Od marca obowiązuje ustawa zakazująca handlu w niedzielę. Zakupy możemy zrobić jedynie w dwie niedziele miesiąca- w pierwszą i ostatnią. W pozostałe niedziele wszelkie duże markety są zamknięte. Rząd wprowadzając ustawę zakazującą handlu w niedzielę miał na uwadze polskie rodziny, aby znalazły czas dla siebie. Ale czy na pewno?
Jako pracownik restauracji mogę dostrzec pewne trendy jeżeli chodzi o niedziele. Zakaz handlu objawiał się wielu ludziom jako obrazek pokazujący całą rodzinę spacerującą w niedzielę w słoneczną pogodę. Dwoje rodziców i dwoje dzieci odwiedzających restauracje. Wcale tych odwiedzających nie ma więcej, niż w zwykłą handlową niedzielę. Akurat w naszej restauracji niedziela była zawsze najgorszym dniem jeżeli chodzi o utarg. Raport sprzedaży był zawsze 50% niższy, niż w zwykły dzień tygodnia. Co prawda, zdarzają się wyjątki i w niedzielę przyjdzie nam multum ludzi, ale zazwyczaj „szału nie ma”. Trend również jest taki, że więcej ludzi do restauracji przychodzi na początku miesiąca, niż na koniec miesiąca. (wypłata)
Zastanawiam się, co stałoby się gdyby zakaz handlu dotknął również retauracje. Moje wynagrodzenie spadłoby raczej do najniższej krajowej i wcale nie przesadzam. Weekendy są najbardziej obleganymi terminami w kalenendarzu, jeżeli chodzi o imprezy okolicznościowe: chrzciny, wesela, poprawiny, komunie (w niedziele!!!), urodziny, imieniny, stypy, 18-tki, obiady rodzinne, imprezy integracyjne firmowe.
Weekendy, a zwłaszcza niedziele w mojej rodzinie wyglądają tak, że albo mój mąż pracuje tego dnia, albo ja i tak wymieniamy się, co tydzień. Pod koniec miesiąca Łukasz dostaje grafik z pracy, ja wędruje z tym grafikiem do mojej pracy i ustalamy z dziewczynami zmiany, na jakie pracujemy w kolejnym tygodniu. Gdy w sobotę pracuje mój mąż, ja biorę wolne i opiekuje się dziećmi. Gdy wolną niedzielę ma mąż, robimy na odwrót. Powiem więcej, ja wolę pracującą niedzielę, ponieważ następnie mogę odebrać sobie ten dzień wolny np w poniedziałek. W poniedziałek załatwię sprawy urzędowe, pójdę do lekarza, zrobię duże zakupy. Sprzedawczyni w markecie niestety już ma tą opcję zablokowaną. Ma wolną niedzielę, koniec kropka. Za to popracuje sobie dłużej w piątek lub sobotę (Biedronka) do 22:00. Obawiam się, że nie było to dobre rozwiązanie. Tabuny ludzi przed niedzielą, zakupy jak na wojnę i sprzedawcy mający wolną niedzielę. Czy cena wolnej niedzieli nie jest za bardzo wysoka?
Pracując na popołudniowe zmiany mam na szczęście tą możliwość, że zakupy mogę zrobić przed godziną 14:00. Jest to zupełnie inny wymiar robienia zakupów wśrod młodych mam i emerytów 😉 Rozumiem również osoby, które tych zakupów nie mogą zrobić w tygodniu, bo godziny pracy im tego nie umożliwiają. Do tego dzieci, przedszkole, niania, inne sprawy. Rozumiem, naprawdę. Sama niedawno uciekłam z tego systemu, bo zanim zrobiłam zakupy i zatankowałam po pracy była już prawie 20:00.
My teraz jako restaracja mamy problem, jeżeli chodzi o pieczywo. Piekarnia w niedzielę świeżego nam nie przywozi, tak jak w tygodniu. Musimy zdać się na market w niedzielę, gdy nam chleba „w knajpie” zabraknie do zakąsek, śniadań, obiadu. Jeżeli mamy niedzielę niehandlową to znów kupujemy tego chleba więcej w sobotę i nigdy nie wymierzymy, ile go będzie potrzeba (bo z tym jest różnie) i chleb idzie zlewki. A tak w niedzielę dokupowaliśmy, gdy nam ewidentnie go brakowało.
Czasem sama się gubię i w sobotę wieczorem zastanawiam się, czy jutrzejsza niedziela jest handlowa. Zwłaszcza jeżeli w danym miesiącu wypadną dodatkowo święta. Jeżeli lubicie planować cotygodniowe większe zakupy, tak jak ja, to polecam wam specjalny kalendarz: Niedziele handlowe 2018 – kalendarz dni wolnych od handlu.
Warto zapisać sobie taki kalendarz w ulubionych zakładkach przeglądarki i w razie potrzeby odpalić oraz sprawdzić, czy w tą niedzielę markety są otwarte. W kolejnym roku kalendarzowym 2019 tylko ostatnia niedziela miesiąca będzie handlowa, a w 2020 roku handlowych niedziel będzie jedynie 7.
A jak wygląda wasza „wolna niedziela” po wprowadzeniu zakazu handlu?
3 comments
Zdecydowanie zgadzam się z twoim podejściem do handlowych niedziel. Nie do końca zapytano ludzi którzy w niedzielę pracowali jaka opcja jest dla nich lepsza. Często też w niedzielę dorabiali studenci czy emeryci… Jako finansistka zawsze uważałam że rynek sam sobie najlepiej wszystko ureguluję. Ale tym przypadku tak nie było. Moja córka też pracuje w gastronomii. Oni w niedzielę maja zawsze zamknięte, ale
teraz mają nowy kłopot jak zrobić bic zakupu na poniedziałek, gdy zaczynają pracę od 6 tej rano…
Jak widać są i plusy i minusy. Sama byłam przeciwna temu zakazowi
Ja mam mieszane uczucia. Na moje życie to nie wpłynęło,gdyż i tak raczej nie robiłam zakupów w niedzielę – nawet nie z jakiś względów religijnych, tylko po prostu zakupy robimy 2-3 razy w tygodniu,przy czym część z tego to dokupienie chleba i mleka (coś,co Ty masz już z głowy). Pewnie zyskają małe sklepiki,które mogą być czynne. Stracą pewnie punkty gastronomiczne w galeriach handlowych. Zakładam, że w kontekście całego społeczeństwa bilans wyjdzie w okolicach zera…