Nastał listopad, ponury, deszczowy, mglisty miesiąc. Nie lubię listopada. Jestem ciekawa jak te cykliczne wpisy zmienią się na przestrzeni całego roku mieszkania na Dolnym Śląsku. Ostatnio na blogu zapanowała pustka, cały tydzień bez ani jednego wpisu. Młyn w pracy, przemęczenie i właśnie praca, praca i nieustanna praca dały mi o sobie nieźle znać.
#praca- mam wrażenie, że padłam ofiarą mobbingu we wcieleniu „szefostwa” w szkole. Wszystko jest źle, wszystko jest niedobrze. Myślałam na początku, że to być może tak ma być, że raz jest dobrze, a raz źle. Tylko zaczęłam obrywać za rzeczy i sytuacje, które nie powinny mieć miejsca. Ciężko mi pisać o tym wszystkim (i nie o wszystkim jeszcze mogę), przecież dość niedawno byłam taka happy i zafascynowana nowym miejscem pracy… Zastanawiam się, czy ja przypadkiem nie przyciągam takich ludzi. Chciałabym po prostu być traktowana jak człowiek, tak jak ja traktuję każdego kogo spotkam na swojej drodze, a tak się nie dzieje. Po przeprowadzce trafiłam najpierw na furiata, a teraz na wampira energetycznego pod postacią pani dyrektor „dobrej cioci” zaniża samoocenę młodych nauczycieli. Dziwiłam się na początku roku szkolnego, że w szkole brakuje połowy kadry, później dziwiłam się, że nauczyciele potrafią rzucać tam pracę z dnia na dzień. Ja mam teraz marzenie, dopracować do końca umowy próbnej do 30.11 i uciec gdzie pieprz rośnie, choć pracę z dziećmi uwielbiam, to w tym miejscu nie wytrzymam dłużej. Albo z przemęczenia i rozgoryczenia nie wstanę za miesiąc, dwa z łóżka albo gorzej- rozbiję się samochodem- w końcu poświęcam na dojazdy 2 h dziennie …. Nie śpię albo śpię po dwie, trzy godziny na dobę, nie jem, dzieci prawie swoich nie widzę. Moje 3-letnie dziecko krzyczy w nocy wołając mamę 🙁, dziś rano po pobudce synek pytał, czy upiekłam babeczki- taki nasz jedyny rytuał raz na miesiąc jak znajdę choć ciupkę siły i czasu… Nie chcę poświęcać rodziny dla pracy. Dla pracy, która przestała mnie cieszyć. Pracowałam w różnych szkołach, ale ta…. Aż przykro mi pisać… Dziś zaczynam wyszukiwać nowe oferty pracy. Blisko domu- maksymalnie 20 km dojazdu.
# dzieci- nie dość, że cierpię na punkcie pracy, to jeszcze ubolewam nad brakiem czasu dla dzieci. To jest strasznie przykre, że ani razu od początku września nie mogłam zaprowadzić moich dzieci do przedszkola, ani odebrać z placówki, ponieważ ja późno wracam do domu. Mam wrażenie, że sytuacja odbija się na córce, ponieważ zaczęła się znów moczyć… Nie wiem, czy nie obijemy się jeszcze o dodatkową szpitalną diagnostykę, ale wtedy chciałabym z nią być. Po prostu być przy moim dziecku.
# samochód- przecież jak się wali, to wali się wszystko. We wrześniu trafiła mi się naprawa układu elektrycznego, ponieważ cały się spalił w aucie- 300 zł, w październiku- w sumie pod jego koniec obudziłam się, że nie mam opon zimowych, a ja na używanych oponach zimowych kompletnie się nie znam. Więc mam stare auto i nowe opony- z zamontowaniem wyszły mnie 600 zł, w poprzednim tygodniu w piątek przed samym Świętem Niepodległości spadł mi pasek z alternatora-dobrze, że znalazłam szybko numer do pobliskiego warsztatu. Panowie mnie zholowali, pasek zakupili, zamontowali, a mnie cała impreza kosztowała 100 zł. Dziś odstawiłam auto na zrobienie łożysk, układu kierowniczego i czegoś tam jeszcze do tych łożysk, potrzeba będzie zrobić jeszcze zbieżność kół- kolejne 400 zł.
Co mi z tego, że w pracy, z której chcę odejść zarabiam 2500 zł, skoro co miesiąc wkładam 700 zł w benzynę i 300/400 zł dodatkowych kosztów napraw/ opony itd.
