłącie kredytu można się ubiegać o zwrot części prowizji – dziękuję! Tak zrobiłam i udało się odzyskać trochę pieniędzy. Jest Pani motywacją dla wielu.
No to opłaca się stanąć na uszach i te 3 najmniejsze kredyty spłacić do kwietnia, 300 zl to juz nie jest dramat miesięcznie…można odetchnąć i nawet lekko nadpłacać…
Taki mam właśnie zamiar 🙂
Współczuję szczerze ,pranie brudów to tylko same złe wspomnienia .Kiedyś nastąpi taka chwila , że będziesz być może z tego się śmiała , ale też z dumą będziecie wspominać ,bo kawał dobrej roboty odwalasz .
Fantastyczna to mało powiedziane .Dzielna i zarazem odważna .Jestem wierny Twoim wpisom i systematycznie śledzę Twoje zmagania .Głowa do góry , najgorsze za Tobą ,teraz to już z górki .
Tak to święta prawda ,że jak już sobie w głowie poukładałaś to już teraz z górki .Dzieciaki rosną i na pewno będą Twoją podporą .Chciał bym być taki jak Ty, małymi krokami idziesz jak burza .
A ile wynoszą cie raty kredytów miesięcznie na dzień dzisiejszy (bez kredytów meza),??
A ile będzie miesięcznie jak spłacisz te 3 najmniejsze kredyty?
800 zł miesięcznie, jak spłacę te 3 kredyty – odpadnie mi 500 zł 🙂
Życzę dużo sił, choć czytając Twojego bloga widzę, że Ci ich nie brakuje. Mam nadzieję, że nie doszłaś do ściany ale jedynie do krawężnika i dasz sobie i z nim radę.
Nie będę dopytywać ( uważam, że jak nie chcesz to ani czas, ani miejsce tym się dzielić) lecz cały czas myślę, dlaczego na Tobie spoczywa tak duże zadłużenie? Jeśli to były długi w małżeństwie nie powinny być one podzielone? Nie wiem jak radzi sobie z tym ( lub nie radzi…) polskie prawo ale nie wygląda to sprawiedliwie. Być może nie chcesz o części rzeczy pisać (co szanuję) i dlatego tak to postrzegam, lub zadłużenie było tak spore, że po podziale nadal sporo zostało do uregulowania. Jednak mam jakieś takie poczucie niesprawiedliwości, że skoro się rozstałaś z mężem a masz poukładane w głowie i układasz sobie w życiu, to powinnaś mieć już lepiej. Lżej Ci być powinno.
I tego Ci życzę, żeby było Ci coraz lżej i coraz łatwiej z tym wszystkim sobie poradzić :).
Pozdrawiam 🙂
Spłacam jedynie swoje długi. Swoje podpisane kredyty.
W takim razie życzę powodzenia, sił i szybkiej spłaty 🙂 A co za tym idzie- spokoju ducha 🙂
Życzymy samych sukcesów i wytrwałości! 🙂
To prawda, długi odbierają wolność… 🙁 🙁
Jeszcze 2 miesiące i pozbędziesz się aż dwóch zobowiazań kredytowych, wtedy na pewno odczujesz różnicę (zwłaszcza psychiczną zmniejszając samą liczbę kredytów) i doda Ci to sił do tego aby uporać się z resztą.
I pamietaj, żeby nagrodzić się koniecznie za 2020 bez nowych pożyczek!
Trzymam za Ciebie kciuki, masa ludzi Ci tu kibicuje 🙂