Zapraszam was dziś do ósmej części mojej opowieści o zadłużeniu. Poprzednia część ukazała się w marcu. W zasadzie w tym wymiarze życiowym niewiele się zmieniło, prócz tego, że zadłużenie cały czas spada. Kończę też 4-letnią psychoterapię, na którą też poświęciłam sporą część zarobków. Podsumowując ogólny koszt terapii wyniósł mnie ok. 10 tysięcy złotych. Tyle chciałabym wam napisać na tym blogu, a czas tak mi przecieka między palcami. W zasadzie to jest czas w pełni wykorzystany. Może to i dobrze, że żyję dniem codziennym niekoniecznie szukają poklasku wśród czytelników bądź obserwatorów na Instagramie.

Idę w dalszym ciągu swoją drogą niekoniecznie zbierając cięgi, bo już na nie sobie absolutnie nie pozwolę. Wydałam w trakcie spłacania długów 10 tysięcy złotych na terapię a od października przez kolejne 5 lat wydam kolejne 40 tysięcy złotych na jednolite magisterskie studia z psychologii. Także być może gdyby nie ta terapia nie pospłacałabym takiej ilości długów, nie wyszłabym z uzależnienia (zadłużenie, papierosy) , ze współuzależnienia, z pracoholizmu, nadal szukałabym uznania wśród komentujących i bałabym się przede wszystkim być sobą. Uważam, że kolejne studia z psychologii są konsekwencją moich wyborów życiowych. Te studia są moim marzeniem, które pierwszy raz zakiełkowały w mojej głowie pod koniec 2019 roku. Myślę, że mała ilość artykułów jest też pokłosiem mojej kreatywnej pisaniny do różnej maści sądów. Biorę udział już w 3 procesie sądowym, na pewno przede mną też 4.

Sam cykl artykułów, który zatytułowałam wołająco „ratunkiem” zrobił się nudny aczkolwiek raz na jakiś czas napiszę co u mnie choćby po to, aby czasem myślami do tego czasu wracać. Do końca roku kalendarzowego pozostały 4 miesiące, w których pozamykam kolejne dwa zobowiązania wśród znajomych. Nie ma już zawrotnych zwrotów akcji. Prawdopodobnie sąd umorzy też postępowanie upadłościowe mojego ex męża. Udowodniłam zatajenie przez upadłego majątku (16-letniego auta 😉 ), ostatnich 5 lat pracy oraz kłamliwych oświadczeń. Może uda mi się też szybciej pozamykać karty kredytowe, które spłacają się ratalnie.

Od 1 września 2022 jestem zatrudniona w dwóch placówkach oświatowych. Pracuję 22 godziny w przedszkolu jako nauczyciel wychowania przedszkolnego oraz 12 godzin jako nauczyciel języka niemieckiego u innego pracodawcy. Chciałabym mieć takie wynagrodzenie za jedną pracę…  Zatrudniłam się tylko po to w szkole, aby sfinansować marzenie o studiach z psychologii. W dalszym ciągu nie siedzę z założonymi rękami tylko polepszam standard życia choć dziś jest już całkiem dobrze. W wieku 38 a może i wcześniej pożegnam się z oświatą raz na zawsze. Fascynuję się tym, jak można zmienić swoje życie przez rok a co dopiero po 5 latach!

No dobrze, do brzegu:

Anioł X – pozostało do spłaty 600 zł (zamykam do końca roku kalendarzowego) – początkowe saldo 1200 zł 
Anioł Y – pozostało 1200 zł – początkowe saldo 1800 zł 

Anioł Z – pozostało 2000 zł – początkowe saldo 2300 zł 

Główny kredyt – pozostało do spłaty 15 614 zł – początkowe saldo 20 263 zł 

Karta kredytowa 1 – 100 zł spłacone z 1000 zł limitu

Karta kredytowa 2 – 100 zł spłacone ratalnie z 1000 zł limitu

Debet na koncie osobistym – 2500 zł .

W tym roku zeszłam z zadłużenia już poniżej 20 tysięcy złotych. Cieszę się, że w trakcie jego spłacania inwestowałam cały czas w siebie i swoje kompetencje. Jestem zadowolona z siebie, że nie poszłam głosem tłumu, żeby wszystkie zarobki pakować w długi. One już mi nic dobrego nie przyniosą w życiu, a inwestycja w siebie owszem. Przeszłam terapię, wyszłam ze szkodliwych schematów, którymi podążałam w życiu, skończyłam studia magisterskie, osiągnęłam awans w pracy i wybieram się na kolejne studia, aby mieć plan B jako specjalista poza oświatą.

Długi już nie determinują mojego życia. Znalazły się pieniądze na wszystko. Czasem trzeba coś poświęcić: czas, energię, pieniądze, aby następnie cieszyć się z satysfakcji w życiu. Gdyby nie ta satysfakcja nie miałabym siły, aby walczyć z tymi zadłużeniami. A tak będę mogła w przyszłości wspierać innych ludzi będących w trudnych sytuacjach życiowych. Nie kieruję się tym razem misją, bo misją rodziny nie wykarmię. Jednak czuję, że psychologia to coś dla mnie. Czuję wewnętrznie, że jest to dziedzina, w której znakomicie się odnajdę.