Postanowiłam opisać drogę do ostatecznego zdiagnozowania mojej córki. Po nitce do kłębka- tak mogłabym nazwać chodzenie do lekarzy i różnych specjalistów. We wpisie o bezradności rodzica opisałam wam historię szkolną Natalii. Szkoła do tej pory jakakolwiek była niekończącym się koszmarem dla niej i dla mnie. Prędkość diagnozowania była piorunująca, gdyż chciałam jak najszybciej pomóc dziecku i obiecałam sobie, że już nikomu nie dam się zbyć. Odbyłam razem z córką jakieś 20 wizyt u różnych specjalistów. W pewnym momencie kawałki puzzli…