To będą zupełnie inne święta. Tak naprawdę my takich świąt nie znamy. A w zasadzie to ja takich świąt nie znam. Jeszcze za dziecka u dziadków święta dla mnie były magiczne, później gdzieś ta magia prysła. Jako nastolatka nienawidziłam świąt Bożego Narodzenia. Nie lubiłam przygotowań do Wigilii, składania sobie życzeń, dzielenia się opłatkiem. Święta nie były dla mnie czymś wyjątkowym. Postrzegałam je bardziej jako coś, co musi się odbyć. Odklepać i po sprawie. A po świętach? Cieszyłam się, że wreszcie minęły. Ma to oczywiście związek z trudną sytuacją rodzinną i z moimi rodzicami, których na co dzień przy mnie nie było.
Później poznałam mojego męża i zdecydowałam się, że Wigilię spędzę u jego rodziny ku niezadowoleniu mojej części bliskich. Matko, jakie te święta były wyjątkowe! Takie piękne, że do dziś, jak o nich pomyślę mam łzy w oczach. Takiej prawdziwej magii, serdeczności, wzajemnej życzliwości nie czułam już dawno. Z resztą byłam zakochana, w tamtym czasie zaręczyliśmy się. Dokładnie 10 lat temu, były to święta spędzone u dziadków mojego męża. Było cudownie.
Kolejno z każdym rokiem zaczęłam odzyskiwać wiarę w magię świąt. Na świat przyszła córka. Dziecko dodaje takich skrzydeł i takiego powera do działania, że wydaje się to aż nieprawdopodobne.
Córka była z tych książkowych dzieci, co ładnie śpią w nocy i mało płaczą. Gdy skończyła 1,5 roku zdecydowaliśmy o powiększeniu rodziny. Z pieniędzmi zawsze tak było, że raz były, raz nie. Choć ja i tak zawsze robiłam, co mogłam, aby te pieniądze gdziekolwiek zarobić. Stwierdziliśmy, że jeżeli z jednym dzieckiem sobie poradzimy, to tym bardziej z dwójką. Mam siostrę o 1,5 roku młodszą i wiem, że rodzeństwo jest to najwspanialsza rzecz na świecie. Ja za swoją siostrą skoczyłabym w ogień.
Grudzień to zawsze był najgorszy miesiąc pod względem finansów w mojej rodzinie. Ja dziś wiem, że powielałam schemat. Schemat biedy w moim domu rodzinnym. Na co dzień nie było nie raz co do garnka włożyć, ale na święta to musiała być koniecznie lodówka jedzenia albo i dwie. Narobić zakupów po kokardkę na święta, a po świętach pożyczać pieniądze po rodzinie. Cieszę się, że poszłam po rozum do głowy!
Święta 2013 zaczynały być coraz bardziej „po mojemu”:
Grudzień 2015 roku i sesja zdjęciowa, na którą spłukałam się doszczętnie. Cała rodzina została na święta obdarowana fotokalendarzami oraz fotoobrazami. Na prezenty dla dzieci też nie żałowałam. Widocznie chciałam odbić sobie wszystkie lata, w których zawsze brakowało pieniędzy.
W 2016 roku nastąpił przełom. Poszukując informacji w internecie, jak radzić sobie z własnymi finansami trafiłam na blogi Michała Szafrańskiego i Marcina Iwucia. Zaczęłam od prowadzenia budżetu domowego, w grudniu zamknęłam działalność gospodarczą, która nie przynosiła zysków. Wtedy też powstał blog Rodzina Na Kredyt. Chciałam, aby ten blog był świadectwem naszej walki o lepsze życie, naszych zmagań ze spłatą długów. Chciałam mieć z kim się dzielić moimi postępami oraz wątpliwościami. Tak też się stało.
Wczoraj przechodząc między półkami w Biedronce, natknęłam się na odświeżacze do samochodu. Jeszcze 2 lata temu sięgnęłabym po odświeżacz, ponieważ w święta auto musi być posprzątane na glanc, no i zapach musi być. Tylko po co mi zapach do samochodu raz do roku? Nie kupuję już czegoś, aby tylko kupić- bo idą święta. Bombki na choinkę wyciągnęliśmy stare z tamtego roku i dokupiliśmy kilka nowych. Na choinkę oraz fotokalendarze dla rodziny zrzuciliśmy się z własnych kieszonkowych. Jeszcze dwa lata temu przed świętami pobiegłabym po nową bluzkę lub spodnie, no bo jak w święta ubierać się w stare ubrania? Zawsze święta kojarzyłam z „zastaw się a postaw się”. Moje (nasze) podejście na świąt zmieniło się przez te dwa lata diametralnie.
