Miałam podsumowanie całego 2018 roku stworzyć w święta, ale jednak święta to nie czas na to. Chciałam spędzić te 3 dni wyłącznie z moją rodziną odcinając się od blogowego świata. Później znów wpadłam w wir pracy i drugi raz w grudniu stopuję- kolejne 3 dni wolnego w związku z Nowym Rokiem. Nie czuję się jeszcze na takie podsumowanie przygotowana, ponieważ moja sytuacja od końca listopada jest bardzo (znów to napiszę!) przełomowa. Więcej na ten temat ujawnię wam niedługo, na ten moment układam swój kalendarz na cały nowy rok planując wszystkie ważniejsze wydarzenia oraz urlopy. Urlopy muszę koniecznie zaplanować, ponieważ pracy zapowiada się co nie miara.
W nowym roku chciałabym poświęcić więcej czasu blogowaniu. Chciałabym poświęcić na to zajęcie 20 h tygodniowo, 10 h według harmonogramu, reszta godzin w doskoku, tak jak funkcjonowało to do tej pory. Od 35 h do 40 h tygodniowo muszę poświęcić pracy etatowej, a kolejne 16 h dodatkowemu, lepiej płatnemu zleceniu. Wiem, że przeliczając pracuję 70/ 80 godzin tygodniowo, lecz to w najbliższym czasie się nie zmieni. Chciałabym, aby tak było- lecz dopóki jestem młoda i mam wystarczająco sił, chcę w jak najszybszym czasie spełnić cele finansowe. Najważniejszym celem jest rozprawić się z długami.
Czasem mam ochotę odpuścić i nachodzą mnie wątpliwości. Sytuacja finansowa jest ustabilizowana i z palcem w nosie mogłabym płacić raty kolejne 6 lat spokojnie sobie żyjąc, a dodatkowe pieniądze przeznaczyć choćby na odpoczynek. Z drugiej strony nie chcę już sobie wyobrażać życia za najniższą krajową lub jeszcze mniej. Za jedną najniższą krajową opłacam dziś wynajęte mieszkanie. Nie umiem dziś sobie wyobrazić sytuacji, w której nie mam co do garnka włożyć albo zastanawiam się, czy będą pieniądze w tym miesiącu na życie, czy jednak nie.
Tak naprawdę w całym 2018 roku wydarzyło się w moim życiu bardzo dużo dobrego i powinnam być z siebie niesamowicie dumna. Jakoś dziś pisząc ten artykuł nie potrafię. Być może jestem przepracowana, przemęczona i „niedospana”. A być może ten poświąteczny czas sprawił, że należy coś w życiu zmienić. Tylko pracując prawie 300 h miesięcznie zadaję sobie kolejne pytanie: „Kiedy zmienić”? Trochę wyszedł mi filozoficzny tekst, takie gdybanie nad życiem 😉
Podsumowuję więc, co się wydarzyło w 2018 roku, z czego mogę być dumna:
- W marcu podpisałam umowę o pracę na czas nieokreślony i przepracowałam w jednej firmie cały rok.
- Zaczęłam zarabiać na blogu. W 2018 roku mój łączny dochód z bloga wyniósł 2269 zł netto. We wrześniu zastanawiałam się, czy przebiję do marca 2019 roku 2 tysiące złotych. Zarobiłam też 300 zł brutto z poleceń na blogu produktów Kamili Rowińskiej– trenera rozwoju osobistego. Jeszcze ich nie wypłaciłam, czekam chyba na kolejny równie świetny produkt Kamili 😉
- W maju we Wrocławiu wzięłam udział w spotkaniu z Michałem Szafrańskim, który promował swoją nową książkę: „Zaufanie czyli waluta przyszłości”. Miałam okazję nawet wymienić kilka zdań z Michałem.
- W czerwcu pojechaliśmy nad morze. Był to pierwszy raz dla nas wolny czas leżenia do góry brzuchami, kiedy ktoś jeszcze nam za to płaci (za urlop znaczy się 😉 )
- W sierpniu przeprowadziłam się z rodziną do tańszego wynajmowanego mieszkania;
- Zainwestowałam w rozwój osobisty, który okazał się kluczem do sukcesu. Cały czas pracuję nad sobą, nad zmianą swojej mentalności i poszukiwania choć niewielkich pozytywów na co dzień;
- Pojechałam we wrześniu na wymarzone szkolenie: „Kobieta Niezależna” we Wrocławiu;
- Po latach „burz” nasza sytuacja finansowo- budżetowa się ustabilizowała.
