Analizując ostatni rok doszłam do wniosku, że bardzo dużo jako rodzina przeszliśmy. Tak naprawdę w 2017 roku mieliśmy jeden cel do zrealizowania: wyjechać i normalnie żyć. Marzec- to był przełomowy miesiąc, w którym postanowliśmy wszystko postawić na jedną kartę. Zaczęliśmy wysyłać CV. W końcu po wielu perypetiach, w lipcu znaleźliśmy się ostatecznie na Dolnym Śląsku, 45 km od Wrocławia. I tak od pół roku mieszkamy w Strzegomiu, poznajemy okolicę, rynek pracy, nowe możliwości, obyczaje i mentalność ludzką. Żyje nam się tu o wiele lepiej i o wiele łatwiej, niż na Warmii i Mazurach. Mam wrażenie, że wyrwaliśmy się z końca świata. Tak przyzwyczaiłam się do dobrych dróg dwupasmowych i autostrad, że jak wracaliśmy w okolice Olsztyna- miałam wrażenie, że do niego nie dojadę. Liczne koleiny, dziury, zakręty- jechaliśmy, jechaliśmy i drogi nie było końca. Ale dojechaliśmy, odpoczęliśmy, święta spędzilimy w gronie rodzinnym, a po Nowym Roku wracamy.
Najważniejszym celem, który udało się zrealizować w 2017 roku była przeprowadzka. Wiele osób nam kibicowało, wiele osób trzymało kciuki z lekkim niedowierzaniem lub z nadzieją, że prędzej czy później wrócimy na stare śmieci. Cała przeprowadzka kosztowała nas bardzo dużo:
- pieniędzy– ok 10 tysięcy złotych. Musieliśmy się dodatkowo zadłużyć, aby cel ostatecznie osiągnąć i zamknąć wszelkie sprawy do końca;
- determinacji– czasem sama siebie za tą chęć ciągłej walki podziwiam;
- tęsknoty– wszak wyjechaliśmy z terenów, na których urodziliśmy się my i nasze dzieci;
- rozmów i zapewnień, że ta decyzja o przeprowadzce i zmianie całego dotychczasowego życia była bardzo dobrą decyzją;
- żalu i rozważań, że tak po prostu musiało być. Był to wielki dla nas krok na przód i zarazem skok na głęboką wodę. Opłacało się. Mam wrażenie, że żyjemy poziom wyżej. A wystarczyło większe wynajęte mieszkanie, cetralne ogrzewanie z centralnie ciepłą wodą i brak kuchenki na gaz. Nie mamy bojlera, nie mamy targanej co miesiąc butli z gazem i o ile życie potrafi być milsze. Od Nowego roku praca na miejscu i brak strachu o oddanie auta „na żyletki” w kwietniu, co jest nieuniknione.
Nie lubię snuć planów noworocznych, ponieważ wolę swoje cele wcielać od razu w życie. Lecz w roku 2017 roku miałam jeden cel: przeprowadzka i zarabianie pieniędzy. Bez względu gdzie i ile. Tutaj się przejechałam okrutnie. Ważne są pieniądze, ale nie najważniejsze. Ważna jest ambitna praca, ale nie na tyle, aby tracić na nią wszelkie swoje siły i zdrowie. Doszło do mnie w tym roku jak ważna jest rodzina, przecież mamy tylko siebie- całą naszą 4-kę + kot.
Już mam pewien zarys planów na nowy rok:
- chciałabym pojechać na urlop nad nasze polskie morze z mężem i z dzieciakami- na całe 7 dni w czerwcu lub w sierpniu. Jeżeli będzie to czerwiec, to po zakończeniu roku szkolnego. Zaraz w lipcu w pracy mamy dość prężny grafik.
- 700 zł- tyle pochlaniało moje auto benzyny dojeżdżając co dzień do pracy. Dokładnie taką uwolnioną kwotę będziemy mieli do dyspozycji od lutego. Ponieważ od lutego albo mój mąż pójdzie do pracy (są już pewne plany) albo wróci 500 plus na pierwsze dziecko i zasiłek rodzinny. 100 zł z 700 zł zapewne wtankujemy benzynę (zakupy czy lekarz), drugie 100 zł chciałabym przeznaczyć na rozrywkę (kino, teatr, wyjazd lub McDonald) , a 500 zł odłożyć na FA, kolejno zacząć nadpłacać najmniejsze zobowiązania.