W grudniu 2016 roku zdawałam już sobie sprawę z naszej kiepskiej sytuacji finansowej. Dość miałam ciągłego oszukiwania się i życia pod dyktando innych. Ustaliłam budżet grudniowy i sztywno musiałam się go trzymać, żeby jeszcze bardziej nie popłynąć. Abyśmy mieli za co żyć po świętach, do wypłaty w styczniu- wpadłam na pomysł dorobienia do budżetu domowego w samą Wigilię. Zostałam św. Mikołajem! Zarobiłam w 3 godziny 500 zł. Mój kolega podłapał bakcyla, zaraziłam go pomysłem i założyliśmy się wtedy, kto więcej zarobi:) Kolega już 3 raz z rzędu jest św. Mikołajem. Niesamowite doświadczenie i te zaskoczone miny dzieci- nie do opisania! I zabawna sytuacja, gdy jeden Mikołaj wychodzi z klatki schodowej, a drugi do niej wchodzi 🙂 Biegający rodzice w popłochu po prezenty do auta!
Zbliża się koniec 2018 roku. Nasza sytuacja finansowa jest dobra. Będzie bardzo dobra, jak spłacimy wszystkie kredyty. W tym miesiącu dostałam świetną ofertę współpracy, o której napiszę wam niebawem w osobnym wpisie. Dzięki tej współpracy moje zarobki będą o wiele wyższe. Spłata długów w ciągu dwóch lat staje się coraz bardziej realna.
Te święta będą inne. Będą nasze, ponieważ spędzimy je tylko we czworo. Spędzimy Wigilię daleko od naszych rodzin. Pierwszy raz od kilku lat nie muszę się martwić o pieniądze. Nie muszę się martwić o prezenty, ponieważ te św. Mikołaj zdążył upolować w Biedronce na promocji- druga zabawka 50% taniej 😉 Mam przygotowaną listę zakupów świątecznych oraz podzieliliśmy się gotowaniem. Połowa potraw będzie gotowa, choćby pierogi ruskie, które zamówiłam w mojej restauracji/ pracy. Zdaję sobie sprawę z własnych ograniczeń czasowych, więc nie będę umęczona w święta jak pershing. Nie będzie karpia, ponieważ go nie lubimy. Za to będzie ryba po grecku, w ananasie oraz sałatka nicejska. Nie będzie sernika ani makowca, za to spróbuję upiec orzechowca oraz moje ulubione ciasto bez pieczenia- Bananowa Delicja. Na pewno obejrzymy po raz setny Kevina, a żywa choinka od dwóch dni zdobi nasze mieszkanie. My nawet stołu nie mamy porządnego na święta, zastąpi je biurko. Najważniejsze, że mamy siebie. W sobotę planujemy rodzinny wyjazd do Wrocławia na Jarmark Bożonarodzeniowy. Pierwszy raz będzie tak spokojnie, bez gonitwy, bez długich wyjazdów pociągiem na drugi koniec Polski. Jedynym mankamentem będzie to, że mąż w Wigilię i pierwszy dzień Bożego Narodzenia ma nocną zmianę w pracy. Więc kolację trzeba będzie przygotować wcześniej. Za to szykuje się kolejny rodzinny dzień i w zasadzie noc- Sylwester oraz Nowy Rok 2019.
Życzę wam spokojnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia,
bez pośpiechu i nerwowej gorączki.
Życzę wam świąt, o jakich marzycie!
Aby te święta były tylko wasze! 🙂
Według Waszych zasad.
Życzę wam magii świątecznej, dużo uśmiechu, radości z małych rzeczy oraz spędzenia tych świąt w gronie ludzi, których kochacie.