- Znalazłam w końcu odpowiedniego endokrynologa prywatnie, który dostosował mi odpowiednią dawkę leku i dał skierowanie na dodatkowe badania;
- Zaczęliśmy nadpłacać długi i oszczędzać, z każdym miesiącem wychodzi nam to lepiej, choć grudzień jest grudniem i trochę daliśmy na luz 😉 Raz w roku warto się nagrodzić za całoroczny trud okiełznania różnych przygód;
- Podjęłam decyzję o terapii psychologicznej, która jak się okazało jest mi niesamowicie potrzebna. Drugie spotkanie w styczniu i już nie mogę się doczekać. Widzę sama po sobie, że już następują w mojej głowie powolne zmiany;
- Na koniec pomiędzy listopadem a grudniem pojawiła się dla mnie okazja świetnego zlecenia, które będzie trwało okrągłe dwa lata. Przyniesie nam to dodatkowy dochód w budżecie domowym na poziomie 1000/ 1500 zł miesięcznie. Jest to spory zastrzyk gotówki;
- I najważniejsze! Dałam sobie prawo do zarabiania pieniędzy. Jeszcze dwa lata temu najniższa krajowa była dla mnie szczytem marzeń. W wakacje przebiłam swoją granicę 3500 zł netto i zastanawiałam się, jak to fajnie byłoby z 4 z przodu. Od nowego roku może to stać się całkiem realne;
- Dzieciaki zaczęły otrzymywać kieszonkowe, co jest dla nich dobrą lekcją finansów osobistych;
TOP 10 wpisów na blogu z 2018 roku, które były najchętniej czytane:
- Ile kosztuje Cię życie? – 8 024 wyświetleń, wpis opublikowany 20. marca
- Zalety i wady zawodu nauczyciela- czyli zwierzenia młodego belfra– 6 759 wyświetleń, wpis opublikowany 27. lutego
- Rzucić wszystko, postawić na jedną kartę i wyjechać. Opłacało się 🙂– 2 465 wyświetleń, wpis opublikowany 10. kwietnia
- Jak rzucić palenie? Czyli 2 tygodnie bez papierosa– 2 266 wyświetleń, wpis opublikowany 25. stycznia
- Nowe życie, nowi my, nowa rzeczywistość- odcinek (12) ostatni– 1 016 wyświetleń, wpis opublikowany 6. lipca
- Mini ratka- maxi ratka- czyli spłata poprzedniego życia (1)– 992 wyświetlenia, wpis opublikowany 16. sierpnia
- Nasza historia o powolnym zadłużaniu– 911 wyświetleń, wpis opublikowany 17. listopada
- Moje życie nie jest idealne!– 881 wyświetleń, wpis opublikowany 26. czerwca
- Czy 500+ wystarcza na utrzymanie dwójki dzieci?– 865 wyświetleń, wpis opublikowany 1. czerwca
- Budżet domowy- październik 2018– 865 wyświetleń, wpis opublikowany 4. listopada
Statystyki blogowe (wordpress) od początku prowadzenia Rodziny Na Kredyt:
(musicie kliknąć i sobie powiększyć, żeby była lepsza widoczność)
W porównaniu z poprzednim rokiem na blogu przybyło ponad 100 tysięcy unikalnych użytkowników. Imponująca ilość ludzi, która zajrzała na blog.
I wiecie co? Napisałam ten artykuł i jestem z siebie cholernie dumna! Chyba sama sobie musiałam udowodnić tym wpisem, że warto prowadzić bloga, warto spełniać marzenia ( w 2018 roku spełniłam wszystkie ze swojej listy). Warto pisać o tematach trudnych, warto się starać i nawet czasem przywalić głową w mur z hukiem. Tak żeby kolejnym razem wejść oknem, jak drzwiami się nie da.
