Ostatni wpis w cyklu oddłużeniowego napisałam w lutym. Za chwilę minie kolejne pół roku, podczas którego stan mojego zadłużenia się zmniejsza. Przede mną jeszcze dwóch najgorszych przeciwników- karta kredytowa oraz debet. Dziś już nie mam takiej pewności, czy zdążę zamknąć debet do końca roku kalendarzowego.
Pod koniec roku 2022 zbliżałam się do kwoty mniejszej, niż 20 tysięcy złotych. Dziś zbliżam się do granicy 15 tysięcy. Zazwyczaj na spłaty przeznaczam dodatkową wolną gotówkę, aniołów spłacam ratalnie. Kartę kredytową zamknęłam na raz. Na pewno do końca roku kalendarzowego planuję spłacić anioła Z oraz zamknąć ostatnią kartę kredytową. Debet na pewno uda mi się zmniejszyć, ale czy do zera to zobaczymy.
Stan zadłużenia na koniec lipca 2023 wygląda tak:
Anioł X – spłacony! (początkowe saldo- 1200 zł)
Anioł Y – spłacony (początkowe saldo- 1800 zł)
Anioł Z- pozostało do spłaty 1300 zł (początkowe saldo 2300 zł)
Karta kredytowa 1 – spłacona i zamknięta (z 1000 zł)
Karta kredytowa 2- saldo 1000 zł do spłaty
Kredyt główny i jedyny- pozostało do spłaty 13 625 zł ( początkowe saldo 20 263 zł)
No i debet – saldo 2300 zł – wisienka na torcie, zostaje na sam koniec po kartach kredytowych.
Tak śmiało licząc, to gdyby nie pierwszy rok studiów (8 tysięcy zł) oraz prywatni specjaliści, badania, diagnozy córki/moje (koszty w lipcu, sierpniu min. ok 4 tysięcy zł) i wakacje/wyjazdy (ok. 5/6 tysiące złotych) to byłabym już na końcówce spłaty. A tak na tej końcówce będę pod koniec przyszłego roku kalendarzowego. W sumie nawet oszczędności mamy. To jest bardzo dobra wiadomość. Nie obawiam się zepsutej pralki, lodówki lub laptopa. Nie boję się, że tych pieniędzy zabraknie. Jestem na zupełnie innym poziomie życia, niż jeszcze kilka lat temu. Nawet na koncie PPK mam zgromadzone 6 tysięcy złotych. Gdyby przyszła nagła potrzeba, spokojnie mogę te pieniądze wypłacić. Nawet zastanawiam się, czy wypłacić po potrąceniu podatków i reszty kosztów tych pieniędzy i część z nich zainwestować np. w obligacje skarbowe. Kusi…
I faktycznie:
gdyby nie te studia (można ze studiami kilka lat poczekać albo ich nigdy nie zrobić),
gdyby nie te prywatne wizyty lekarskie (mogę dziecko diagnozować kilka lat na fundusz, mogę sama czekać na wizytę u specjalisty dwa lata)
gdyby nie te wakacje/ wyjazdy (można przecież spędzić czas w swoim mieście,
miałabym już w tym momencie spłacone wszystkie długi.
Tylko już 3 lata temu podjęłam decyzję, że żyć chcę teraz i tutaj, przeżyć moje życie tak jak potrzebuję. Tak jak potrzebują tego moje dzieci. Nikt mi za mój heroizm nie odda zdrowia. Myślę, że gdybym nie podjęła tej decyzji, stałabym cały czas w miejscu. Odmawiałabym sobie i dzieciom wyjazdu, wyjścia w miasto, spontanicznych zakupów, mopa parowego. A tak, życie stało się wyważone. Pieniądze to tylko środek do realizacji celów. 1 część kierujemy w rachunki, 2 część w długi, 3 część w rozwój, 4 część w dzieci, 5 część w oszczędności i „zachcianki”. Tak mop parowy to zachcianka i odkurzacz piorący. Ale jak życie ułatwiają 🙂 Można się bez nich obyć, kiedyś tego nie było. Dziś cieszę się, że są na rynku takie produkty i ja, przeciętny zjadacz chleba, mogę z nich korzystać,
Po napisaniu tych słów minęło znów kilka dni i jednak najbliższe miesiące trochę się zmienią pod kątem terapii SI, fizjoterapeuty, osteopaty i neurologa dla dziecka. Być może dojdzie też koszt terapii przetwarzania słuchowego. Wszystko to kosztuje, wszystkiego na raz się zrobić nie da. Jednak licząc w przód, to koszty będą oscylowały wokół kwoty nawet 20 tysięcy złotych rocznie. W leczenie/ terapię dziecka włożymy od 1000 do 2000 zł miesięcznie. To spore obciążenie. Nadgodziny w pracy mamy już zapewnione – ja i mój partner, choć mam świadomość, że Adam nie musi…