Artykuł o budżecie listopadowym ukaże się jeszcze w tym tygodniu 🙂
22 comments
Wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojej rodziny! To będą dobre Święta dla Was i to jest ważne 🙂
Cieszę się, że tak wiele osób podchodzi do świąt z dystansem i bez tej patetyczności. Z podziwem patrzę na te wielkie, wielopokoleniowe wigilie, gdzie stół ugina się od jedzenia a nakryć jest kilkanaście jak nie więcej, ale… czasy się niestety zmieniły. Jeśli nie mamy w rodzinie nikogo, kto miałby czas na przygotowanie takiej wigilii, ani nie mamy okazji wziąć w pracy urlopu, to możemy albo się zajechać, albo zastosować półśrodki. W moim przypadku wszystko i tak będziemy robić dopiero w wigilię, ale będzie tego niewiele, bo w weekend bezpośrednio przed Wigilią wszyscy pracujemy, a stan zdrowia babci nie pozwala na to, żeby biegała po sklepach za zakupami oraz stała wiele godzin przy garnkach. Zdecydowaliśmy się więc na niezbędne minimum, czyli to co lubimy i co zjemy możliwie jak najszybciej, bo 26 znów praca…
Trochę smutne jest to, że rynek pracy idzie w stronę, gdzie wolne weekendy/niedziele i święta to prawdziwy luksus.
No powiem ci, że ja byłam w pracy w piątek na popołudniową zmianę aż do 22:30. W sobotę od 6 rano do 23:00 i niedziela od 6 rano do 17:00. I później trafia się wolny poniedziałek tak jak dziś, który po prostu muszę odespać. Chodzę jak zombie, aby odzyskać energię znowu do pracy na cały tydzień. Cały czas tak jest w naszym domu, że ja wracam z pracy i za 3 godziny zawożę męża do pracy. Albo mąż rano przyjeżdża z pracy, a ja idę do pracy na cały dzień. Dni, które możemy spędzić razem w 4- kę jest naprawdę mało. Ja taki dzień muszę specjalnie zaplanować, tak jak przyszłą sobotę. Te wolne dni to taki właśnie dla nas luksus…
Trzymaj się!
Trochę Ci zazdroszczę ale nie tak złośliwie:) my nie mamy w tym roku świat spokojnych wręcz strasznie nerwowe i bez kasy prawie ze. Mąż robił zlecenie od początku grudnia facet zapłacił parę groszy a nie całość a trzeba było zapłacić ZUS i opłacić pracownika ja dorabiam ile się da ostatnio 17 h w ciągu dnia za grosze cały tydzień włącznie z weekendem jestem w pracy ( w dwóch różnych) do późnych godzin nocnych nawet nie mam prezentów dla wszystkich a mama ostatnio przyszła i powiedziała co chce dostać. Kiedy niby mam przygotować jedzonko na swieta:( jestem smutna to będą pierwsze takie beznadziejne święta. I ciągle ta nadzieją że facet zapłaci taka nerwowa atmosfera, udajemy przed synem że jest ok a nie jest ale przynajmniej dla niego będziemy się starać żeby ta wigilia jakoś wyglądała. Podziwiam Cię że dajesz radę i jest coraz lepiej jesteś moim wzorem do naśladowania i jak jest źle u mnie to zaglądam do Ciebie wierząc w to że będzie lepiej że musi być dobrze.
Ja myślę, że ten fakt gorszych świąt czasem trzeba po prostu zaakceptować. Jest jak jest, ale następnie trzeba podjąć kroki, aby następne święta były jeszcze lepsze. To jest takie nasze doświadczenie, które zbieramy latami i uczymy się na swoich błędach. Wyciągamy lekcje od życia. Czasem zbieg różnych wydarzeń sprawia, że życie znów jest zachwiane… I szukamy nadal takiej stabilizacji. Ja zapracowałam sobie ciężko na tą stabilizację i nadal ciężko na nią „zapieprzam”. Mogłabym zarabiać nadal najniższą krajową i liczyć każdy grosz, ale nie chcę już do tego etapu wracać.
