Cześć, od ostatniego wpisu z tego cyklu minęło ponad pół roku. Zaczął się nowy rok kalendarzowy, który sypnął trochę złotem i poprawił zarazem sytuację finansową naderwaną terapiami prywatnymi córki. Niedawno wpłynęła 13-tka, Urząd Skarbowy wypłacił mi spory zwrot podatku i wzrosło moje wynagrodzenie w pracy (szkolnictwo). Wrosła płaca zasadnicza oraz nadgodziny. Dodatkowo 500+ zamieniło się w 800+ dla dwójki dzieci oraz dostałam zaległe alimenty.
To wszystko sprawiło, że starczyło na „bieżączki”, na ferie zimowe w stolicy, na spłatę części zobowiązań. Mam w planach odmalować mieszkanie oraz kupić meble. Odpowiednia pula oszczędności również czeka. Aaaaa zapomniałabym. Wystarczyło również na pralkę, gdyż w poprzedniej używanej umarł silnik. Kupiłam znów używaną, tym razem LG grającą 🙂 Zadbałam też o siebie, od czasu do czasu jeżdżę do psychoterapeutki, odbyłam też kilka wizyt u fizjoterapeuty.
Jeszcze zanim przejdę do meritum wpisu, muszę was poinformować, że od początku roku kalendarzowego piszę newsletter. Wyszły już z pod mojej klawiatury 4 sztuki. Newsletter nazywa się antykryzysowy i ma za zadanie dodać otuchy i motywacji w pierwszy dzień tygodnia. Newsletter wpada na skrzynki mailowe w drugi i w czwarty poniedziałek miesiąca. Na newsletter możesz zapisać się w wyskakującym okienku na blogu lub w okienku po prawej stronie na górze strony.
Tymi wszystkimi zastrzykami finansowymi udało mi się pospłacać wszystkie mniejsze zobowiązania i tym samym został jeden, jedyny, jedyniutki kredyt!!! Kiedy zaczynałam pisać ten cykl pod koniec 2020 roku nawet takiego scenariusza sobie nie wyobrażałam!
Stan zadłużenia na koniec lutego 2024 wygląda tak:
Anioł X – spłacony! (początkowe saldo- 1200 zł)
Anioł Y – spłacony (początkowe saldo- 1800 zł)
Anioł Z- spłacony (początkowe saldo 2300 zł)
Karta kredytowa 1 – spłacona i zamknięta (z 1000 zł)
Karta kredytowa 2- spłacona i zamknięta ( z 1000 zł)
Debet – spłacony (początkowe saldo 2300 zł)
Kredyt główny i jedyny- pozostało do spłaty 11 924 zł ( początkowe saldo 20 263 zł)
To naprawdę była góra zadłużenia, gdyż pod koniec 2020 roku pisałam jeszcze! o 3 kredytach, które zamknęłam:
- najmniejszy kredyt-312 zł – spłacony!
- większy kredyt- 986 zł- spłacony!
- średni kredyt- 3000 zł- spłacony!
W sumie jak tak podliczyć wszystko razem to w 3 lata spłaciłam prawie 25 tysięcy złotych! Ogólnie pamięć jest bardzo zawodna już po tym czasie, ale na pewno spłacałam też w 2020 roku wypowiedzenie poprzedniego mieszkania, które wynosiło1500 zł, spłacałam też kaucję za wynajęcie obecnego mieszkania 2000 zł. Dużo, dużo przeróżnych rat przez okres 4 lat, które tutaj liczyłam, a też dużo różnych przeróżnych długów w okresie 2016- 2019 roku. Wychodzi na to, że kiedy podejmowałam decyzję, że odchodzę od byłego męża, samego zadłużenia miałam prawie 40 tysięcy złotych. Dziś jestem już niedługo na finiszu spłacania, a jemu grozi umorzenie całego postępowania upadłościowego. Czyli to był dobry krok, aby zadbać o siebie i wyplątać się z wszelkich uzależnień i zadłużeń.
Ok, więc jakie plany? W planach jest nadpłacanie każdej raty tego jedynego kredytu podwójnie. W wakacje jak nie będę musiała opłacać studiów, być może potrójnie. Rata kredytu wynosi 300 zł. Sama rata odsetkowa wynosi prawie 100 zł. Jest duża szansa, że za rok spokojnym tempem pożegnam się z tym kredytem raz na zawsze. Harmonogram przewiduje spłacanie go do listopada 2027 roku, co oczywiście nie będzie miało miejsca. Najwyżej domknę go do końca z 13-tki i zwrotu podatku na początku 2025 roku. Czyli dwa i pół roku wcześniej. Dziś planuję nawet otwarcie lokaty lub kupienie obligacji skarbowych. Chciałabym oszczędzać na przyszłość dla dzieci, być może na wkład własny do kredytu hipotecznego. Mogę pomału zaczynać czyścić BIK.
Ta cała moja droga pokazuje, że nie wystarczy tylko chcieć, ale też działać. Pomimo trudności, pomimo kryzysów, pomimo czasem rozpaczy. Historia ta pokazuje, że nie ma drogi bez wyjścia. Nawet jak mam dojść do mety dwa lata później, to do niej dojdę. Wiem, że bardzo dużo po drodze straciłam, lecz nabyłam takie doświadczenie, że 10 ludzi mogłabym nim obdzielić. Było warto – dla spokoju, dla poczucia bezpieczeństwa, dla lepszego życia i dla patrzenia pozytywnie w przyszłość. Pokonałam strach, pokonałam własne demony. Dziś pamięć płata mi figla, gdyż lata 2019- 2021 praktycznie wymazane mam z pamięci. Tą pamięcią jest ten blog. Ten blog miał być świadectwem pokonania długów. Tym świadectwem będzie na pewno. Znów zamknęłam pewien etap! Już jestem tak blisko finału. Tak blisko!
5 comments
ta seria to moje ulubione wpisy, chociaż do tej pory nie rozumiem dlaczego nie dasz sobie pomóc zakładając np. jakąś zbiórkę. Jesteś za – bardzo dzielna, podziwiam.
za bardzo dzielna byłam :), ale dawałam sobie pomóc. Jednakże taka zbiórka nie dałaby mi poczucia sprawczości, poczucia zwycięstwa i tym samym takiej siły wewnętrznej do pokonywania innych trudności. Po drugie ja zawsze twierdze, że tego piwa nawarzyłam sobie sama, więc tym bardziej to moja odpowiedzialność.
Hej, tutaj się z Tobą zgodzę. Bardzo podziwiam twoją walkę i cieszę się, że trafiłam na twojego bloga. Widzę jakiego kopa energii ci dają te sukcesy. Gratki!
Śledzę i kibicuję od czasu rodziny na kredyt. Ogromne gratulacje. Przeszła Pani długą drogę, metę już widać. Pani historia jest dowodem, że zawsze warto walczyć mimo ,że czasami wydaje się nam, że sytuacja jest beznadziejna. Trzymam kciuki za realizację planów.
Ja też miałam okres w życiu gdy wpłacałam kilka kredytów. To było wiele lat temu ale doskonale pamiętam uczucie ulgi i spokoju po spłaceniu ostatniej raty. Takiego spokoju życzę też Pani.
Kibicuję chyba od początku bloga, czyli od czasów rodziny na kredyt. Podziwiam i gratuluję ????