Na zakupy jedzenia, chemii/kosmetyków człowiek wydaje najwięcej pieniędzy, nie licząc stałych opłat i zobowiązań finansowych. Nie ma to tamto, czasy mycia się wyłącznie mydłem i prania jedynie w proszku odeszły w zapomnienie. Dziś mamy do wyboru całą gamę produktów w różnych cenach, sposoby na oszczędzanie podpowiadają nam promocje ze sklepowych półek, ale czy zawsze nam się opłacają?

1. Popularnym trikiem, jakie stosują sklepy wielkopowierzchniowe to cena za 100 gram, zamiast za 1 kg. Ostatnio zauważyłam, że tendencja wchodzi również do Biedronki. Tu człowiek widzi cenę 24,50 za kg, a za chwilę jedyne 2,90 za 100 gram! W przeliczeniu jest to oczywiście 29 zł za kg, wystarczy w myślach przesunąć przecinek. Warto również spojrzeć np. na opakowania wędlin, serów. Pod ceną za opakowanie, widnieje zawsze cena za kg i to jej zazwyczaj powinniśmy się trzymać, aby nie przepłacać. To samo z produktami 2 w 1 lub 3 w cenie dwóch. Jeżeli nie planowaliśmy zakupu 3 puszek kukurydzy, bo aktualnie są w promocji, to nie ma sensu „kisić” ich w domu aż data ważności minie lub niewykorzystana będzie nam zalegała na półce w kuchni. Z kolei ostatnio zdarza mi się kupować makarony tylko w promocji, robię ich spore zapasy, które zaraz zjadamy. To samo np z promocją na pieczarki. Kupiłam opakowanie więcej, pokroiłam na plasterki i zamroziłam (takie pieczarki nadają się później tylko na patelnię- za to nie tracą smaku)

2. Reklamówki jednorazowe– muszę się przyznać zgubny nałóg! Ja również jestem z epoki nie zabierania ze sobą reklamówek na zakupy, ale można je sprytnie wykorzystać jako worki na śmieci! Można w nich mrozić np. porcje rosołowe na zupę (ja zawsze kupuję całe 2 kurczaki i je porcjuje-mam wtedy dwie wyżej wspomniane porcje rosołowe, cztery ładne piersi, cztery udka i skrzydełka do pieczenia) lub kości wieprzowe (w momencie, kiedy kupujemy na raz ćwiartkę lub połowę świnki)- te ważniejsze części mrożę w specjalnych podpisanych woreczkach a resztę pakuję w zwykłe uzbierane „saomosię” reklamówki jednorazowe. To też sposoby na oszczędzanie.

3. Skończyła Ci się bułka tarta? A zwykłe płatki kukurydziane zalegają w kącie szafki? Albo sucha bułka wygląda nieśmiało z pułki? Wykorzystaj te rzeczy i zmiel w robocie:) Złotówka w kieszeni!

4. Promocje sklepowe– kiedy ustalasz zakupy na cały tydzień, zajrzyj w gazetki z promocjami (najlepiej w aplikację w tel), być może będzie w promocji fajna ryba? Już masz pomysł na obiad! Pomidory i papryka? Może by tak leczo? Tańszy makaron? Zawsze można zrobić na obiad zapiekankę! Ja robię listę obiadów na cały tydzień. Oszczędza to czas i w sumie pieniądze, bo nie kupię nic pod wpływem impulsu.

bonus-758056_960_720

5. Porównuj ceny z różnych sklepów-trochę ciężkie zadanie, ale jestem właśnie na tym etapie. Utworzoną mam specjalną do tego celu listę. W kolumnach zapisuję ceny normalne i w promocjach danego produktu oraz gramatury. Po 3 tygodniach produkty zaczynają mi się powtarzać (a to jajka, a to chleb, a to jogurty) a więc nie muszę ich po pięć razy wpisywać. Różnicę w cenach widać kolosalną. Warto jest np. dla mnie jechać 20 km do Biedronki na większe zakupy, niż zrobić je na miejscu w miejscowym markecie 😉 Wypisane mam 5 głównych marketów, w których zdarza mi się robić zakupy- już zauważyłam, że potrafię czytać składy produktów i zastanawiam się, czy warto za nie dać trochę więcej.

6. Syropy  na kaszel– moja zmora, moja i moich dzieci w sezonie jesienno zimowym+ syropy antywirusowe/ odpornościowe. Ostatnio pamiętałam, że mam w domu któryś z syropów na kaszel (prawie połowę buteleczki) i spytałam farmaceutę przy wykupywaniu recepty, czy te dwa syropy różnią się znacznie składem. Powiedział, że skład w sumie jest ten sam. No i po co przepłacać. Wyczytałam też na którymś blogu, że warto również zabierać do lekarza listy z lekami, które aktualnie w domu posiadamy, aby nie kupować niepotrzebnie dodatkowych (pewnego razu jeszcze rok roku temu miałam pół szafki samych syropów na kaszel, żeby nie skłamać, było ich z 10 😉 )

7. Inhalator– jeżeli masz dziecko w wieku przedszkolnym i często choruje, czy to na zapalenie płuc, oskrzeli lub zapalenie krtani- warto zakupić inhalator. Inhalator sprawdzi się również w zwykłym kaszlu lub przy katarze. Czasem wystarczy zwykła sól fizjologiczna lub ostatnio kupiłam 3% roztwór chlorku sodu. Fiolki do inhalacji są bardzo tanie i dają szybkie efekty leczenia! Nawet antybiotyk w inhalacji jest o wiele lepszy, ponieważ oszczędza żołądek dziecka.