Jeden kredyt, drugi kredyt, trzeci kredyt…… STOP!
Pamiętam nasz pierwszy kredyt, przez niego nie spałam 3 noce głowiąc się, czy może jednak iść do banku i wymówić umowę. Drugi kredyt był o tyle łatwiejszy, że było wiadomo, że jeden spłacamy, drugi też spłacimy. Już diabeł przestał być taki straszny. Jeden kredyt, drugi kredyt, trzeci kredyt, karta kredytowa, debet na kocie bankowym i powiedziałam dość! Za chwilę wyczerpiemy wszelką zdolność kredytową oboje i okaże się, że inaczej nie potrafimy żyć. Od tego momentu krótka jest droga do windykacji…