Dlatego Cię podziwiam. Ja niestety też pochodzę z małej wsi u mnie wogole nie ma pracy te parę sklepów gdzie ludzie pracują to jak ktoś odchodzi na emeryturę to już prace ma ktoś znajomy itp. klepaliśmy biedę w momencie kiedy urodził się nasz syn. Rok później było trochę lepiej bo poszłam do pracy co dwie wypłaty to nie jedna. Po dwóch latach zakład pracy męża zlikwidowano, w tym samym czasie mój szef mi oficjalnie powiedział że jego znajomy szuka pracy a on nie przewiduje dwóch stanowisk. Było ciezko, pani z gopsu( wiejski mops ) powiedziała że chyba nie mamy tak złej sytuacji bo wyremontowaliśmy dom ( trochę ) i 2 auta mamy(co z tego że graty 20 letnie) wyprosilam ja bo nie liczył się fakt że na to wszystko zasuwalismy ciężko. Że auta były niezbędne bo nie mieliśmy jak dojeżdżać do pracy. Mąż założył dzialalnosc, mieliśmy plany że jak firma ruszy to zrobimy coś dobrego damy pracę innym( tylko że nikt tej pracy u nas nie chcę wola pić i z gopsu korzystać) firma się kręci ale przez brak rąk do pracy zarobki są srednie( wyższe niż na etacie ale szału nie ma) później były kłopoty z teściową wzięła pożyczki chwilówki i panowie w garniturach przychodzili przypominać o zadłużeniu wszystkie ( niewielkie ) oszczędności mąż dał swojej matce ( to jest kobieta która nieważne ile by miała wyda wszystko) i znów było u nas źle ale z nadzieją patrzyliśmy w przyszlosc mąż wyrobił sobie dobrą reputację zlecenia byly. Miesiąc temu dwie wiadomości które mnie zdolowaly w sumie to trzy 1. Ktoś znalazł gdzie trzymamy kase w domu i gdy byłam w Niemczech podebrał nam ponad tys zł podejrzewam mame. Trudno. 2 teściowa nie ma załatwionych spraw spadkowych potrzeba jakiś 6 tys mąż chce pomóż ja nie ( teściowa jest toksyczna i naprawdę zła kobieta jej córka ma raka a ona ma to gdzieś nie odwiedza ją bo musi chodzić do kosciola) 3. Mąż brał rentę po ojcu ale zrezygnował ze studiów bo musiał pracować wyjechał do Holandii dopiero później załatwił formalności i spłacił zadłużenie. Wydawało mu się że wszystkie a po 15 latach przyszedł do nas urzędnik że jest zadłużenie i odsetki bagatela 7 tys do zapłacenia. Nie mamy tyle. Żadne pismo wcześniej nie przychodziło. w przyszłym roku chciałam otworzyć mała firme, chciałam odłożyć sobie na ZUS przynajmniej na początek więc harujemy jak głupi a teraz jeszcze ta sytuacja z brakiem zapłaty za usługę. Nie ma pani wrażenia że jak się sypie to wszystko naraz? Ciągle patrzyłam w przyszłość pozytywnie ale teraz jest tego za dużo już nie mam sił. Przepraszam , że takie żale wylewam ale musialam się gdzieś wygadać:(
Trochę mi to przypomina moją historię, znam niestety realia małych miasteczek i wsi. Czy macie możliwość wyjazdu/ przeprowadzki i odcięcia się od wszystkiego. Wy spokojnie z waszym zaparciem i determinacją wszystko spłacicie,gdziekolwiek byście nie byli. Tylko na początek jedno i drugie na etat abyście doszli do stabilizacji finansowej, a później dopiero pomyślcie o firmie.
Zamknąć firmę, wyjechać i mieć spokój. To chyba najlepsze wyjście. Powiem ci, że my z tego wyjścia skorzystaliśmy i jesteśmy bardzo zadowoleni. Podpisałam właśnie umowę zlecenie na kolejne 2 lata, więc o powrocie nie ma mowy, a etat również na czas nieokreslony 🙂
napisz do mnie maila 😉 aguska798@wp.pl 🙂
Klaudio, wyraźnie dużo w Waszych finansach miesza teściowa. Sugeruję, aby tą sprawą zająć się przede wszystkim, bo na pewno dużo nerwów to kosztuje. Jeśli jest podejrzenie, że może podbierać coś ze skrytek – warto oszczędności trzymać na koncie. Jeśli wiesz, że 'ile ma tyle wyda’ – porozmawiaj z mężem, że nie chcesz zostawać instytucją charytatywną wspierającą rozrzutną kobietę. Jeśli czujesz, że jednak trzeba ją wspomóc – warto spisać formalnie, jak udzielacie jej pożyczki i w jaki sposób powinna ją spłacić. Niestety.