Zastanawiam się nad planami, marzeniami i celami finansowymi na 2019 rok. Niedługo się z wami nimi podzielę, poza tymi specyficznymi godzinami pracy 😉
Do zobaczenia w Nowym jeszcze lepszym Roku!
10 comments
Wielkie gratulacje!
Ale uważaj na siebie. Masz bardzo ambitne plany i doskonale rozumiem, dlaczego chcesz je realizować. Ale stawką jest również Twoje zdrowie i relacje w rodzinie. Nie sposób pracować 70 godzin tygodniowo nie ryzykując nadszarpnięnia jednego lub drugiego. Twoje dzieci już nigdy nie będą tak małe i nie będą potrzebować Twojej obecności tak bardzo jak teraz. Zdecydowanie warto spłacać długi, ale czasem warto to robić pół roku lub rok dłużej niż potem żałować, że nie poświęciło się czasu na coś innego. A potrzebujesz przecież jeszcze czasu dla siebie. Rozumiem, że m.in. pisanie bloga to elemet samorozwoju, a w pracy pewnie masz tyle ruchu, że dodatkowy sport nie jest Ci koniecznie potrzebny, ale boję się, że będziesz miała po prostu za mało czasu na wszystko, na oddech, na zebranie się w sobie, na popatrzenie, czy to co robisz to idealny układ.
Chyba, że masz to już wszystko zaplanowane i wiesz, że praca na kilka etatów (restauracja, blog, projekt, jakieś obowiązki domowe) przez jakiś, konkretny czas jest potrzebna by ostatecznie z jednego z nich zrezygnować i mieć wysokie dochody z tego, co Ci daje największą radość
Powiem ci szczerze, że ja teraz w sumie już od kilku miesięcy muszę planować wspólny rodzinny dzień, bo nie ma kiedy. W zasadzie funkcjonuję już tak od roku. Tak naprawdę te kolejne 10 h to blog, tak jak dziś- 10 h w pracy, chwila odpoczynku, dzieciaki śpią, więc pisze 4 godziny artykuł na blogu. Myślę, że wyjdzie mi z tego fajne połączenie, tylko muszę to dobrze zorganizować. Tak naprawdę od nowego roku będę pracować mniej na etacie, a za to dodatkowo będę pracować w wyższej stawce godzinowej (3 razy wyższej, niż na etacie) i to mi daje świetną perspektywę prawdopodobnie własnej działalności. Założyłam sobie, że dopóki nie płacimy 3/4 długów to nie odejdę z etatu i takiej myśli się trzymam. Chyba, że inne przychody (czytaj projekt i blog) zaczną przynosić mi większe pieniądze, niż sam etat 😉
Życzę Wam, abyście w roku 2019 mogli cieszyć się z samych sukcesów! :*
Brawo Agnieszka 🙂 Świetnie się czyta takie Twoje wpisy (mimo że Twoje plany już chwilkę znam :)). w których widać – że wszystko się układa i idzie w odpowiednim kierunku. Czasu mało – ale kto cierpi na jego nadmiar? A od ilości czasu spędzonego razem często ważniejsza jest … jego jakość. Bez zmian trzymam mocno kciuki za Was i ściskam serdecznie w Starym i Nowym roku 🙂
Fajne plany, zaplanuj tylko czas na odpoczynek żeby Ci się zdrowie nie posypało 😉
Zaplanowane 😉 A 1 dzień w tygodniu wolny obowiązkowo 🙂
Gratulacje! Szczególnie za to, że dałaś sobie prawo do zarabiania więcej. Wcale nie jest to takie proste, jakby się wydawało.
Cieszę się, że zupełnie przypadkiem trafiłam na Twojego bloga! Bardzo dużo praktycznych pomysłów i fajne.zyciowr podejście które prezentujesz, sądzę że wielu ludziom mogą ułatwić życie.
Do tej pory często korzystałam z rad na blogu http://www.godnezycie.blogspot.com – który także polecam.
Będę tu wracać!
Pozdrawiam 🙂
Też czasem podczytuję tego bloga 🙂
To był dobry dla Was rok. Kolejnego przynajmniej tak dobrego życzę. Gratuluję i trzymam kciuki, żeby starczyło Ci sił. 80 godzin pracy w tygodniu to bardzo dużo. 🙂