Mamy połowę kwietnia, wiosna powitała nas dość ciepło. Zamiast kurtek wiosennych, moje dzieciaki ubrały krótkie rękawki i rozpoczęły sezon za lody 🙂 Dziś pisząc ten wpis, za oknem jest prawdziwie deszczowo, ale deszcz również jest potrzebny. Od tego miesiąca przestaliśmy „dziadować”.
# „Dziadowanie”– czyli żałowanie sobie każdej wydanej złotówki, nawet gdy jest jakaś potrzeba. W końcu z dwoma normalnymi wypłatami odżyliśmy. Od maja tej wypłaty będzie o kilka stówek więcej, ponieważ mój mąż będzie miał przepracowany już cały kolejny miesiąc. Wyliczyłam, że będziemy mieli dostępnych od maja 800 zł więcej w budżecie poza podstawowymi potrzebami związanymi z jedzeniem, rachunkami, autem czy ubraniami.
Wyliczyłam, że na przeżycie z miesiąca na miesiąc bez zbytnich szaleństw jest nam potrzebne 4500 zł. Minimum egzystencjonalne dla naszej rodziny to 4000 zł. Na życie od maja pozostawiamy sobie:
- 1530 zł najniższej krajowej z mojej wypłaty
- 1530 zł najniższej krajowej z wypłaty mojego męża
- 745 zł renty socjalnej mojego męża
- 500zł (z 500+), które przysługuje na jedno dziecko
- 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego.
Daje nam to w sumie prawie 4460 zł na życie miesiącznie.
Z naszych wypłat powinno zostać nam co miesiąc 800 zł, które następnie przeznaczymy na nadpłatę długów oraz oszczędności (na początek 1000 zł FA)
Być może będzie to co miesiąc 1000 zł z dodatkami za nocne służby mojego męża. Jeżel zostaną nam pieniądze z tych 4500 zł miesięcznie, to również przeznaczymy je na nadpłatę długow. Wiadomo, że odsetki kredytowe są jeszcze lepiej oprocentowane, niż jakakolwiek lokata :). Jeżeli uda mi się, co miesiąc dorobić jakiś grosz z bloga, to również trafi to do puli oszczędności. Wszelkie napiwki będą odkładane na wakacje, prezenty świąteczne lub urodzinowe. Policzyłam, że z napiwków w grudniu miałabym ładną dodatkową „13-tkę” 😉 Co miesiąc z napiwków wpada do słoika od 200 do 300 zł. Jeszcze będzie w lipcu zwrot podatku. Dodatkowy zastrzyk pieniędzy, aby rozpędzić kulę śniegową!
#dwa lata
Spłacimy wszelkie zobowiązania w ciągu dwóch lat, ale jest kilka warunków:
- pracujemy przez dwa lata w dotychczasowych pracach, ponieważ odpowiadają nam wynagrodzenia oraz zmianowość prac, co do opieki nad naszymi dziećmi;
- dokopujemy ostro długom, aby jak najszybciej dojrzeć pierwsze rezulataty i już na koniec 2018 roku pozbyć pierwszego mniejszego kredytu;
- nie zadłużamy się więcej pod żadnym pozorem;
- Oszczędzamy na samochód, tak aby za rok kupić coś lepszego ze zwrotem podatku. Chcemy przeznaczyć za rok na auto ok. 7/8 tysięcy złotych z własnych pieniędzy;
- nie żałujemy pieniędzy na kursy/ szkolenia/ ksiażki, które wniosą coś w nasz rozwój;
- w miarę możliwości odpoczywamy, wybieramy urlopy i przeznaczamy część pieniędzy na rozrywkę;
Za rok, za półtora roku jak już będziemy na finiszu spłaty długów i będziemy mieli zebrane trochę własnych oszczędności, zaczynamy interesować się tematem kredytów hipotecznych. I mam nadzieję, za dwa lata weźmiemy niskooprocentowany ślub z bankiem 😉 Wtedy to z ratą z banku i czynszem oszczędności powinno zaostać nam jeszcze więcej miesięcznie bez kredytów konsumpcyjnych, na które od maja będziemy przeznaczać powyżej 1000 zł + wynajęcie mieszkania 1500 zł miesięcznie…
# mini urlop majowy i wakacje majowe
Okazuje się, że dzieciaki w Polsce będą miały tydzień wolny od szkoły, a babcia na Warmii i Mazurach bardzo stękniła się za wnukami. W czwartek 26.04 wsiadam w pociąg i zawożę dzieci na Warmię, w niedzielę 29.04 wracam, a dzieci zostawiam z babcią na tydzień. W piątek 04.05 mój mąż wyjeżdża pociągiem w tamtą stronę, aby dzieciaki z powrotem przywieźć. Odwiedzę przy okazji moich dziadków, przyjaciół i miejsca, za którymi się stęskniłam. Oczywiście na podróż przeznaczam pieniądze oszczędzone w kwietniu- te z nadwyżki finansowej. Nie chcę jechać swoim samochodem, ponieważ jak zepsuje mi się na autostradzie, to laweta oraz naprawa przekroczą koszty jego wartości. a poza tym jadę sama z dziećmi. Pociąg mamy bezpośredni z Wrocławia do Olsztyna. A z Olsztyna babcia odbierze nas samochodem w dalszą drogę. W wakacje być może nie odwiedzimy naszych stron, pod koniec czerwca jedziemy do Kołobrzegu, następnie na początku lipca przyjeżdżają do nas znajomi. Drugą połowę lipca na urlop zaklepała koleżanka z pracy, a sierpień mamy prawdziwy sezon w pracy. Teraz będzie taki jedyny czas, aby później nie żałować, że mogliśmy, a nie pojechaliśmy.
Wspominałam wam w pierwszym wpisie z serii” „Nowe życie- nowi my- nowa rzeczywistość” o mamie trójki dzieci, którą poznałam zaraz po przeprowadzce do Strzegomia. Zaprzyjaźniłyśmy się. Bożena była jedyną osobą, z którą mogłam porozmawiać prawdziwie od serca. Widać było jak bardzo była ona oddana swoim dzieciom, świata poza nimi nie widziała. Kilka dni temu zmarła na raka pozostawiając trójkę malutkich dzieci 🙁
Życie mamy tak krótkie, że nie warto czekać, na niewiadomo na co. Tylko działać tu i teraz, a nie za miesiąc, może za dwa. Bo za miesiąc, za dwa może nie nadejść… Nie odkładajcie marzeń na później, nie odkładajcie planów na później…
Życie jest krótkie, cieszcie się sobą i bądźcie wdzięczni za każdy kolejny dzień, za każde kolejne osiagnięcie, za każde ważne rzeczy dla was samych… Za każdy krok na przód.
A o marzeniach będzie kolejny wpis.
3 comments
Dobry plan – mam nadzieję, że się powiedzie
Powodzonka. Kibicuję całym sercem
Okropnie się czuję, gdy odchodzą dobre osoby. Nawet jak ich w zasadzie nie znam. Tak jak piszesz – nie wiemy, co będzie za miesiąc. Dzięki za motywujący wpis i do następnego!