- dietetyk– tak, zamierzam skorzystać z pomocy specjalisty. Chciałabym, aby ktoś bazując na moim codziennym życiu i aktywnościach, badaniach dopasował mi dietę. Chciałabym w końcu konkretnie zrzucić kilka kilogramów i żyć zdrowiej. Chciałabym wiedzieć, jakie konkretnie produkty mi nie służą i na jakie zaminniki mogłabym skierować swoją uwagę.
- napiwki– od nowego roku po powrocie do domu postawię specjalny słój. Wszelkie napiwki będą tam wpadały, właśnie na rozrywkę/ odpoczynek- kino, wyjazd, wakacje. Ewentualnie w czarnej godzinie będzie gdzie sięgnąć po kilka groszy, aby nie naruszać specjalnie Funduszu Awaryjnego.
- marzenia? – chciałabym rozwinąć bloga. Zacząć czytać książki o rozwoju osobistym. Kupić książkę lub zapisać się na kurs Tomka Tomczyka. Pojechać na szkolenie Kamili Rowińskiej- „Kobieta niezależna”.
A wy jakie macie cele i marzenia na nowy rok?
Pozostało mi jeszcze ściągnąć i dostosować szablon budżetu domowego na 2018 rok z bloga Michała Szafrańskiego:), co już za chwilę uczynię. Wracam na dobre tory. Odpoczęłam, moja głowa ochłonęła, nabrałam dystansu, wytyczyłam nowe cele do zrealizowania, mam lepsze samopoczucie, kryzys już dawno za mną 😉
A więc do dzieła! Witaj nowy roku! 🙂
16 comments
Jak Ciebie znam, to plany na Nowy Rok zostaną zrealizowane 🙂 Tyle przeszliście, więc teraz będzie już z górki 🙂
Powodzenie i wytrwałości! Dobry plan, jest szansa na realizacja. Zresztą co ja mówię, z Waszym samozaparciem to prawie pewniak 🙂 Fajnie, że jest mowa o marzeniach, o wakacjach, bo to one napędzają do działania.
Może i mnie uda się więcej czasu poświęcić na bloga, jak praca pozwoli i sił wystarczy…
Dobrego roku życzę 🙂
Czekałam na ten wpis!! Super, miałam ostatnio catering całodniowy przez dłuższy okres nauczyło mnie to regularnego jedzenia. Niestety wychodziło dość drogo, dlatego zamieniłam catering na wypasiony karnet na siłownie z trenerem. A jedzonko? Wezmę dietę od Chodakowskiej- moi znajomi są na tej diecie bebio i sobie bardzo chwalą. Jest dużo przepisów, ma się kontakt z dietetykiem mega polecam. Agnieszka, pamiętaj o ruchu. Ćwiczenia spacery basen. Pozdrawiam-ale drogi się poprawiają z Warszawy do Olsztyna jedzie się już ok. Teraz czekam na obwodnice.
Tak, to prawda! W drugą stronę kierujemy się z Olsztyna na Warszawę, a przed stolicą wybierzemy Łódź a następnie Wrocław. Coś zaczyna się dziać i bardzo dobrze 🙂 No właśnie podobno w Strzegomiu jest bezpłatna miejska siłownia. Muszę się tematem zainteresować. 10 km dalej mam kryty basen. Prócz tego chyba przeproszę się z Mel B., bo ćwiczenia Chody mi nie służą 😉
Przyznaję się, czytam od dawna Twojego bloga „po cichutku” i trzymam za Was kciuki. Ale jak przeczytałam o dietetyku to muszę się wtrącić…
Wiesz, że nie trzeba mieć żadnych uprawnień żeby otworzyć własny gabinet? Jest wielu „specjalistów”, którzy trudnią się głównie pobieraniem opłat za wizyty. Moja współlokatorka jest dietetykiem, nikomu nie polecam.
Za to jestem fanką bloga: http://qchenne-inspiracje.pl/
Dużo przepisów, diety przy różnych schorzeniach itd. Kopalnia wiedzy i dostępne za darmo 😉
No to mnie zasmuciłaś.. Muszę poczytać więcej na ten temat ?