Z plusów całej sytuacji chcę wam napisać, że na początku października wymówiliśmy ubezpieczenie z kredytu– rata spadła nam z 490 zł na 4,70 zł przed 12 miesięcy do grudnia 2018 roku.
I abonament męża telefoniczny- pani w punkcie plusa dała nam hasło do internetowego logowania, aby przejrzeć bilans połączeń. Okazało się, że abonament podskoczył dwa razy. Mąż zapomniał o kodzie bądź smsie, aby abonament został taki sam jeszcze przez dwa lata (taki mix płacisz 30 zł przez 3 lata lub 1 rok 30 zł a kolejny rok 60 zł). Na dzień dzisiejszy pozostało mu tylko lub aż jeszcze 6 miesięcy płacenia dużych rachunków. Czyli 63 zł abonamentu + 17 zł rata za telefon. Myślę, że niedługo przeniesiemy go do innej sieci. Być może mnie uda się coś wynegocjować w T-mobile, podobno dwa numery mają taniej. W plusie mają dla niego nową ofertę na przedłużenie współpracy- abonament uwaga szałowo niski, tylko 41 zł miesięcznie pffffffff 😉
Smutny ten wpis, wszystko mi się posypało. Zaczynam wysyłać CV, ale znów boję się, że wpadnę jak śliwa w kompot. Nie umiem wyczuwać intencji ludzi. Jak angażuję się w jakąś pracę to na 100%, a jak już ktoś mnie zawiedzie na całej linii, to nie ma zmiłuj i nie potrafię wybaczyć, nie wierzę, że ktoś zmieni się od tak. Jak nie podpiszę nowej umowy, to pewnie będzie pisk, bo zabraknie nauczyciela. Jednak moim zdaniem pracownika trzeba szanować, tym bardziej na rynku pracy, gdzie tych pracowników jest deficyt. Według portalu olx.pl jest 2 tysiące ofert pracy w promieniu 30 km od naszego miejsca zamieszkania.
A blog? Jest połowa miesiąca, a mnie się kończy pakiet hostingowy. Od nowego roku będę musiała przejść na droższy level, ale czego się nie robi dla wiernych czytelników. Dzięki, że jesteście 🙂
23 comments
W życiu to zawsze tak jest, że jak się coś zaczyna dziać to kilka spraw na raz. Normalne. Ale głowa do góry! Obyście mięli tylko takie problemy w życiu! Dacie radę wyjść z tych niepowodzeń obronną ręką.
Zgodzę się z przedmówcą. Takie problemy to pryszcz. Nie chorujecie, nie głodujecie itp. więc praktycznie nic się nie dzieje. Weźcie się w garść i do dzieła. Dobrze, że zaczęłaś szukać pracy. Może coś się trafi fajnego. Powodzenia!
Dokładnie, trzeba poprawić koronę i do przodu ? dziś nastał nowy dzień i już mi lepiej ?
To prawda zawsze tak jest. Właściwie o ile narzekam, że w życiu mi jest nudno – to za chwilkę wszystko wali sie na głowę i znowu nie wiem w co ręce włożyć 😛 Więc trzeba powolutko do przodu 🙂
eh
ja bym wytrwała do czerwca dla stopnia awansu,a żyłabym śiwetami,przerwą na ferie…itp.
i zawsze w szkole bym na karte nauczyciela pracy szukała, to specyficzna praca w 40 h trudno uciągnąć…harówka straszna…
a jak czujesz ze nie dasz rady ani dnia dł€żej ciągnij zwolnienia-na dzieci,siebie…
Ja nie chcę przetrwać dla awansu, nie jest on tego wart. Ferie również będę miała pracujące oraz okres pomiędzy świąteczny- także małe pocieszenie 😉
A kiedy 26 dni urlopu?jak kp to urlop i dwa dni opieki na dziecko…
Praca zawsze jest średnia i wszędzie będą problemy naucz się z tym radzić, mieć w tyłku wszystko kto coś mówi, bierz pensje. a jeśli będzie tragicznie zmień ja.. nigdy nie rzucaj pracy bez nowej. To zawsze kłopoty. A samochód z każdym będzie tak samo. Każdy się psuje, 400 zł to nie dużo na naprawy i to doceniaj. Telefon przenieść dwa numery do Nju mobile, zapłacisz za dwa 39 zł. Moim zdaniem w wiele problemów sama się pakujesz. Przede wszystkim albo praca albo czas dla dzieci. Ciężko to pogodzić i to długo proces aby to zrobić.