Życzę Ci dużo siły i cierpliwości, a także rozwagi, która pozwoli wybrnąć z największych kłopotów.
Niestety u nas jest tak że teściowa robi długi mąż trochę splacil, poza tym zaczęła sprawy spadkowe nie mając kasy (podatek, opłaty notariusza lub sądu) mamy ultimatum albo dokończymy te sprawy do końca ( koszt ok 6 tys) albo współwłaścicielki wystawia połowę domu na sprzedaż a teściowa ze względu na swój charakter wyprowadzi się wygląda na to że do nas a ja z nią nie wytrzymam bo nie da rady mieszkać z współlokatorami.
Chyba nie może wyprowadzić się do Was wbrew Waszej woli. Ja tam bym ją uświadamiała na każdym kroku, że u Was miejsca dla niej nie ma, bo miłość miłością, ale ona Was może posłać na dno i jeszcze tam zagrzebac zapedami do robienia długów i toksycznoscia. Czemu na to pozwalacie? Macie swoją rodzinę, trzeba odciąć pępowine, a jeżeli mąż ma z tym taki problem, to szkoda, że brał się za zakładanie swojej rodziny, bo nieźle Was urządził takimi skomplikowanymi i kosztownymi stosunkami z teściowa
Niestety mąż nic nie wiedział to wyszło niedawno a małżeństwem jesteśmy 10lat mąż akurat pojawił się u teściowej jak byli panowie po spłatę długu jedynie do niego mam pretensje że chce pomagać mamie aż nadto
To w takim razie bardzo przykra sytuacja 🙁 zawsze bardzo mi przykro, gdy młodzi ludzie padają ofiarą głupoty rodziców i muszą naprawiać ich błędy nierzadko przez całe życie ze szkodą dla siebie samych 🙁
Każdy ma taki moment w życiu kiedy nagle budzi się, kiedy to jego życie nie wygląda tak jak powinno i w końcu przestawia je o 180 stopni. Też tak miałem kilkanaście lat temu, gdy zdesperowany nie dostałem kredytu przed samymi świętami. Próbowałem w jednym banku, drugim i nic.. Miałem od jakiegoś czasu otwartą i działalność i to ona pochłonęła wszystkie wolne środki. Teraz wiem że to norma, bo żeby coś zacząć trzeba zainwestować. Wtedy chyba jednak nie byłem na to odpowiednio przygotowany. W każdym bądź razie olałem kredyty i poszperałem w moim starych rzeczach, które szybko wystawiłem na Allegro. Pieniądze się znalazły i wcale nie potrzebowałem ich na święta a bardziej na to, by te święta były spokojne (spłata zobowiązań jak zaległe rachunki itp.)
Dziękuję za odpisanie. Po Nicku sądzę że pana sprawy potoczyły się pomyślnie i działa pan dla siebie. Gratuluje. trochę źle się wyraziłam nie chodzi mi o to by święta były bogate i z drogimi prezentami, bo zawsze daje na prezent jakieś drobiazgi ale dopasowane do osoby obdarowanej. Chodzi mi właśnie o ten spokoj, o czas spędzony z najblizszymi, o pieczenie pierniczków z dzieckiem. Jednak nie będę mieć na to wszystko czasu cały tydzień oprócz dzisiejszego dnia pracuje po 12 h lub więcej w niedzielę wychodzę z pracy po 2 w nocy. A w święta chcę czy nie chcę będzie mi się w głowie kotłowało za co ja zapłacę rachunki w styczniu duży ZUS wypłata dla pracownika inne rachunki. Jeszcze mój mąż zawsze w zimę ma conajmniej miesiąc przestoju więc utrzymanie rodziny spada na mnie pożyczyć nie mam od nikogo a kredytów nie wezmę chodzbym miała caly miesiąc tylko cebulę jeść ( zawdzięczam to teściowej która nie ma umiaru w braniu pożyczek)
Ja znów napiszę, jak miło jest czytać dobre historie – nawet z potknięciami, krokami do tyłu. Świadomość własnych nawyków wyniesionych z domu to pierwszy impuls, aby je zmienić. Gratuluję, że Tobie się to udaje. Życzę wesołych świąt.
