Dawno nie pisałam. W zasadzie to porzuciłam wszystkie dodatkowe czynności poza pracą i studiami. Był taki moment, że zastanawiałam się nad kliknięciem w końcu prywatnie wizyty u psychiatry…, tak czułam się przeciążona. Resztką sił doszłam już do końca roku szkolnego, otrzymałam pozytywną ocenę z dorobku zawodowego, a następnego tygodnia wykułam się przepisów i uzyskałam awans zawodowy- nauczyciela kontraktowego. O kolejny awans mogę starać się za dwa lata. Uff… Została obrona pracy magisterskiej i napisanie jej do końca.
Trzy dni temu otrzymałam pierwszy przelew od pani komornik. W sumie ucieszyłam się, bo na kolejny krok – czyli na Fundusz Alimentacyjny nie łapię się dochodami. Ja wręcz uwielbiam czasem zdziwienie ludzi: „To jak to tak, nie dostajesz z Państwa?”. No nie, przez prawie 1,5 roku państwo to nie wsparło mnie w żaden sposób. Wszystko co sobie zapewniłam – nawet te alimenty od komornika – to moja ciężka praca. Na ten moment zrealizowałam 4/5 planów na ten rok nie wliczając w to w ogóle spłaty zobowiązań, bo to pomału się robi.
I tak jak wcześniej myślałam, że nie da się zejść na jeszcze niższy poziom życia – okazało się, że można.
I tak jak wcześniej myślałam, że komornik ściągnie tylko grosze z długu alimentacyjnego (7 tys) – to okazało się, że może ściągnąć bieżącą kwotę i część zaległej.
Tak jak myślałam, że bez psychiatry to już tych awansów zawodowych nie ogarnę – 3 tygodnie płakałam ze stresu/ być może z lęku przed oceną. Podeszłam, przeszłam i awans osiągnęłam – aczkolwiek ten awans nie jest moim sukcesem życiowym. Choć w sumie chwalona jestem przez kadrę przedszkola i rodziców, co mnie cieszy. Nie jestem zupą pomidorową, nie każdy musi mnie lubić – ale praca nauczyciela sama w sobie jest bardzo wymagająca. Czasem jak słyszę, że w etacie mam tak mało godzin ,a nadgodziny i zastępstwa robię w godzinach „zwykłego zjadacza chleba” to zawsze odpowiadam, że w dużych miastach w szkolnictwie są braki i zapraszam 🙂 🙂 🙂
Samo tempo pracy, studiowania, drogi do awansu, spraw sądowych było tak mordercze w tej połowie roku dla mnie, że naprawdę – obiecałam sobie, że już w drugiej połowie roku do niczego się zmuszać nie będę. Mam w sobie determinację, taką wewnętrzną motywację, ale brakuje mi sił. Tak normalnie po ludzku brakuje mi sił. Potrzebuję tak czasem poleżeć i pogapić się w sufit i nie robić nic. Albo jeszcze inaczej – nie robić nic z myślą, że jutro też nie będę robić nic – takie mam marzenie na urlop w lipcu tego roku. Jedyne czym się zajmę i doprowadzę do końca – to pisanie magisterki, aby we wrześniu się obronić i otrzymać 200 zł brutto podwyżki do wypłaty. Już nawet moje zasadnicze wynagrodzenie będzie wynosiło tyle co czynsz w mieszkaniu.
Myślałam, że w tym roku wakacje nad morzem nie są mi i moim dzieciom dane. Gdy zaglądałam na Booking ceny zaczynające się od 1500 zł wzwyż za 3 doby mnie przytłaczały. Tym bardziej, że ja nie muszę mieć nawet gwiazdki. Wystarczy łóżko, toaleta i miejsce, aby zrobić jeść. Jednak wczoraj zdarzył się cud – wykupiłam 6 dób za 750 zł! Jedziemy za dwa tygodnie na wakacje. W drodze powrotnej zajedziemy w rodzinne strony. Zaczynam robić listę, co ze sobą zabrać i cisnę z pracą magisterską. W lipcu mam też napięty grafik ,bo będę mieć pełną chatę ludzi. Przynajmniej będzie wesoło i radośnie 🙂
Co zrobiłam, aby poprawić swoją sytuację finansową?
- zrobiłam awans zawodowy,
- skończyłam studia magisterskie, została obrona we wrześniu,
- ogarnęłam alimenty u komornika – mogę teraz liczyć na stały przelew co miesiąc,
- złożyłam wniosek do Funduszu Socjalnego w szkole. Otrzymałam dwa dofinansowania urlopowe.
- Od września kroją mi się jedne korepetycje i chyba drugie… Choć w tym roku szkolnym już nie ogarnęłam.
- rozwiodłam się z winy męża – zabezpieczając się na przyszłość;
- spłaciłam do końca wypowiedzenie poprzedniego mieszkania
- rozpoczęłam ciekawą współpracę 🙂
- jadę na budżetowe wakacje, na jakie mnie stać. w ubiegłym roku byliśmy jedynie w rodzinnych stronach.
- jeszcze chwila i spłacę mniejszy kredyt, zostanie jeden największy.
Na ten moment jestem zmęczona. Bardzo zmęczona. Te ładowanie baterii przez cały lipiec jest mi niezbędne. Więc prawdopodobnie kolejny wpis pojawi się w sierpniu.
3 comments
Jest Pani moją inspiracją. Życzę Pani wszystkiego co najlepsze. Niech Pani pisze w każdej wolnej chwili, moim zdaniem świetnie to Pani wychodzi i z tego kiedyś „będzie chleb”.
Brawo, tak trzymaj! Czekałam na kolejne wpisy z tej serii bo od dawna Ci kibicuję 🙂 Udanych wakacji!
Brawo! W takim razie udanego wypoczynku, bo wrzesień zapowiada się dużo lepiej i bardzo pracowicie.