Kilka dni temu z czystej ciekawości zajrzałam na portal aliexpress,com łudząco podobny do naszego polskiego odpowiednika Allegro. To co mnie zaskoczyło, to niskie ceny, oczywiście w dolarach. Szybko zaczęłam przeglądać i wskakiwać na aukcje, które mnie zainteresowały. Włożyłam do koszyka samochodzik sterowany dla synka pod choinkę, zegarek dla siebie oraz maszynkę elektryczną dla męża- nawet sobie sam ją wybrał…Szukałam lalki dla córki, bardziej w wersji płaczącego bobasa, ale zaraz wpadłam w szał oglądania popularnej lalki Metoo.
Dodałam się do grup na facebooku i … po tygodniu zaczęłam mieć dość. Miałam zrobić zakupy dziś 11.11.2016 w wielkie święto chińskie, gdzie obniżki cen są nawet o 50% i być może rzeczywiście się to opłaca, ale powstrzymałam się…. i nawet przekonałam do tego męża.
- Po pierwsze nie wiadomo, czy paczki z moimi zakupami świątecznymi dojdą na święta… A jeżeli nie dojdą? Wydam kolejne pieniądze na prezenty.
- Po drugie mam zegarek, leży w szufladzie i się kurzy. Może nie jest to najnowszy krzyk chińskiej mody, ale dokupić baterię i będzie hulać jak ta lala 😉
- Po trzecie elektryczna maszynka do golenia dla mojego męża nie jest w tym momencie niezbędna.
- Po czwarte lalka Metoo jest kolejnym pluszakiem, który zakupię i będzie kurzyć się w kącie, tak samo samo jak świeżak Brokuł z Biedronki (zebrany za naklejki), który został u babci i nie zamierza na razie stamtąd wracać.
- Po piąte wydałabym na raz około 200 zł, które mam przeznaczone na Fundusz Awaryjny w listopadzie. Jest to bez sensu!
- Po szóste planowałam zakup nowego telefonu na święta, bo mój pomalutku niedługo wyzionie ducha.
FAKT! Znalazłam na aliexpress strój animatora. Taki strój kosztuje w Polsce ok. 100 zł, na chińskim portalu znalazłam go ze zniżką za całe 50 zł. Poczekam jeszcze do końca listopada, czy cena nie spadnie. Nie pali się, a w pracy się przyda 🙂 Na pewno wydatek się zwróci.
Na grupach na facebooku jest bardzo dużo kobiet, które kupują dane rzeczy:
- bo są tanie
- bo chińczyk obniżył cenę dla grupy
- bo się spodobały
- bo „mąż mnie wkurzył, zabronił mi zamawiać”
I normalnie mnie olśniło. Czy my w Polsce mało mamy tego chińskiego badziewia? Czy nie jest tak, że wchodzę o sklepu za 5 zł i mam w nim wszystko? I mogę daną rzecz kupić w tej chwili, nie muszę czekać na paczkę w nieskończoność. Jeżeli rzeczywiście planuję zakup i nie muszę mieć go dziś, a w Chinach jest taniej, to tak – warto zamówić. A zamawiać dla samego zamawiania? Nie, ja się z tego wypisuję. Dość mam życia na kredyt 🙂 Taki dziki pęd, bo inni kupują, bo inni zamawiają. Niech kupują, niech zamawiają. Ja nie muszę. A Ty?
One comment
Bardzo rozsądny sposób myślenia. Uważam, ze każdy powinien podchodzić do sprawy tak jak ty. Robienie zakupów z Chin jest bardzo często opłacalne. Jednak jak to bywa, łatwo porzucić się w wir zbędnych wydatków. Jest to efekt tego, ze dysonujemy dodatkowymi pieniędzmi, który chcemy wydawać. Sztuka w tym, aby je zaoszczędzić. Osobiście nie odwiedzam polskich sklepów z tanimi rzeczami, bo uważam, że lepiej dołożyć na coś lepszej jakości. Z drugiej strony na aliexpress często dorwałem niezłe zniżki.