Dziękuję. Maila napiszę na pewno do Ciebie, właśnie dlatego że Twoja historia życia jest podobna odezwałam sie do Ciebie. Na szczęście nigdy nie braliśmy kredytow, dlatego te zadłużenie spadło na mnie jak grom…
Z innymi rachunkami jesteśmy na bieżąco ledwie bo ledwie ale dajemy radę. Myślałam że po tym zleceniu meza spłacimy przynajmniej 1/4 tego długu ale niestety są oszuści na tym swiecie. Całe szczęście że mieliśmy na duży ZUS i wypłatę dla jednego naszego pracownika.Nieraz myślałam żeby pieprznac ( przepraszam za wyrażenie) wynieś się stąd do miasta ale mam babcie starsza kobiecinka która nie mogę zostawić a ona nie chciałaby na starość się przeprowadzać, przyzwoitość nie pozwala mi jej zostawić. Gdyby nie ona i dziadek za dziecka zylabym pewnie pod mostem z mamą. Jest jeszcze moja matka ( nigdy nie zasłużyła na takie okreslenie ale cóż)
No i ” kochana” teściowa która ciągle nas ciągnie w dół finansowy w spadku zostawi nam kredyty ( w tym momencie sięgają ok 60 tys już nawet nie próbujemy tego spłacać ). Firma męża ma już jakaś reputację są zlecenia na przyszły rok niestety nie możemy przyjmować więcej bo brak ludzi do pracy więc przez to nie da sie zarobić tak jak w firmach tego sektoru. Ale wydaje mi się że na etacie zarobił by mniej. Wyślę maila do Ciebie jednak teraz pora do pracy się zbierac. Chciałam podziękować za to że odpisalas, po wyzaleniu sie, rozpłakałam się pierwszy raz od niepamiętnych czasów to bardzo pomogło. Zawsze wszystko noszę w sobie nie uzalalam się zbytnio nad sobą tylko trzymałam wszystko w sobie czasami wydawało mi się że kiedyś mnie tam coś w środku rozwali
Dziękuję za odpisanie. Po Nicku sądzę że pana sprawy potoczyły się pomyślnie i działa pan dla siebie. Gratuluje. trochę źle się wyraziłam nie chodzi mi o to by święta były bogate i z drogimi prezentami, bo zawsze daje na prezent jakieś drobiazgi ale dopasowane do osoby obdarowanej. Chodzi mi właśnie o ten spokoj, o czas spędzony z najblizszymi, o pieczenie pierniczków z dzieckiem. Jednak nie będę mieć na to wszystko czasu cały tydzień oprócz dzisiejszego dnia pracuje po 12 h lub więcej w niedzielę wychodzę z pracy po 2 w nocy. A w święta chcę czy nie chcę będzie mi się w głowie kotłowało za co ja zapłacę rachunki w styczniu duży ZUS wypłata dla pracownika inne rachunki. Jeszcze mój mąż zawsze w zimę ma conajmniej miesiąc przestoju więc utrzymanie rodziny spada na mnie pożyczyć nie mam od nikogo a kredytów nie wezmę chodzbym miała caly miesiąc tylko cebulę jeść ( zawdzięczam to teściowej która nie ma umiaru w braniu pożyczek)
Niestety u nas jest tak że teściowa robi długi mąż trochę splacil, poza tym zaczęła sprawy spadkowe nie mając kasy (podatek, opłaty notariusza lub sądu) mamy ultimatum albo dokończymy te sprawy do końca ( koszt ok 6 tys) albo współwłaścicielki wystawia połowę domu na sprzedaż a teściowa ze względu na swój charakter wyprowadzi się wygląda na to że do nas a ja z nią nie wytrzymam bo nie da rady mieszkać z współlokatorami.
Hej Aga, super ze u Ciebie w tym roku wymarzone swieta:) u mnie jakos mniej swiatecznie nawet pierniczkow brak w tym roku, ale nie ma sie co zmuszac. Spedz duzo wartosciowego czasu z rodzina w tym czasie 🙂
Pozdrawiam
Aga Wesołych i Spokojnych Świąt życzę Tobie i Twojej rodzinie i właśnie takich jakie sobie wymarzyłaś. Pozdrawiam Ola
Wzajemnie Olu, wesołych świąt 🙂