Spodobał mi się cykl Alicji Oszczędnickiej o wpisach nie do końca finansowych, gdzie uchyla rąbka tajemnicy o sobie, swojej rodzinie, swoich uczuciach i planach. 2 miesiące temu nasze życie wywróciło się kompletnie do góry nogami. Uczymy się życia w mieście, uczymy się anonimowości, której tak bardzo nam brakowało. Uczymy się cieszyć, tym co mamy. W tym cyklu wpisów chciałabym wam zaprezentować nasze plany/ marzenia, oczekiwania naszych dzieci, całkowitą zmianę mentalności, ponieważ wyrwaliśmy się w końcu z małej miejscowości, której na imię zazdrość i nienawiść.

  • Emocje– Już trochę opadły. Przestawiamy się z cyklu letniego na normalne, codzienne życie. Z euforii i niedowierzania, iż się udało przechodzimy pomału w stan stagnacji. Potrzebowaliśmy stabilizacji, spokoju i uwierzenia we własne siły. Ja się wyciszyłam, nie jestem już tak nerwowa jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nie krzyczę na dzieci. Uczymy się rozmawiać i być ze sobą. Po prostu być i tłumaczyć sobie wiele rzeczy.

 

  • Praca– po 1,5 miesiąca pracy w hotelu złożyłam wypowiedzenie. Dziś jeszcze nie chcę pisać dlaczego. Tu nawet nie chodzi o kwestię finansową, choć nie mamy jeszcze Funduszu Awaryjnego. Zanim złożyłam wypowiedzenie, wysłałam kilka CV  i dostałam fajną propozycję pracy w szkole niepublicznej za większe pieniądze. Jestem w szoku, ile w naszej okolicy jest ofert pracy i jak szybko pracodawcy każą się na nie decydować łącznie z kolejną przeprowadzką. Jestem w szoku, jakie ładne pieniądze można zarobić na Dolnym Śląsku. I pomyśleć, że jeszcze niedawno cieszyłaby mnie choć najniższa krajowa. Przeskakuję z pracy do pracy bez przerwy w wynagrodzeniach. Mąż od końca sierpnia idzie na staż i będziemy czekać na dalszy rozwój sytuacji.

 

  • Przyjaźń– po przeprowadzce poznałam kilku cudownych ludzi. Mam cudownych współpracowników i tylko ze względu na nich będzie mi żal opuszczać to miejsce. Ludzie jednak potrafią być pomocni i cierpliwi. Ludzie potrafią szczerze rozmawiać. Poznałam sąsiadkę, która ma trójkę dzieci, świetna kobieta. Moje dzieciaki mają w końcu koleżanki, choć Natalka jest dla nich jak niania, ponieważ jest najstarsza z towarzystwa. Wyjeżdżając zostawialiśmy też swoich przyjaciół. Nie było ich wielu, przez prawie dwa miesiące mieliśmy kontakt może z trójką z nich.

 

  • Wakacje– przeprowadzka za przeprowadzką, a jednak chcieliśmy choć ciut poczuć magię upływającego lata. Spędzanie wakacji w gronie rodzinnym wcale nie musi być drogie. W sumie za wiele pieniędzy nie mamy. Gospodarujemy tak nimi, aby nam po prostu wystarczyło. Nie biedujemy, nie liczymy 3 razy dziennie każdego grosza. Rozsądnie planujemy wydatki. Dwa razy byliśmy z dziećmi w ZOO w Mieroszowie. Jest to takie swojskie miejsce z wiejskimi i dzikimi zwierzętami. Jest plac zabaw, kozy biegają samopas, koty podchodzą do głaskania. Uwielbiamy tam bywać. Widoki na góry przecudowne, a już całkiem niedaleko dojechaliśmy do granicy z Czechami 😉 Kilka razy byliśmy na basenie miejskim. Po godz 16:00 mamy zniżkę i wchodzimy dosłownie wszyscy razem za kilka złotych. Odwiedzamy rodzinę w Wałbrzychu. Chodzimy na pobliski plac zabaw, byliśmy na koncercie Video i wybieramy się również na Pięknych i Młodych. Wstęp za free 🙂 Pojechaliśmy nad jezioro w Mietkowie ze strzeżoną plażą. Korzystamy z darmowych festynów dla dzieci. Nie możemy uwierzyć w to, że życie tutaj całkiem różni się od życia na Warmii. Są atrakcje, miejsca dla dzieci, koncerty, mistrzostwa… Jej jej jej, dużo by opowiadać. Spodobało nam się tutaj, po prostu 🙂