Świadomość finansowa to jest coś, czego mi zabrakło wchodząc w dorosłe życie. Nie miałam pojęcia o takich pojęciach jak: budżet domowy, marża, stopy procentowe, inflacja. Nie wiedziałam, na jakie koszty składa się rata kredytowa. Nie czytałam umów kredytowych także. Nie umiałam dysponować wydatkami, a znów stopa życiowa wzrastała co rok… To nie mogło się dobrze skończyć.
Jednak się dobrze skończyło. Na tyle dobrze, że te podstawy wiedzy finansowej i świadomości konsumenckiej wolałabym mieć w wieku kilkunastu lat jak moja córka, a nie w wieku 34 lat. Choć mówią, że człowiek uczy się całe życie. Droga była trudna i wyboista. Nadal odczuwam konsekwencje tej nieświadomości z przeszłości, kiedy zdarzają mi się kompulsywne wydatki, jednak już bardzo rzadko. Kwoty są rzędu kilkudziesięciu złotych, a nie kilkuset jak niegdyś. Pieniądze wydawane bez refleksji, mechanicznie, bez zastanowienia, a często regulując emocje nowym niepotrzebnym nabytkiem zadłużając się na kolejne miesiące.
Dziś widzę jakie ważne jest otoczenie w jakim wzrastamy we wsparciu, które pozwala na poniesienie konsekwencji za wcześniejsze wybory. Nie krytykujące i nie obwiniające. Często na taki stan rzeczy składa się X czynników. Świadomość relacji, w jakich tkwimy i schematy postępowania. Przeszłość, dzieciństwo, dotarcie do sedna problemów. Często ponosimy bardzo dużą cenę w dorosłości za elementarne braki w wiedzy finansowej z przeszłości.
Chciałabym nie musieć zaczynać na nowo budowania stabilności finansowej w wieku 34 lat. Jednak wiem, że czasu, w którym nabierałam doświadczenia nikt mi nie odbierze. Całą historię można wertować od góry do dołu lub na odwrót na blogu i cieszę się, że przez te kilka lat mogłam się z wami tym dzielić. To był cenny czas. Kosztował wiele wysiłku, własnej determinacji, walki z uzależnieniami i własnymi słabościami. Tę robotę musiałam zrobić sama i wynieść z niej odpowiednie wnioski na przyszłość oraz teraźniejszość. Wszak bez przeszłości nigdy nie będzie teraźniejszości. To na niej budujemy podwaliny na coś nowego. A z kolei bez tej teraźniejszości nie będzie lepszej przyszłości. Wszystkie decyzje będą miały swoją kontynuację jutro i pojutrze lub za jakiś czas.
Ten czas nabierania świadomości finansowej bądź doświadczenia życiowego- zwał jak zwał- zabrał mi sporo zdrowia oraz budowania relacji, co robię teraz – bo wcześniej musiałam wygrzebywać się ze złych decyzji. Dziś wszelkie wolałabym/ chciałabym/ mogłabym na przeszłość nie zadziałają. Mam w sobie takie poczucie straty. Mam w sobie to poczucie straty mimo tego, iż zawsze próbowałam wyjść ze wszystkiego z twarzą. Wydawało mi się, że każdy w sobie ma tą odpowiedzialność, honor, uczciwość. Okazało się, że niekoniecznie. To była wielka lekcja pokory. Oczyściło mi się grono znajomych. Chcę mieć przy sobie tylko osoby życzliwe z empatią i wartościami, które są niezależne od ilości posiadanej gotówki. A świadomość finansowa fajne, że jest. Lepiej późno, niż wcale. Można iść teraz już tylko wyżej,