I ja mogę zrezygnować w imię tych terapii ze wszystkiego w życiu. Jedynie z czego nie chciałabym zrezygnować- to z krótkich wyjazdów, One tak cudownie ładują baterie, a też uważam, że odpoczynek i przewietrzenie głowy przy intensywnym stylu życia jest bardzo potrzebny. Nie zrezygnuję też ze spłacania długów- spłata najwyżej będzie szła na bieżąco bez nadpłat. Trochę zrezygnujemy z dodatkowych zakupów tj. sprzęty elektroniczne. Wiadomo, że rachunki i spłacanie regularne zobowiązań będą na pierwszym miejscu, Na drugim miejscu będą terapie. Nie zrezygnuję na pewno ze studiów. To chyba tak miało być,
Jeszcze 3 lata temu, gdy byłam sama i usłyszałabym o tym, ile trzeba włożyć pieniędzy, terapii i wysiłku, aby poprawić komfort funkcjonowania dziecka. Wtedy, kiedy byłam po kokardę zadłużona (cykl artykułów – cz. 1 i 2) wyłabym z rozpaczy. Wtedy nie miałam ani czasu (nadgodzin w pracy miałam multum) ani pieniędzy (wszystko szło w najem, jedzenie i długi. Znów rok temu zaczęłam nowe 5-letnie studia- kwota 8 tysięcy złotych rocznie. Podjęłam dodatkową pracę, aby te studia sfinansować.
Myślę, że to akurat musiało być teraz, kiedy po 2 latach odetchnęłam. Kiedy wiem, że mam wsparcie w drugim człowieku. Kiedy wiem, że nie zginiemy, bo mądrze zarządzamy domowymi finansami. Wypracowaliśmy już pewne strategie, aby pieniędzy nam wystarczało. Co miesiąc nawet nie przytłaczały nas dodatkowe wydatki. Spokojnie mogliśmy przeznaczyć kilka stów na naprawę laptopa lub na kupno używanego lepszego modelu telefonu. Co najciekawsze w tym miesiącu, w którym wydaliśmy 2 tysiące złotych na konsultacje, badania też daliśmy radę finansowo bez alimentów (na dzień pisania artykułu jeszcze nie wpłynęły a mamy koniec miesiąca).
Bardzo cieszę się, że wyciągnęłam lekcje z przeszłości. Wszystko poprawiło się w tym moim życiu. Jestem zadowolona z efektów i z tego, że z dużą nadzieją mogę patrzeć w przyszłość. 3 lata temu miałam ponad 30 tysięcy długów z haczykiem. Dziś jeszcze tylko 30 tysięcy (przez 4 lata) będą kosztować moje studia, 20 tysięcy rocznie terapie młodej. A do samej spłaty pozostało ok. 15 tysięcy złotych. Przy tych kwotach to pikuś.
Ciekawa jestem tego cyklu za kolejne pół roku na koniec roku kalendarzowego 2023.
Z tego cyklu ukazały się następujące artykuły na przestrzeni ponad 3 lat. Możecie poczytać wszystkie moje zmagania z długami od momentu, w którym zaczęłam sobie z nimi radzić:
13.11.2020, – część 1 24.12.2020 – część 2 31.01.2021 – część 3 28.02.2021- część 4 26.06.2021- część 5 04.10.2021 – część 6 27.03.2022- część 7 03.09.2022- część 8 03.02.2023- część 9
Po napisaniu tych słów znów minęło kilka dni i już wiem, że najbliższy rok będzie zdeterminowany wizytami u lekarzy, na terapii SI, na badaniach i na oddziałach – neurologicznym i rehabilitacyjnym dla dzieci. Udaje mi się część badań i skierowań przepisywać na fundusz. Jednak czas jest tu decydujący. Trzymajcie kciuki w tej niełatwej drodze!
3 comments
Trzymamy. Jesteś wielka.
Cześć, wiem, że planujecie prywatne wizyty dla córki, ale polecam w międzyczasie zapisać się na NFZ i czekać, tak zrobiłam z synem. Raz korzystałam z Promyka Słońca (koło Arkad), a drugi raz z Neuromedu na Białowieskiej.
Pozdrawiam
Neurolomed już ogarnięty, a w Promyku zapiszę młodą na rehabilitację 🙂
Dzięki. No nie da się wszystkiego prywatnie, choćbym chciała…