Żeby to było takie proste, brać kasę i się nie przejmować… Łatwiej jest napisać, a trudniej zrobić. A w samochód wpakowałam od początku września 1,5 tys złotych bez benzyny, to mało serio? Być może to długi proces, aby pogodzić i pracę i rodzinę, ale małe dzieci ma się tylko raz… I to jaką więź teraz nimi mam, zaprocentuje na przyszłość.
Oczywiscie, zycie to kwestia wyboru. Wiec jak chcesz pracowac i miec duzo czasu dla rodziny?
Ja nie mówię, że chcę mieć tego czasu dużo i nie da się fizycznie w 100% wszystkiego pogodzić. Z resztą myślenie kobiety a mężczyzny w kwestii wychowania dzieci jest często też zupełnie inne. Mnie naprawdę cieszą zwykłe codzienne momenty- typu zjedzenie wspólnej kolacji, obejrzenie razem filmu lub pójście z dzieckiem do lekarza. Ja tego ostatniego wcale nie mam, tak jak napisałam we wpisie nie byłam ani razu w przedszkolu moich dzieci, nie rozmawiałam ani razu z ich nauczycielką. A już mija 3 miesiąc. Przygotowuje dzieci w zerówce do nauki literek, czytania a nie mam pojęcia czy moje dziecko litery zna. Takie niuanse. Szewc bez butów chodzi. Ja nie pamiętam, kiedy ostatni raz obiad ugotowałam. Sama dwa razy przekładałam swoją wizytę u lekarza, bo nie mam kiedy pójść. Ja nie mam czasu dla siebie, dla dzieci również. Nie mam kiedy zrobić wyników z moczu dla mojego dziecka, czy to jest normalne twoim zdaniem? Być tak uwiązanym od pracy,żeby nie mieć za grosz życia prywatnego? Po co nam dzieci, które mają wychowywać obce osoby, tv i tablet? Coś jest nie tak..
1.5 w kilka miesiecy w samochod to dużo i jednoczesnie mało, mogło być dużo gorzej. Rozumiem że chcesz pobyć z dziećmi to jasne i klarowne. Ale w dzisiejszym zabieganym świecie mało kto ma taki komfort, większość osób odbiera dzieci z przedszkola o 17-18… i nie ma czasu na nic. Oczywiście nie musisz tak żyć ale wtedy musi cię na inny model spędzania czasu po prostu stać. Inaczej wróże wieczne problemy, wieczny brak kasy… Proponuje pracować w tygodniu a w weekendy mocno spędzać czas z dziećmi.. Musisz życie sobie poukładać a nie obrażać się na nie. Obecnie to tak wygląda, auto się psuje jeżdżę do pracy bez sensu tam pracować. I masz racje ale znajdź alternatywę,później sprzedaj samochód i idź z buta.. do pracy. Miej więcej czasu dla dzieci ale pierwsze załatw na to środki.. Spłać kredyty… bo inaczej dzieci mocno odczują brak kasy. I nie chce się wymądrzać też nie mowie jak masz żyć bo to twoja decyzja ale twoje życie to ciągła sinusoida postaraj się nad nią zapanować. Twoje życie to twoje decyzje.
Mnie czasem nachodzi taka myśl, że w dzisiejszych czasach bardzo ciężko jest pogodzić pracę z rodzicielstwem…
Ja w tym miesiącu musiałam w końcu zainwestować w nowe okulary (600 zł), a i prawdopodobnie rozrząd w samochodzie będziemy musieli wymienić (1000 – 2000 zł, w zależności od tego „jak pójdzie”, jak to nazwał mechanik), także rozumiem 😉 W nowej pracy pracuję nieco ponad miesiąc i jeszcze nie wiem, co sądzić. Inna specyfika, inna zadaniowość, niby jest w porządku, ale stres spory. W weekend totalnie się wyłączam, ale w niedzielę, jak teraz, o 17.00, już myślę „jutro poniedziałek”, więc podczytując blogi staram się wyłączyć myślenie… 😛 Trzymaj się ciepło!
