Dawno na blogu nic nie pisałam. Jednak to nie znaczy, że droga z rozbijaniem zadłużenia dobiegła końca. Można powiedzieć, że krzywa zadłużenia uległa wypłaszczeniu 🙂 Rata kredytowa nie zabija, jedynie inflacja życia przeraża. Pomimo tego, iż rachunki domowe wcale nie podrożały.
Nawet sobie ostatnio pomyślałam, że przynajmniej za wcześniej pożyczone pieniądze więcej kupiłam, spłaciłam lub zapłaciłam za usługi. Dziś to zadłużenie ani nie przeraża ani nie powoduje palpitacji serca. Jednak mam tą świadomość, że jedno potknięcie, jedna zła decyzja i mogę zmarnować efekt, na który pracowałam ostatnie prawie dwa lata. Zaczęłam oddychać i zaczęłam żyć – ale z pewnym umiarem.
Trzy miesiące jedynie nacieszyłam się ściąganym długiem alimentacyjnym przez panią komornik. W tym momencie przelew od pani komornik wystarcza na pokrycie opłaty za obiady w szkole dla dzieci a dług alimentacyjny wciąż rośnie. No cóż. We wrześniu wpadłam w pułapkę, bo wliczyłam alimenty do budżetu domowego. Przejechałam się, oj przejechałam. Jednakże działalność korepetycji uratowała sytuację. W dalszym ciągu Pani Agnieszko licz sama na siebie i nie oglądaj się na panią komornik.
- Pani Agnieszko, pani jest pracoholiczką. (fragment terapii)
- Tak, jestem pracoholiczką. Od poniedziałku do piątku w pełnym wymiarze czasowym.
Przynajmniej wiem, że moim dzieciom niczego nie brakuje i to jest w zasadzie najważniejsze. Nie boję się tegorocznych świąt, bo na prezenty pieniądze odłożę, a z 13tki w styczniu dobiję znów część długów. Właściwie wszystkie cele na ten rok kalendarzowy osiągnęłam. Praca w jednym miejscu, a mianowicie w przedszkolu jest prawdziwym luksusem. Oczywiście nie gardzę zastępstwami za chore koleżanki. Jednakże tych nadgodzin jest o wiele mniej, niż w poprzednim roku szkolnym. Nie wiem, jak to ciągnęłam – prawie 40 godzin zegarowych w szkole/ w przedszkolu, studia, pisanie pracy magisterskiej, sprawy sądowe. Dziś odsypiam ten bieg.
Dziś mogę za to spokojnie spać. Dziś nie muszę się zamartwiać. Pozbyłam się 1/3 zadłużenia w 1,5 roku. Nie wiem, czy pisałam gdzieś na blogu, ale jeszcze w czerwcu bliska byłam kliknięcia prywatnej wizyty u psychiatry. Ja takie kwoty wcześniej spłaciłam z dwóch wynagrodzeń dwojga pracujących osób, później wzięłam swoje zadłużenie na klatę i 10 tysięcy wystrzelałam odważnie poświęcając wszystko. To jest taka determinacja, taka determinacja, że klękajcie narody. Tego się nawet słowami opisać nie da. Serio.
To jest tak, jakby się biegło w jakimś ognistym maratonie. Bez odpoczynku, bez spania, nie dojadając, w stresie, w wiecznym napięciu, w byciu czujnym, co i rusz przystosowując się do nowych okoliczności – czy deszcz, czy mróz, czy mgła idąc w stronę światła, którego nie widać. Całe trzy tygodnie przed egzaminem na awans zawodowy codziennie przed pracą i po pracy płakałam, że nie dam rady. A 3 tygodnie przed ostatecznym terminem oddania pracy magisterskiej właściwie nie spałam. Na szczęście do końca roku kalendarzowego nie przewiduję więcej żadnego nadludzkiego wysiłku.
Ja jeszcze pamiętam jak złożyłam papiery na te studia magisterskie. Pamiętam, jaki okropny hejt się na mnie wylał. Tylko wiecie, czas i tak by upłynął. A gdybym nie zawalczyła do końca o siebie i o dzieci to nie wiem. Nie darowałabym sobie tego do końca życia. Miałabym sama do siebie żal, że nie spróbowałam, nie zaryzykowałam, nie odważyłam się. Dziś czuję się jak żołnierz po wojnie, za to z sukcesami. Z takim wewnętrznym przekonaniem, że własna intuicja jest bezcenna.
To ten głos, który mówi: „Idź, niech się ziemia trzęsie, niech walą pioruny – rób swoje krok po kroku, jesteś ważna, determinacja i nadzieja są twoimi sprzymierzeńcami”.
Także tak,
Awans jest – jestem nauczycielem kontraktowym
Magister jest – nawet na 5 – czekam na odbiór dyplomu, aby iść po podwyżkę
Praca w jednym miejscu jest – na umowę na czas nieokreślony …!
Na jesień począwszy od października zaplanowałam spłaty znajomych (tych moich dobrych Aniołów Strużów :*)
Anioł X – 1000 zł
Anioł Y – 1800 zł ( pierwszych dwóch Aniołów spłacam równomiernie, ostatecznie poczekają na 13tkę 😉
Anioł Z – 2300 zł ( Trzeci Anioł poczeka na nowy rok i część zwrotu podatku)
W bankach już luz, spokój. Bank będzie czekał aż spłacę Aniołów.
Kredyt 17 500 zł – rata 288 zł (będzie się spłacać na bieżąco przez kolejne pół roku)
Karta kredytowa 1000 zł (pomysłu nie mam, prawdopodobnie rozbiję po nowym roku na raty 0%)
Debet w koncie bankowym (2000 zł) – on jest dokarmiany na bieżąco z wynagrodzenia co miesiąc, zostawiam na kiedyś tam)
Mam taką cichą nadzieję, że jak Facebook, Instagram, WhatsApp leżą, to przyjdziecie poczytać 😉
5 comments
Brawo ? Podziwiam i kibicuję?
Super, umowy na czas nieokreślony się trzymaj…to b dobry początek do kredytu hipotecznego, a wklad własny może da się obejść w tym nowym ladzie, ma być gwarantowany…
Kredyt do spłaty też jest do ogarnięcia…i maleje z każdym miesiącem
Cóż,były maz kiedyś do pracy pójdzie,więc i komornik ściągnie,a jak nie pójdzie…to tylko się cieszyć, że już były…
Idealne podsumowanie. Końcówka miodzio?
Jesteś niesamowita 🙂
Aga jak ja Cię podziwiam. Chociaż chwilami myślę , że jesteś szalona, bo ja bym na niektóre decyzje nie miała odwagi niestety w swoim życiu.