Czy po zezlomowaniu auta nie bedziecie musieli kupic nowego? Obyscie w 2018 nie wzięli zadnej dodatkowej pozyczki, tylko wygrzebali sie z tego co teraz macie. Uwazam ze wszystkie wolne pieniadze powinnisvie przeznaczyc na splate zobowiazan, a dopiero pozniej przyjemnosci. Majac dzieci priorytrtem powinniem byc brak dlugow, bo w razie gdyby zostaly same nie maja zabezpieczonej przyszłości tylko zostawiacie im dlugi. Przynajmniej ja tak rozumuje i zanim zdecydowalam sie na dziecko wszystko ogarnelam.
Nie przesadzajmy. Nie planuję wakacji na Karaibach. A poza tym, czym dzieci są winne? Wiesz, tak pracować i nie mieć żafnej przyjemności raz na rok, to też nie jest robota. Żadne pieniądze i żadna praca nie jest warta poświęcenia rodziny. Żadne długi też. Nie mamy żadnych rat przeterminowanych, nie mamy komornika, nie straszy nas windykacja, czy naprawdę normalnie pracujący człowiek nie ma prawa do odpoczynku raz w roku?
A co do samego samochodu. On nas kosztuje 10 tys rocznie. Jak nawet 1/10 tego wydam na taksówkę w ciągu roku- to już nie będzie tyle. Auto kosztuje mnie 200 zł mcnie ( oc, przegląd, naprawy) gdy tylko stoi, a jeszcze trzeba wlać benzyny aby jechać.
Moim zdaniem najpierw trzeba ogarnąć FA, żeby potem moc powoli nadpłacać długi( w sensie kredyty zobowiązania). Dla mnie nadpłata to wcześniejsza spłata i poinformowanie o tym banku, wtedy spłacamy krócej kredyt, bo niestety wybierając mniejszą ratę nie zyskujemy tyle. No co z tego, ze będziemy mieli np.rok krócej kredyt coś się wydarzy i nie mamy poduszki i kasy na bieżące życie i zobowiązania. Wg mnie trzeba działać wielotorowo: FA, oszczędzanie na przyziemnych sprawach ( ale bez takiej odmowy, ze teraz to już nic nie kupię, ani książki ani ciuchów ani wakacji) i jednoczesne odkładanie na wszczesnuejszą spłatę chociaż 50-100 złotych. W skali roku zrobi się pewnie wartość kilku rat, a przy zgłoszeniu wcześniejszej spłaty nawet kilka miesięcy krócej. Nie wiem czy logicznie napisałam i czy mnie rozumiecie.
Przecież wiadomą sprawą jest najpierw FA, zanim zacznie się coś nadpłacać.
Trzymam kciuki, aby rok 2018 był dla Was wyjątkowo udany 🙂
Cieszę się że udało się zrealizować większość planów. U mnie nowy rok to mam nadzieję że rok oszczędzania, bo w tym miałem zdecydowanie zbyt dużych wydatków i moim marzeniem na rok 2018 jest zrobienie porządku pod tym kątem. Zresztą już się do tego zabrałem tworząc listę wydatków które w przyszłym roku chce albo wyeliminować całkowicie albo zmniejszyć.
Najważniejsze że masz konkretne plany, trzymam kciuki żeby wszystko się udało !
Ja z nowych wyzwań w nowym roku podejmuję tylko zgubienie dodatkowych kilogramów i bycie lepszą osoba – inteligentniejsza, atrakcyjniejszą, milszą, bardziej towarzyską no i też chciałabym coś zaoszczędzic 😛 Pozdrawiam
Ach te dodatkowe kilogramy 😉 Jeszcze żeby same się gubiły :p
Jeśli chodzi o zarzucanie kilogramów – nie wiem jak teraz gotujesz i ile posiłków jecie razem. Trzeba to koniecznie wziąć pod uwagę – nie ma sensu (moim zdaniem) byś gotowała tylko dla siebie. Zauważyłam, że sporo osób, które mają rozpisaną dietę ma problem, z tym, że ich dieta nie zgrywa się z tym, co je reszta rodziny. Jeśli znajdziesz poleconego, naprawdę dobrego dietetyka spróbuj dostać porady, które będziesz mogła zastosować w gotowaniu dla całej rodziny, a na dodatek takie, które Twoja rodzina zaakceptuje.
I często jest lepiej wprowadzać dobre nawyki żywieniowe stopniowo, krok po kroku, by uniknąć oporu innych członków rodziny.