Aga rozumiem co czujesz. Najgorsze są te dojazdy one cię wykańczaja i czasowo i finansowo. Ciężko bez znajomości znaleźć pracę na kartę nauczyciela tyle tylko że ma wrażenie że obecny rząd nauczycieli mocno ogranicza więc i te niewielkie przywileje zniszczą. Ludzie sobie nie zdają sprawy 18 godzin a kolejne 30 w domu. Sprawdzanie prac trwa całe niedziele. Jak się ma 18 godzin to przynajmniej 10 klas to jest ciągle gdzies klasowa gdzieś kartkówka.. Dodatkowo jakies wymysly dyrekcji ciągle rady i zebrania.. Zawod nauczyciela jest coraz bardziej upadlany. Nie wiem co ci poradzić najlepiej coś koło domu żebyś mogła pozbyć się auta na jakiś czas i odetchnąć od benzyny i napraw a i jeszcze 2 godziny dziennie dla dzieci. Łatwo powiedzieć trudniej wykonać. Może tak miało być..
tak auto jako pożeracz połowy wypłaty? sprzedać koniecznie ,a za uzyskane pieniądze nadpłacić kredyt?spłacic jeden kredyt
Na Śląsku jest dużo pracy dla germanistów w centrach usług wspólnych, mozna naprawde trafic do firmy ktora inwestuje w rozwoj pracownikow. Albo zatrudnij sie w szkole na czesc etatu za minimalna pensje i w wolnych chwilach rozwijaj wlasna dzialalnosc gospodarcza. Jak masz taka umowe to od dzialalnosci placisz tylko skladke zdrowotna, ktora prawie w calosci odpisujesz od podatku. Za to koszty zwiazane z samochodem i rozwojem wrzucasz w koszta. A na godziny pracy nie ma co sie o obrazac – w wiekszych miastach tak wlasnie jest. Sprobuj wykorzystac czas dojazdu przyjemnie – audiobooka posluchaj, moze jakiegos o samorozwoju, ktory Cie zainspiruje?
A chciałaś zmieniać miesiące zamieszkania bliżej pracy i dzieciom przedszkole/szkole. Macie poduszkę finansową byś mogła zrezygnować z pracy? Trzeba na mieć poduszkę i zapas na trochę żeby można było zmienić prace. W żadnej nie jest idealnie… niestety
Ja bez zastanowienia zmieniłbym pracę w takiej sytuacji, bo chorych warunków pracy nie można respektować, tym bardziej że mają aż taki wpływ na Twoje życie. Mam nadzieję że się ułoży i znajdziesz coś wartego uwagi, a przy tym nadal będziesz pracowała z dziećmi.
Agnieszka – głowa do góry 🙂
Skoro w tej szkole jest taki przemiał nauczycieli (inaczej tego nazwać nie można) to było duże prawdopodobieństwo że i u Ciebie się posypie. Jesteś pod kreską – złapałaś byka za rogi. Ze swojej strony zrobiłaś naprawdę dużo – i to nie Twoja wina że nie wychodzi albo że koszt zbyt duży. Skoro mało kto wytrzymuje warunki pracy tam – nie bierz na siebie odpowiedzialności za sytuację. Dla swojego zdrowia psychicznego i dzieciaków. Po prostu poszukaj kolejnej pracy. Jedno doświadczenie za Tobą. Czas na kolejne i tyle. Głowa do góry i szukaj intensywnie alternatywy. Faktycznie dobrze by było gdybyś miała zaklepaną kolejną pracę przed rzuceniem tej. Ewentualnie porada z własną firmą. Jeśli czujesz się na siłach – to może być dobra opcja. szczególnie że masz dobry fach w ręku 🙂
Ja zanim trafiłam na „swoją pracę” to zmieniałam ją 4 razy średnio co miesiąc, dwa, po okresie próbnym więc Tobie też radzę szukać i się nie przejmować 🙂
Samochód to niestety skarbonka bez dna 🙁
Wielki szacunek za to, że nie chcesz żyć i pracować jak inni. Bardzo mi się podoba że chcesz więcej czasu spędzać z dziećmi to jest bardzo ważne i na pewno zaprocentuje w przyszłości. Z pracy bym zrezygnowała i szukała innej takie wampiry energetyczne to najgorsze co może być. Będzie dobrze, pozdrowienia i powodzenia
Co do telefonu – sprawdźcie oferty mniejszych sieci, takich jak nju, czy premium – nie jest to reklama, ale abonament z darmowymi rozmowami na komorke, smsami i pakietem neta można mieć za 16-17 pln. Zdecydowanie lepiej i taniej niż w 'dużych’ sieciach.
Co do pracy – tak jak ktoś wspominał, szukałaś czegoś w korpo z językiem niemieckim? HRy, albo jakaś księgowość w większej korporacji – i masz szanse na sensowne zarobki, dodatkowe benefity w stylu prywatnej opieki zdrowotnej dla rodziny, raczej ścisłe trzymanie się kodeksu pracy. Oczywiście korporacja korporacji nierówna, ale raczej dbają one o pracownika.