Mija 5 miesięcy od momentu ostatniego wpisu z tego cyklu. Myślę też nad uruchomieniem kolejnej serii opowiadań. Może tym razem będą to opowieści oszczędnościowe…  Zastanawiam się nad formą, przekazem, granicami tegoż przedsięwzięcia. 

Nigdy nie byłam jeszcze na takim dobrym etapie życia. Wszystko układa się pomyślnie, większe wydatki są tylko zaplanowane. Dziś to nie ja pożyczam pieniądze od znajomych, sytuacja zaczęła być odwrotna. Cieszę się, że to ja dziś mogę pomóc komuś w kryzysie. To są tylko pieniądze. Wierzę w to, że dobro wraca. Myślę, że dziś spokojnie mogę zaliczyć naszą rodzinę do klasy średniej, gdyż obciążenia finansowe jakie mamy kompletnie nie dezorganizują miesięcznego budżetu domowego. Trudno mi przywołać w pamięci ostatni moment, w którym bałam się, że zabraknie nam pieniędzy, Myślę, że to już grubo ponad rok od kiedy żyje mi się bezpiecznie, stabilnie i spokojnie. Jest to też sprawka połączonych żyć i połączonych dochodów. Połączonych osobowości, które skierowane są ku jednej drodze. Jeżeli inwestować swoją energię, to tylko w polepszanie życia. Nie skupianie się na małych wpadkach, a na konsekwencjach długoterminowych różnych decyzji.

Jak jeszcze 3 lata temu widziałam ledwo światełko w tunelu, a raczej jego cienki blask- tak dziś słońce świeci wysoko i czuję jego promienie na swojej twarzy. Uśmiecham się do niego. Jeszcze nigdy nie było tak zdrowo pozytywnie i bezpiecznie. To bezpieczeństwo finansowe – to jest coś… co nie pozwala mi się martwić, gdyż wiem, co przyniesie kolejny dzień. Skończyły się dziury do łatania, skończyły się wydatki wyskakujące nie wiadomo skąd, jak Filip z Konopi. Większa faktura za prąd nie przeraża ani niedopłata za ogrzewanie. W dalszym ciągu nie rezygnuję z oszczędnościowego stylu życia, gdyż wiem, że te wszystkie konsekwentne działania doprowadziły mnie do tego etapu. Czuję się szczęśliwa i spełniona.

Obraz Gerd Altmann z Pixabay

A co tam słychać w finansach? Coraz lepiej. Tak jak też pisałam, w którymś w poprzednich wpisów- zadłużenie stało się 1/10 części życia, przestało być najważniejsze. Oczywiście nie lekceważę przeciwnika, jest podstępny i zdradliwy, jednak wypracowałam dużo zdrowych nawyków, aby nie skręcić na tą trudną drogę na nowo. Pieniądze są ważnym tematem w naszym domu, ostatnio dzieci przeliczały oszczędności wypłacone w gotówce. Chcę, aby pamiętały ten etap dorastania i aby czerpały tylko ten dobry przykład. Dzieci uczą się poprzez doświadczenia. Nigdy przez słowa. Na tyle mam duże dzieci, że pytają wprost, ile zarabiamy. Oglądają namiętnie nagrane odcinki programu: „Biedny dom, bogaty dom”. Młody pięknie oszczędza kieszonkowe, wiedzą co ile kosztuje. Wiedzą, ile płacimy miesięcznie za wynajęte mieszkanie i ile kosztuje prąd i że jest coraz droższy. Wiedzą, ile kosztują nasze wakacje. Pokazuję im rezerwacje na bookingu. W sumie cieszę się, że pieniądze to nie jest temat tabu w naszym domu. Nie ma o nie kłótni i nie wydajemy ich na żadne używki. Myślę, że nareszcie wyszłam z mentalności biedaka. Zrobił to czas i konsekwencja w działaniu. Determinacja, nadzieja i długa kosztowna terapia. Nic na mojej drodze nie zdarzyło się przypadkiem.

No więc do brzegu:

Anioł X – spłacony! (początkowe saldo- 1200 zł)

Anioł Y – zostało 700 zł do spłaty (początkowe saldo- 1800 zł)

Anioł Z- w dalszym ciągu 2000 zł (początkowe saldo 2300 zł) – na razie energię kieruję w anioła Y.

Karta kredytowa 1 – 200 zł spłacone (z 1000 zł) i karta kredytowa 2- 150 zł spłacone (z 1000 zł)

Jak już spłaty minimalne na kartach kredytowych osiągną pułap 500 zł, drugie 500 zł dołożę z oszczędności lub z nadgodzin i zamknę choć jedną z nich do końca. Cały czas szukałam na nie sposobu, a tu po prostu trzeba radykalnie bez skrupułów. Od ponad dwóch miesięcy w ogóle z tych kart nie korzystam.

Kredyt główny i jedyny- pozostało do spłaty 14 638 zł ( początkowe saldo  20 263 zł)

No i debet – saldo 2300 zł – wisienka na torcie, zostaje na sam koniec po kartach kredytowych.

Na ten rok planuję jedynie nadpłaty kart kredytowych, aby pozamykać je do końca dwoma machami oraz spłaty do końca aniołów. Z niczym już się nie śpieszę, za niczym nie gonię. Spłacę to wszystko prędzej czy później. Jednak żyć chcę teraz a nie za jakiś czas, gdy pozbędę się długów do końca a dzieci wydorośleją.

Za rok będę znów w innym miejscu 🙂 Jeszcze lepszym!